Pozew zbiorowy złożony przez kancelarią prawną Diamond and Diamond z Toronto jest wnoszony w imieniu ponad 60 osób jako pierwszy tego typu w Kanadzie. Prawnicy domagają się odszkodowań, a także uznania przez producentów Roundupu, że wprowadzili ten środek do sprzedaży bez dochowania należytej ostrożności. Ponadto mieli świadomie nie informować o ryzyku związanym ze stosowaniem tego herbicydu i wprowadzali w błąd władze decydujące o zgodzie na dopuszczenie go do sprzedaży, dostarczając opracowania badań na świadomie sprofilowanych grupach. Jak podała telewizja Global News, zarzut tzw. ghostwritingu "był przedstawiany w amerykańskim sądzie w 2017 r. i został poparty wewnętrznymi mailami" – informuje PAP.
Powodami są zarówno osoby, które twierdzą, że zachorowały na raka w wyniku kontaktu, czasem wieloletniego, z Roundupem, jak i bliscy już zmarłych użytkowników.
Bayer – który przejął Monsanto, więc stał się stroną wszystkich postępowań – odrzuca te zarzuty i przekonuje, że choroby skarżących nie zostały spowodowane przez glifosat, tym bardziej, że "dokładne badania" wskazują, że glifosat nie jest rakotwórczy. Takiej pewności nie ma Światowa Organizacja Zdrowia, która już w 2015 r. zakwalifikowała glifosat jako prawdopodobnie rakotwórczy dla ludzi.
Wymiar sprawiedliwości staje po stronie skarżących. W sierpniu ub.r. sąd w USA nakazał Bayerowi wypłatę odszkodowania w kwocie 289 mln USD, zredukowanej później do 78 mln, na rzecz Dewayne'a Johnsona, pracownika szkoły w Kalifornii cierpiącego na chorobę nowotworową spowodowaną – jak twierdził – stosowaniem Roundupu w pracach ogrodniczych na terenie szkoły. W maju br., również w USA, sąd zasądził odszkodowanie w wysokości 2 mld USD, zredukowane dwa miesiące później do 86,7 mln USD.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl