Marta od pewnego czasu zamierzała zmienić coś w swoich włosach. Miała w głowie pewne mgliste pomysły, ale ostatecznie oddała się w ręce fryzjera. Ten zaproponował jej różowy odcień na całej długości włosów. Marta na ten pomysł przystała, w końcu do odważnych świat należy.
Na fotelu fryzjerskim spędziła bite cztery godziny. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający. Natomiast fryzjer przyjmował tylko płatność gotówką, a klientka finalnie nie otrzymała paragonu. "Nie ma kasy" - miała usłyszeć Marta.
- Zapłaciłam za tę koloryzację 450 zł, fryzjer pieniądze wsadził od razu do szuflady i właściwie na tym się skończyło. Pierwszy efekt był super. Ale po dwóch dniach ten kolor zaczął schodzić z włosów - relacjonuje Marta.
Różowe okulary nie pomogą
Pasma na wysokości czoła zaczęły blednąć, a różowy kolor przybrał odcień żółtego. Takiej niezapowiedzianej mieszanki nie obejmowała usługa.
- Zobaczyłam, że ten super efekt zniknął, dlatego zadzwoniłam do salonu. Umówiłam się na ponowną koloryzację. Fryzjer dodał, żebym do naszego spotkania nie myła włosów - dodaje.
Marta pojawiła się w salonie w dniu wizyty, punktualnie o 11:00. Niestety fryzjer... po prostu nie przyszedł. Wróciła do domu i próbowała dowiedzieć się więcej telefonicznie, ale kontakt był utrudniony.
Dopiero gdy umieściła negatywną opinię w internecie, odezwała się do niej właścicielka salonu.
- To śmieszne, ale ona mi napisała, że nie może być odpowiedzialna za tą usługę, bo nie ona ją realizowała, tylko jej pracownik. Ten fryzjer miał do mnie ponownie zadzwonić i umówić się na koloryzację, ale... nie zadzwonił - dodaje.
Co ciekawe, właścicielka salonu miała napisać do Marty, że "słyszała, że jej pracownik zadzwonił i są umówieni na koloryzację za dwa dni".
- W całej tej sytuacji chcę po prostu odzyskać moje 450 zł. Właścicielka obiecała, że pieniądze przeleje na moje konto, umówiłyśmy się na konkretny dzień, mam więc nadzieję, że tak się wydarzy. Jeśli nie, będę ciągnęła tę sprawę dalej - tłumaczy już lekko wzbudzona dziewczyna.
Marta woli nie ujawniać nazwy salonu, z obawy, że nie uzyska zwrotu pieniędzy. Niestety taka sytuacja może zdarzyć się każdemu, a w tym przypadku, nie sprawdziły się nawet pozytywne opinie innych klientów. Co wtedy? Najlepiej walczyć o swoje, choć walka nie będzie prosta i przyjemna.
Przysługuje reklamacja
Nie z każdym usługodawcą sprawę da się rozwiązać polubownie. Zapytaliśmy eksperta, jakie prawa ma konsument w starciu z fryzjerem oraz niedbałymi malarzami.
Jak tłumaczy adwokat Piotr Walczak z kancelarii Walczak Wasielewska Adwokaci, usługa fryzjerska to nic innego, jak wykonywanie umowy o dzieło. W ramach tego fryzjer zobowiązuje się wykonać określoną fryzurę, a klient ma za nią zapłacić.
- Wynagrodzenie jest należne tylko wtedy, gdy umowa zostanie wykonana w sposób należyty, co za tym idzie, jeśli fryzura została wykonana niezgodnie z zamówieniem, sugestiami klienta, które były jasne i czytelne, to fryzjerowi nie należy się zapłata ceny za wykonaną usługę - tłumaczy ekspert.
Natomiast w przypadku Marty, która za usługę zapłaciła, pozostaje żądanie poprawienia koloryzacji. Ostatecznie może również domagać się zwrotu pieniędzy.
- W celu odpowiedniego zadośćuczynienia klient powinien złożyć reklamację, na którą fryzjer w ciągu 14 dni powinien odpowiedzieć, ponieważ w przypadku braku odpowiedzi przyjmuje się, że druga strona uznała reklamację - mówi mec. Walczak.
Jeśli fryzjer nie uwzględni reklamacji, poszkodowany klient może zgłosić się do Miejskiego Rzecznika Konsumentów, a w ostateczności do Sądu.
Nie inaczej jest w przypadku źle wykonanej usługi malarskiej. Jak tłumaczy adwokat, w takiej sytuacji klient może żądać naprawienia wady, zmniejszenia kosztów lub nawet całkowitego odstąpienia od umowy. Jeśli usługodawca nie przyjmie reklamacji, pozostaje już tylko droga sądowa.