Rośnie napięcie w koalicji rządzącej z powodu konfliktu interesów. Iskrą, która za chwilę może spaść na beczkę prochu, są szykowane przez rząd zmiany w sposobie naliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wskutek reformy Zjednoczonej Prawicy składka zdrowotna u sporej części osób prowadzących firmy istotnie wzrosła, ponieważ została uzależniona od dochodu. Oprócz tego uniemożliwiono odliczenie jej od podatku dochodowego. Uderzyło to po kieszeni w szczególności mały i średni biznes oraz samozatrudnionych.
W 2022 r. przedsiębiorcy zapłacili 16,2 mld zł składki zdrowotnej, a rok wcześniej - 9 mld zł. Rok do roku wpływy wzrosły o ponad 7,2 mld zł. Łącznie z podatkiem dochodowym budżet państwa zyskał nawet 14 mld zł - szacuje w rozmowie z money.pl główny doradca podatkowy InFaktu Piotr Juszczyk.
Podwójna deklaracja
Nowa sejmowa większość pod kierownictwem premiera Donalda Tuska deklarowała przywrócenie dawnego porządku, wpisując powrót do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej do umowy koalicyjnej oraz na listę "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów". Jednak teraz, gdy na realizację tych obietnic zostało zaledwie kilkanaście dni, rządzący próbują wycofać się rakiem z obietnicy złożonej przedsiębiorcom. Stanowczo sprzeciwili się temu politycy Trzeciej Drogi, stawiając sprawę na ostrzu noża.
- Kwestia składki zdrowotnej jest naszym być albo nie być w koalicji - powiedział podczas sobotniej konwencji samorządowej Szymon Hołownia. W ten sposób posłowie Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy szli do wyborów pod wspólnym szyldem, pokazali, że nie chcą być trzymani pod butem Platformy Obywatelskiej, grającej w rządzie pierwsze skrzypce. Trzecią Drogę poparli posłowie Konfederacji, sprzeciwiali się jej zaś członkowie Lewicy. Bunt usiłuje ugasić Donald Tusk, zapowiadając kompromisowe rozwiązania.
Wyjściem z tej sytuacji jest przedłożenie projektu, który przywróci zryczałtowaną składkę zdrowotną, jeśli nie od tego roku, to od 2025 r. choć oczywiście chcemy dokonać tej zmiany jak najszybciej - mówi w rozmowie z money.pl Sławomir Ćwik, poseł Polski 2050, wiceprzewodniczący Komisji Finansów Publicznych.
Jak dodaje, problemem jest tegoroczny deficyt budżetowy odziedziczony po rządzie Zjednoczonej Prawicy. Zgodnie z projektem budżetu na 2024 r. nadwyżka wydatków nad przychodami wyniesie 184 mld zł. Ponadto w umowie koalicyjnej zapisano podniesienie nakładów na ochronę zdrowia. Jednak powrót do naliczenia składki zdrowotnej na wcześniejszych zasadach, jak wskazują szacunki InFaktu, kosztowałby 20 mld zł.
Resortami odpowiedzialnymi za kwestie budżetowe oraz zdrowie kierują politycy Platformy Obywatelskiej. Na czele Ministerstwa Finansów stoi Andrzej Domański, a Ministerstwa Zdrowia - Izabela Leszczyna. Oba resorty pracują nad rządowym projektem ustawy dotyczącej składki zdrowotnej. Oba, na co wiele wskazuje, dbają o własne interesy, a przecież za pasem są wybory samorządowe i obietnice trzeba "dowieźć".
Zgniły kompromis
Na stole leżą dwa rozwiązania "naprawy" składki zdrowotnej. W lutym przedstawił je rząd. Pierwszy zakłada utrzymanie opłaty na niezmienionym poziomie, z tą różnicą, że przez 12 miesięcy przedsiębiorcy płaciliby stałą kwotę i dopiero w rozliczeniu rocznym zapłaciliby resztę.
Według Juszczyka to rozwiązanie nie ulżyłoby przedsiębiorcom, a jedynie odroczyłoby w czasie obowiązek zapłaty. Przedsiębiorcy mogliby mieć kłopot z zapłatą dużej kwoty jednorazowo.
Drugi pomysł ma zakładać ryczałtową składkę zdrowotną, która byłaby uzależniona od progów przychodowych. Piotrowi Juszczykowi to rozwiązanie wydaje bardziej racjonalne. Przed reformą przedsiębiorcy płacili składkę zdrowotną w wysokości 9 proc. od podstawy, która wynosiła 75 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
- Każdy przedsiębiorca stracił na zmianie zasad naliczania składki zdrowotnej - uważa ekspert. Dodaje, że obecnie na składce zdrowotnej państwo korzysta podwójnie, bo ma więcej pieniędzy na publiczną ochronę zdrowia i wyższe wpływy z podatku dochodowego, a więc trudno mu teraz z tego zrezygnować.
Sławomir Ćwik przekonuje z kolei, że obecny system wciąż nie jest sprawiedliwy, bo przedsiębiorcy najlepiej zarabiający mogą unikać płacenia dużych składek zdrowotnych. Podkreśla, że jego klub nie chce też powrotu do sytuacji, gdy pracownik z wynagrodzeniem 5 tys. zł brutto płacił wyższą składkę niż przedsiębiorca o wysokich dochodach.
Nam zależy na tym, aby obietnica wyborcza, którą w wyborach poparli koalicjanci, została spełniona. Zgadzamy się z tym, że nakłady finansowe na ochronę zdrowia muszą wzrosnąć, a najprostszym sposobem z punktu widzenia resortu zdrowia jest podniesienie składki zdrowotnej. Powinniśmy zwiększyć finansowanie na opiekę zdrowotną wskutek wzrostu wartości gospodarki mierzonej PKB, a nie kosztem małych i średnich firm - wyjaśnia Ćwik.
Taniej zapobiegać, niż leczyć
Rocznie na ochronę zdrowia wydajemy w Polsce ok. 230 mld zł, w tym ponad 160 mld zł wydajemy z pieniędzy publicznych, a blisko 70 mld zł dodatkowo z pieniędzy prywatnych.
- Z pewnością należałoby znaleźć rozwiązania kompromisowe. Z tego względu apel minister zdrowia, aby dać rządowi trochę czasu i spokoju, uważam za słuszny - mówi nam Dorota M. Fal, doradczyni zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU).
Jej zdaniem kluczowe jest właściwe wykorzystanie środków prywatnych wydawanych na opiekę zdrowotną, które, jak twierdzi ekspertka, są dziś wydawane bardzo nieefektywnie.
Dobrze byłoby stworzyć zachęty fiskalne dla prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. W długim terminie to poprawi profilaktykę i odciąży publiczny system opieki zdrowotnej. To bardzo ważne, ponieważ nasze społeczeństwo się starzeje, leczenie będzie kosztować coraz więcej, a budżet NFZ nie jest z gumy - wskazuje przedstawicielka branży ubezpieczeniowej.
O komentarz zwróciliśmy się do resortu zdrowia. Zapytaliśmy, czy rząd zrezygnował z realizacji obietnicy dot. składki zdrowotnej, a jeśli tak to dlaczego. Chcieliśmy też dowiedzieć się, kiedy będzie gotowy ewentualny projekt ustawy. Do czasu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. Nie udało się nam porozmawiać z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, mimo wielu podjętych prób.
W poniedziałek szef kancelarii premiera Jan Grabiec powiedział, że w najbliższych dniach lub tygodniach poznamy stanowisko nie tylko Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Zdrowia, ale również rządu w sprawie składki zdrowotnej. Dodał, że między resortami toczą się intensywne rozmowy na ten temat.
Mimo zapewnień premiera naciski ze strony Trzeciej Drogi na kluczowego koalicjanta nie ustępują. We wtorek Paweł Zalewski z Polski 2050 powiedział, że obniżenie składki zdrowotnej to jest jednym z priorytetów koalicji rządzącej.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl