Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sławomir Serafin
|
Materiał sponsorowany przez Game Industry Conference

Rozkwit czy upadek? Perspektywy branży gamedev według specjalistów

Podziel się:

Źle się dzieje w przemyśle tworzenia gier wideo. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy byliśmy świadkami bezprecedensowych zwolnień oraz zamykania studiów developerskich. Sporo wysokobudżetowych gier z segmentu AAA rozczarowało swoimi wynikami sprzedaży, a kilka wręcz zaliczyło spektakularne katastrofy. Nad całym przemysłem kładzie się również cień widma coraz sprawniejszej sztucznej inteligencji, która obawy związane z likwidacją etatów na rzecz generatywnej AI. Czy to wszystko zwiastuny chudych lat dla przemysłu gamedev? Czy może wręcz przeciwnie? Eksperci są zgodni.

Rozkwit czy upadek? Perspektywy branży gamedev według specjalistów
(materiały partnera)

Powikłania po pandemii COVID

Nie da się ukryć, że branża zalicza widoczny spadek, który może nastrajać pesymistycznie. Czy jest to jednak chwilowe potknięcie, czy też długofalowy trend? A może po prostu powrót do równowagi po trzęsieniu ziemi, jakie nam wszystkim zafundowała pandemia?

- COVID był wprowadzeniem do świata gier dla mnóstwa osób. Nie mogli wyjść, nie mogli iść do kina, a potrzebowali się czymś zająć. I wtedy właśnie cała branża zaliczyła wielki skok w górę, którego skutki dziś odczuwamy – wyjaśniła prowadząca panel dyskusyjny na Game Industry Conference 2024 Kate Edwards, prawdziwa weteranka branży gamedev, która brała udział w produkcji blisko 300 gier m.in. dla Sony i Microsoft oraz przewodziła International Game Developers Association. Wspomniany przez nią skok oznaczał entuzjazm inwestorów, rosnące nakłady na większe projekty, które miały zagospodarować tę rzeszę nowych graczy.

Potem jednak okazało się, że spowodowana przez COVID i lockdowny fala przypływu się cofnęła. Ludzie powrócili do normalnego życia i swoich ulubionych rozrywek. Nadal interesowali się grami, ale już nie tak intensywnie, nie w takim wymiarze. I nie kupowali tylu wielkich hitów, nie wydawali tyle pieniędzy, ile w szczycie pandemii. Sytuacja wróciła do normy. Tyle że plany dużych rynkowych graczy zakładały inny scenariusz.

- Niedawno słyszałem, że pracę straciło około 50 tysięcy developerów – w trakcie tego samego panelu odniósł się do sytuacji Adrian Chmielarz, legenda polskiego gamedev, od ponad dekady cieszący się niezależnością jako szef studia The Astronauts. - Ale nie znam ani jednego dobrego twórcy gier, który nie ma pracy albo ma problemy z jej znalezieniem. Tak, nastąpiła korekta, i to brutalna. Trzeba to szczerze przyznać, bardzo brutalna. Ale nie widzę, żeby gry jakoś ucierpiały z tego powodu. Nie stały się gorsze. Trzeba jeszcze poczekać na pełne skutki, ale gdy patrzę na te projekty, które są w toku, myślę, że damy sobie radę. […] Jestem optymistą. Teraz następuje oczyszczenie po COVID, kiedy ludzie grali o wiele za dużo. Ale gdy spojrzy się na trend, cały czas idziemy w górę.

Jest dobrze czy bardzo dobrze?

Według ekspertów pogłoski o katastrofie czekającej rynek gier wideo są mocno przesadzone. Sytuacja wygląda bowiem całkiem nieźle. A może nawet lepiej, niż się wydaje. Obecna historia z wysokobudżetowym wpadkami, po których następują zwolnienia i zamykanie studiów developerskich, nie jest bowiem nowa, co znów zauważył w czasie dyskusji na Game Industry Conference 2024 Adrian Chmielarz:

- Wracamy do 2010 czy tam może 2008 roku. Przed PlayStation 4 i Xboxem One. Wszyscy wtedy dosłownie robili pod siebie, że o mój Boże, przemysł upada, że nikt nie będzie już grał w wielkie produkcje. Ludzie mają zakres uwagi maleńki jak złota rybka, więc przerzućmy się na masowe tłuczenie gierek na Facebooka jak Zynga! Dziś historia się tylko powtarza i wierzę, że powoli zmierzamy do momentu, w którym wielkie korporacje znów zadrżą w posadach, a urosną niezależni [twórcy gier – przyp. red.].

Autor Painkillera, The Vanishing of Ethan Carter oraz najnowszej strzelanki Witchfire, która zadebiutowała już we wczesnym dostępie, przywołuje przełomowy moment w historii gier. Kilkanaście lat temu rzeczywiście wydawało się, że branża dostaje mocnej zadyszki. Wtedy jednak na scenę cały na biało wszedł Steam jako platforma cyfrowej dystrybucji. I otworzył wrota, przez które wlała się powódź gier indie, które nie tylko sprawiły, że granie na PC odrodziło się jak feniks z popiołów, ale też dały potężny impuls rozwojowy dla całej branży.

Czy więc historia rzeczywiście się powtarza i niezależni twórcy znów zrobią kolejny krok do przodu, ciągnąc za sobą całą resztę gamedev? Można nawet zaryzykować tezę, że już to zrobili. W ubiegłym roku wszystkie możliwe nagrody i wyróżnienia zgarnął Baldur’s Gate 3. Wcześniej rekordy sprzedaży pobił Cyberpunk 2077, a przed nim świat zawojował Wiedźmin 3: Dziki Gon. To tylko kilka przykładów doskonałych, wysokobudżetowych gier z segmentu AAA, które zostały stworzone przez całkowicie niezależne studia developerskie. CD Projekt RED i Larian Studios są w gruncie rzeczy studiami indie. Tyle że ten termin zwykło się kojarzyć z małymi zespołami tworzącymi nieduże tytuły, a nie wielkimi firmami, które bezproblemowo rzucają wyzwanie największym tradycyjnym graczom na rynku.

A co z zagrożeniem ze strony sztucznej inteligencji?

Według Adriana Chmielarza nie należy się bać generatywnej AI zastępującej developerów gier.

- Wszyscy pompują ten temat, jakby miał wielkie znaczenie. A ja uważam, że AI tylko poprawi wydajność tworzenia gier. Tak jak kiedyś, dawno temu, zrobiły to silniki [graficzne – przyp. red.]. I może nie będzie już potrzeba 20 osób, tylko znów 8. Ale tych 12 założy kolejny zespół, więc nie wydaje mi się, żeby developerzy rzeczywiście stracili pracę na zawsze.

Według legendy polskiej branży problemy omawianej na poznańskiej Game Industry Conference 2024 przyszłości gamedev są innej natury:

- Największym wyzwaniem będzie nadmierne nasycenie [rynku grami – przyp. red]. Będzie potrzebne coś, co naprowadzi graczy i pomoże im znaleźć odpowiednie dla nich gry. Może to będzie właśnie narzędzie na bazie AI. A może usługa taka jak Netflix, która pozwala pograć w różne gry bez płacenia dodatkowo. Tam trafisz na grę [ocenioną na – przyp. Red.] 65 proc., której normalnie byś nie kupił, ale akurat tobie ona będzie się bardzo podobać. Wydaje mi się, że pójdziemy, albo już nawet idziemy w interesujących kierunkach.

Czeka nas zatem rozkwit czy upadek przemysłu tworzenia gier wideo? Biorący udział w dyskusji na Game Industry Conference 2024 w Poznaniu eksperci z branży gamedev są zgodni. Zdecydowanie rozkwit.

Materiał sponsorowany przez Game Industry Conference

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.