Jak dowiedział się money.pl, Ministerstwo Rozwoju ustaliło, że kolonie i obozy jednak się odbędą! "Zależy nam bardzo na tym, żeby dzieci i młodzież mogły bezpiecznie odpocząć podczas wakacji. Dziś odbyliśmy w tej sprawie spotkanie w MEN. Zakończyło się ono wspólnym stanowiskiem, że w odpowiednich reżimach sanitarnych wakacyjny wypoczynek dzieci i młodzieży może być możliwy. Ostateczna decyzja w tej sprawie należy oczywiście do ministra zdrowia, który na bieżąco monitoruje sytuację epidemiczną. W przyszłym tygodniu będziemy kontynuować rozmowy z Ministerstwem Zdrowia" - napisało biuro prasowe MR.
Ministerstwo Edukacji Narodowej również nie planuje odwoływać i zakazywać organizacji kolonii i obozów letnich dla dzieci. Jednak, jak właśnie poinformowały na swoich stronach wszystkie kuratoria oświaty w całym kraju, ostatnie słowo w kwestii odwołania imprez będzie należało do wojewódzkiego kuratora. "W przypadku rozprzestrzeniania się epidemii lub zaistnienia innych z tym związanych okoliczności zagrażających życiu, zdrowiu, czy bezpieczeństwu – kurator oświaty będzie miał możliwość odwołania wypoczynku dzieci i młodzieży w województwie" – czytamy w komunikacie.
Sprzedajemy, ale nic nie wiemy
Organizatorzy dziecięcej turystyki wierzą jednak, że będą mogli tego lata jednak pracować. Wciąż sprzedają imprezy na lato i rejestrują je na specjalnej platformie ministerstwa edukacji. – Mam dwa ośrodki wypoczynkowe dla dzieci i młodzieży w Krynicy Morskiej i Jantarze. Aktualnie zarezerwowanych jest 700 miejsc, czyli wszystkie – mówi Daniel Brzeski, przedsiębiorca i ekspert związku pracodawców w Business Centre Club. Problem w tym, że przedsiębiorca działa na grząskim gruncie. Kurator w każdej chwili może odwołać imprezy, wtedy zostanie on z niczym, a raczej z jeszcze większymi długami. – Nie mam przychodów od marca br. Szkoły odwołały najpierw wszystkie wycieczki szkolone i zielone szkoły, a teraz wakacje wiszą na włosku. Zatrudniam ludzi. Z czego mam im zapłacić pensje? Dostałem tylko pożyczkę 5 tysięcy zł z urzędu pracy, a zaliczki od biur podróży nie wpływają, bo rodzice obawiają się wpłacać z wyprzedzeniem pieniądze – skarży się Brzeski.
Przedsiębiorcy skarżą się na chaos
W podobnej sytuacji są setki małych i większych biur podróży, które organizują dziecięcy wypoczynek. Wiele z nich funkcjonuje tylko latem i utrzymuje się przez resztę roku, z tego, co zarobi w tzw. wysokim sezonie. Maciej Pająk jest współwłaścicielem "Poszukiwaczy przygód". Firma organizuje kolonie i obozy dla ok. 10 tysięcy dzieci rocznie.
– Mieliśmy sprzedaż kolonii aż do dnia, kiedy minister zdrowia, Łukasz Szumowski wypowiedział się publicznie, że nie wyobraża sobie zorganizowanych wakacji dla dzieci, wówczas wszystko stanęło. Rodzice nadal dzwonią i chcą posłać dzieci na kolonie, ale boją się, że imprezy zostaną w ostatniej chwili odwołane. Panuje chaos informacyjny – żali się przedsiębiorca.
To z kolei pociąga za sobą kolejne problemy. – Nie możemy zatrudnić z wyprzedzeniem pracowników sezonowych, po to, by ich odpowiednio przeszkolić. Ci ludzie muszą zebrać przed rozpoczęciem u nas pracy wiele dokumentów, takich jak np. zaświadczenia o niekaralności, na to wszystko potrzebny jest czas – przypomina współwłaściciel biura podróży. Jak dodaje, dzieci pozostawione pod fachową opieką, w specjalnie przygotowanych ośrodkach, pod okiem personelu medycznego i wyszkolonej kadry, będą bezpieczniejsze, niż gdyby miały zostać w miastach same, bez nadzoru dorosłych.
Podpowiedź dla urzędników
To ostatni dzwonek na zorganizowanie dzieciom bezpiecznych wakacji – mówi Brzeski i przypomina, że organizatorzy muszą z co najmniej 21-dniowym wyprzedzeniem zgłaszać imprezy do kuratoriów. Brzeski wraz z grupą lokalnych przedsiębiorców z branży turystycznej na Pomorzu czeka już wiele miesięcy. Przygotował więc dla rządu "ściągę" – to wytyczne sanitarne i logistyczne, jak bezpiecznie zorganizować kolonie i obozy. Takich wskazówek nie ma na razie przygotowanych ani MEN, ani GIS.
Najważniejsze postulaty:
Przedsiębiorcy chcą, by wzorem ferii zimowych, podzielić wakacje letnie na terminy (najlepiej 1-2 tygodniowe), w których na obozy mogłyby pojechać wyłącznie dzieci z wybranych województw. Alternatywnym rozwiązaniem jest podział uczestników na grupy zajęciowe w taki sposób, aby w jednej grupie znajdowały się dzieci z jednego regionu.
Dzieci z głównych miast Polski dojeżdżałyby bezpośrednio do miejsca wypoczynku. Środki transportu (autokary i busy) byłyby dezynfekowane. Kierowcy i konwojenci musieliby posiadać negatywny wynik testu na koronawirusa. Dzieciom przed wejściem do środka transportu byłaby mierzona temperatura.
Dzieci zostałyby podzielone na mniejsze, nawet 15-osobowe grupy. W takich grupach dzieci brałyby udział w zajęciach, korzystały ze stołówki i były zakwaterowane w pokojach. Każda taka grupa składałaby się z dzieci pochodzących z tego samego regionu Polski.
Liczba osób zakwaterowanych w jednym pokoju zostałaby zmniejszona tak, żeby zachować najwyższy standard wymogów sanitarnych. Każdego dnia rano i wieczorem dzieci miałyby mierzoną temperaturę.
Wszystkie sale zajęciowe i pokoje uczestników byłyby każdego dnia dezynfekowane. W każdym ośrodku zwiększona zostałaby liczba dostępnych izolatek. Sale oraz stołówka wyposażone zostaną w przepływowe lampy bakteriobójcze typu NBVE 110PL do dezynfekcji powietrza.
Zakazane byłyby wycieczki do miejsc publicznych oraz wyjścia do sklepów. W przypadku kąpielisk zorganizowane byłyby wydzielone strefy, na które wstęp miałyby wyłącznie określone grupy. Dzieci odizolowane byłyby od osób spoza miejsca zakwaterowania. Również rodzice nie mogliby odwiedzać dzieci, a wszelkie przesyłki – odpowiednio dezynfekowane.
Alina Dybaś, prezes Turystycznej Organizacji Otwartej również widzi potrzebę szczególnego przygotowania ośrodków i kadry na tegoroczny sezon wakcyny Zgadza się z niektórymi postulatami, natomiast zwraca uwagę, że wydzielenie 2-tygodniowych terminów i regionów, które by wyjeżdżały na wypoczynek, jest niemożliwe. Biura podróży sprzedają bowiem wycieczki dla całego kraju, a nie dla jednego regionu. Poza tym taki podział na terminy uderzyłby również w organizacje non profit i uniemożliwił wyjazdy dzieciom z rodzin dysfunkcyjnych czy dotkniętych ubóstwem. Dla nich wypoczynek organizowany jest z dużym wyprzedzeniem, terminy rezerwowane z dużym wyprzedzeniem z powodów proceduralnych.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl