Na stronach kancelarii Sejmu dostępny jest projekt ustawy, który zelektryzował kolekcjonerów, miłośników broni oraz rekonstruktorów historycznych. Nowe przepisy mogą bowiem skutecznie ograniczyć dostęp do popularnych replik broni rozdzielnego ładowania, czyli tzw. broni czarnoprochowej, wprowadzając obowiązek uzyskiwania pozwolenia na nie oraz zaostrzając zasady handlu.
Projekt wprowadza bowiem dwie nowe definicje: repliki (która byłaby odwzorowaniem broni, ale pozbawionym możliwości działania) oraz reprodukcji (działającej kopii, na którą potrzebne byłoby pozwolenie). – Nie mam wątpliwości, że przemycone w nowej ustawie definicje repliki i reprodukcji mogłyby posłużyć do ograniczenia sprzedaży i dostępu do broni czarnoprochowej – zaznacza w rozmowie z money.pl Andrzej Turczyn, prawnik i prezes zarządu Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni (ROMB).
To - zdaniem szefa stowarzyszenia ROMB - miałoby daleko idące konsekwencje. - Nie mam wątpliwości, że natychmiast powstałby poważny problem. Z dniem wprowadzenia w życie tak brzmiącej ustawy, żaden koncesjonowany sprzedawca broni nie sprzedałby już broni czarnoprochowej. Policja rozumiałaby jej replikę jako atrapę, podczas gdy ludzie pozostaliby w posiadaniu broni pełnosprawnej rozumianej tu jako reprodukcja. W jednej chwili setki tysięcy kolekcjonerów i rekonstruktorów uczyniono by przestępcami – przekonuje Andrzej Turczyn.
Zobacz: Pomysł na Biznes: Manufaktura torebek inna niż wszystkie
Rekonstruktorzy przecierają oczy
Sprawa zbulwersowała rekonstruktorów. - Replika broni ma działać, inaczej rekonstrukcja nie ma sensu. Mamy latać z jakąś atrapą? Ludzie chcą prawdziwych wystrzałów, zapachu prochu, możliwie realnego odwzorowania dawnych bitew i potyczek – argumentuje Józef Cieśla, prezes Towarzystwa Przyjaciół gminy Krotoszyce i dowódca grypy rekonstrukcyjnej Pułk 2-gi piechoty i artyleria piesza Księstwa Warszawskiego.
Jak przypomina, zgodnie z obowiązującą ustawą o broni na repliki broni dawnej niepotrzebne jest pozwolenie na broń. - Wprowadzenie pozwoleń zaszkodziłoby rekonstruktorom, np. bardzo podrażając koszty grup rekonstrukcyjnych - zaznacza szef grupy rekonstruktorów.
- Kogo było stać, kupił wierną replikę karabinu z epoki, inni wykorzystują działające "samoróbki". Jak się załaduje tzw. patron, czyli ładunek prochowy, to nastąpi wystrzał. Oczywiście kul nie używamy – jedynie przebitek papierowych – tłumaczy.
Jest poprawka, a to nie koniec problemów
Projekt krytykował także Jarosław Lewandowski, prezes Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce, podczas kwietniowego posiedzenia podkomisji MSWiA. - Od wielu lat są próby ograniczenia dostępu do tej broni, objęcia jej obowiązkową rejestracją albo inną reglamentacją. Odczytujemy ten zapis jako potencjalne niebezpieczeństwo objęcia obecnych replik, czy w rozumieniu tej ustawy reprodukcji, obowiązkiem pozowleniowym – mówił Lewandowski.
Wtórował mu Paweł Bogumił z Polskiej Izby Ochrony: Jako przedsiębiorca, w momencie wejścia w życie tej ustawy, nie będę wiedział, czy mogę sprzedać reprodukcję broni czarnoprochowej bez pozwolenia.
Posłowie z podkomisji przychylili się do tych argumentów i przyjęli poprawkę, zmieniająca definicję repliki, co - ich zdaniem - powinno rozwiać obawy rekonstruktorów i kolekcjonerów. Andrzeja Turczyna to jednak nie przekonuje. -
- Prace trwają. W MSWiA jest wielu zwolenników zaostrzenia przepisów i powrotu do pierwotnej wersji projektu. Do momentu podpisania ustawy przez prezydenta niebezpieczeństwo jest realne – ocenia.
Problem z bronią uwstecznioną
W uzasadnieniu do projektu MSWiA autorzy deklarują, że nie zamierzają uderzać w rekonstruktorów czy rusznikarzy nadmiernymi ograniczeniami, ale pod warunkiem, że w grę wchodzi broń naprawdę archaiczną, czyli niemożliwa do przerobienia na broń zdolną do wystrzeliwania współczesnej amunicji.
Regulacje dotyczyłyby natomiast broni, która ma cechy historyczne, ale została wykonana współcześnie, z materiałów i przy użyciu technik, które pozwalają przerobić ją w sposób znacznie poprawiający jej skuteczność. Jest to tzw. broń uwsteczniona. MSWIA wskazuje, że problem takiej broni pojawił się np. we Włoszech, dlatego ze względu na bezpieczeństwo publiczne resort chce ograniczyć obrót nią.
- Moje wieloletnie doświadczenie w zajmowaniu się tematyką broni palnej, również jako prawnika, nauczyło mnie, że w tych sprawach wszelką wątpliwość rozstrzyga się przeciw obywatelowi. Podstawą jest tu pogląd policji i sądów, że skoro ustawy dotyczące dostępu do broni mają charakter restrykcyjny, to należy je czytać bardzo literalnie. Stąd konieczność uważnego patrzenia na ręce piszących te ustawy – podsumowuje szef Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl