W zeszłym roku w IKEA ogłoszono "dzień solidarności z osobami LGBT". Jeden z pracowników zamieścił w wewnętrznej sieci dwa cytaty z Biblii.
Chodzi o słowa: "Biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich" oraz "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich".
Zdaniem firmy, wpis Jana Komendy (mężczyzna zgodził się na podanie nazwiska) wyraźnie atakował osoby nieheteronormatywne i był wyrazem dyskryminacji. Pracownik został zwolniony.
Jan Komenda z decyzją się nie zgadza i pozwał sieć, zarzucając jej dyskryminację ze względu na poglądy.
"Uważam, że jako pracownik miałem prawo zareagować, w związku z czym to zwolnienie odbieram jako szykanę - dla mnie, jako dla osoby, która ma wolność wypowiedzi, wolność słowa oraz wolność wyznawanej wiary, i (prawo do) zgodności swoich obowiązków w pracy z tym, czym kieruje się w życiu" - powiedział w dniu rozprawy. "Czyli jeśli jestem katolikiem, to muszę być wierny Dekalogowi i Pismu Świętemu".
Pełnomocnik spółki w rozmowie z dziennikarzami zwracał uwagę na fakt, że "przepisy Kodeksu pracy zakazują dyskryminacji", a wypowiedź byłego pracownika zawarta została w dyskryminującym wpisie, który "naruszał godność pewnej określonej kategorii osób".
- Trudno uznać, że odwoływanie się we wpisie do śmierci, czy też do kamienia młyńskiego - łącznie z częścią prywatną wpisu - jest elementem, który nie narusza godności pracowników - powiedział adw. Daniel Książek.
W tej sprawie równolegle toczy się drugi proces, dotyczący kierowniczki, która pracownika zwolniła.
Postawiono jej zarzut ograniczania praw pracowniczych ze względu na wyznanie. Pierwsza rozprawa miała się odbyć pod koniec tygodnia, ale została odwołana. Kolejny termin wyznaczono na koniec listopada.