Michał Woś, Marcin Romanowski i Łukasz Mejza. To parlamentarzyści związani z poprzednią władzą, którzy już zostali pozbawieni immunitetu lub - jak w przypadku Mejzy - stanie się to lada chwila.
Ten "dorobek" obecnej władzy w sferze rozliczania poprzedników budzi irytację posłów. W sprawie opieszałego pozbawiania immunitetów polityków poprzedniej ekipy rządzącej doszło ostatnio do zdalnej wymiany zdań pomiędzy marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią (Polska 2050) a szefem komisji regulaminowej i spraw poselskim Jarosławem Urbaniakiem z KO. Marszałek na jednej z konferencji stwierdził, że w sejmowej komisji zalega 13 wniosków. "Mam nadzieję, że komisja regulaminowa w miarę sprawnie się z nimi upora" - powiedział.
Poseł Urbaniak bronił się, że musi przestrzegać procedur i terminów, by sprawy nie zakończyły się uniewinnieniem. A w jednym z wpisów na portalu X Urbaniak podkreślił, że żaden z tych kilkunastu wniosków nie jest wnioskiem skierowanym przez prokuraturę (które, gdyby były, miałyby być traktowane priorytetowo).
Na dziś w komisji nie ma niczego, co można byłoby nazwać kolejnymi "wnioskami rozliczeniowymi" - przyznaje Jarosław Urbaniak.
- To, co jest, to są cztery wnioski mandatowe wobec trójki posłów PiS - pana Kaczyńskiego, pana Suskiego i pani Czerwińskiej - o zniszczenie mienia o niskiej wartości (wieńce z miesięcznic smoleńskich - przyp. red.), pozostałe wnioski z powództwa prywatnego, najczęściej o naruszenie czyjegoś dobrego imienia. Wiele z nich jest jeszcze z poprzedniej kadencji Sejmu - dodaje szef sejmowej komisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za mało wniosków z prokuratury
Teraz oczy - a także pretensje - posłów koalicji rządzącej coraz częściej kierują się w stronę ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara. - Komisja regulaminowa chętnie rozpatrzy kolejne wnioski prokuratury, tylko wpierw niech jakieś wpłyną - mówi nam jeden z posłów. Kolejny dodaje: - Niestety, wygląda na to, że Bodnar nie ma pełnej kontroli nad tym, co się dzieje w prokuraturze, zwłaszcza na jej niższych szczeblach. Słyszymy, że brakuje mu zaufanych ludzi, by tworzyć kolejne zespoły prokuratorskie do spraw rozliczeń - twierdzi poseł.
- Obecna sytuacja w prokuraturze to pochodna układu mozolnie budowanego przez Zbigniewa Ziobrę w oparciu o stowarzyszenie Ad Vocem - przekonuje Witold Zembaczyński, poseł KO zasiadający w komisji śledczej badającej sprawę inwigilacji Pegasusem. - Z jednej strony kierownictwo prokuratury uległo reformie i w tym zakresie prokuratura rzeczywiście stara się działać apolitycznie. Ale z drugiej strony ta reforma jeszcze nie przeniknęła do niższych szczebli prokuratury. W efekcie wszyscy spodziewają się zdjęcia immunitetu Łukasza Mejzy za jego paramedyczne praktyki, a tymczasem zajmujemy się kwestią jego oświadczeń majątkowych, w kontekście zaciągniętych przez niego pożyczek i rzeczywistym metrażu jego nieruchomości - wskazuje poseł.
Witold Zembaczyński sugeruje też, że w związku z tym nie ma pełnego zaufania do prokuratury.
Moje zawiadomienie w sprawie zawieszonego już prokuratora regionalnego Romelczyka, który na tzw. taśmach Mraza ustalał z wiceministrem Romanowskim jak "utopić" moje wcześniejsze zawiadomienie przeciwko ministrowi Ziobrze, musiałem wysłać kurierem do rąk własnych ministra Adama Bodnara. Z obawy o to, że utknie gdzieś na niższych szczeblach prokuratury na 60 dni, bo taki jest czas na podjęcie decyzji o wszczęciu postępowania - wskazuje Witold Zembaczyński.
Prokuratura: "nie ilość, a jakość"
- Przyjmujemy do wiadomości opinie, z których wynika, że tempo prowadzonych postępowań przygotowawczych dotyczących polityków PIS jest zbyt wolne, natomiast rolą prokuratora jest zgromadzenie pełnego materiału dowodowego, który pozwoli na wyjaśnienie okoliczności sprawy i ustalenie sprawcy przestępstwa będącego przedmiotem postępowania - odpowiada na zarzuty posłów Anna Adamiak, rzecznik prasowy Prokuratora Generalnego.
- W sprawach wieloosobowych i wielowątkowych w sposób naturalny czas przeprowadzenia szeregu czynności procesowych, w tym ze źródłami osobowymi, wydłuża się. Przy czym czas trwania postępowania przygotowawczego jest określony przepisami, a przedłużenie tych terminów musi być uzasadnione wykazaniem, że prokurator nie prowadził postępowania w sposób przewlekły, a zachodzi konieczność uzupełnienia materiału dowodowego poprzez przeprowadzenie kolejnych czynności procesowych - tłumaczy.
Odnośnie do wniosku o uchylenie immunitetu posłowi Łukaszowi Mejzie, to - jak tłumaczy pani prokurator - nie obejmuje on zachowania polegającego na ewentualnym oszukiwaniu rodziców chorych dzieci, "ponieważ nie został skierowany w postępowaniu tego zachowania dotyczącym". - Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Poznaniu - informuje i przypomina, że w sprawie należy zgromadzić "materiał dowodowy uzasadniający w sposób dostateczny podejrzenie popełnienia przestępstwa przez parlamentarzystę".
Nie ilość, a jakość wniosków o uchylenie immunitetu świadczy o profesjonalizmie i zaangażowaniu prokuratury w pociągnięcie do odpowiedzialności karnej sprawców przestępstw korzystających z immunitetu parlamentarnego - kwituje Anna Adamiak, rzecznik Prokuratura Generalnego.
Z sędziami idzie lepiej
Zdaniem części posłów, sprawniej ministrowi Bodnarowi idzie uwalnianie sędziów z postępowań dyscyplinarnych, które wobec nich wszczynano jeszcze za czasów Zbigniewa Ziobry. - Mówimy o postępowaniach wszczynanych za wydane wyroki. Dwie sprawy wszczęto za samo zadanie pytań prejudycjalnych do TSUE. Albo za list sędziów do OBWE w sprawie wyborów kopertowych. Takich postępowań jest kilkadziesiąt - słyszymy w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Do uwolnienia sędziów z tych postępowań Adam Bodnar wykorzystuje instytucję tzw. rzeczników ad hoc, czyli Rzeczników Dyscyplinarnych Ministra Sprawiedliwości, opisanych w art. 112b ustawy o sądach powszechnych. Pierwszego rzecznika ad hoc powołano 26 stycznia br. Do 25 listopada minister wydał łącznie 24 zarządzenia powołujące takich rzeczników. Ich zadaniem jest m.in. dokonanie przeglądu postępowań dyscyplinarnych z lat 2018-2023 wszczynanych przeciwko sędziom, których zasadność budziła poważne wątpliwości obecnego kierownictwa resortu sprawiedliwości.
Z danych ministerstwa wynika, że rzecznicy ad hoc Bodnara wstąpili do 66 postępowań wszczętych przez Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych i jego zastępców, sędziów: Przemysława Radzika, Michała Lasoty i Piotra Schaba. Postępowania są na różnych etapach: w 24 sprawach postępowania zostały umorzone, w 5 cofnięto wnioski o rozpoznanie spraw przed sądami dyscyplinarnymi, niektóre są zawieszone do czasu odzyskania akt od Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych, w dwóch sprawach zapadły wyroki uniewinniające, a w jednej postępowanie zostało umorzone przez Sąd Dyscyplinarny.
- Niestety, rzecznicy i ich zastępcy nie chcą wydawać rzecznikom ad hoc aktów postępowań. Stąd słynne przeszukania w KRS. Rzecznicy, wbrew obowiązkowi, czasami nie informują nas o postępowaniach dyscyplinarnych. Ostatnio z mediów dowiedzieliśmy się o postępowaniu pana Radzika wobec prezes sądu okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim. Niemniej dynamika postępowań dyscyplinarnych spadła - wskazuje urzędnik z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl