Ceny drewna rosną tak szybko, że polskich firm nie stać na zakup rodzinnego surowca. - Polskie firmy z branży drzewnej nie wytrzymają finansowo rywalizacji o ograniczone zasoby polskiego surowca z międzynarodowymi pośrednikami, dlatego potrzebny jest zakaz eksportu drewna nieprzetworzonego — apeluje Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Ceny drewna rosną nie tylko w Polsce. Na całym świecie ceny szybują. Dlatego też polskie firmy muszą rywalizować na rynku rodzimym z zagraniczną konkurencją.
- Trudna sytuacja zaczęła się tak naprawdę w maju, czyli na aukcjach systemowych. Spodziewaliśmy się wzrostu cen, ale nikt nie przypuszczał, że w skrajnych przypadkach te ceny wzrosną o 200 czy 300 procent. Nie spodziewaliśmy się też tak dużej aktywności międzynarodowych pośredników w handlu drewnem i zagranicznych korporacji drzewnych, które w Polsce nie mają swoich zakładów, a kupują drewno do produkcji wyrobów gotowych dla zakładów umieszczonych w Europie czy na eksport do USA, gdzie ceny gwałtownie poszły w górę – tłumaczy Szelfer.
Na rynku dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których drewno wyjeżdża z Polski i wraca już jako gotowy produkt. - Z Polski wyjeżdża ok. 10 proc. drewna okrągłego, czyli 4 mln metrów sześciennych drewna – to oficjalnie – mówi Rafał Szelfer.
Dlatego od wielu miesięcy polska branża drzewna stara się o ograniczenie roli pośredników w handlu drewnem i zajęcie się problemem eksportu drewna z Polski. Takie zakazy obowiązują m.in. w Chorwacji czy Rumunii.
Szelfer uważa, że rząd bagatelizuje problem. - Od dłuższego czasu słyszymy, że trwają analizy, ale nie widzimy propozycji rozwiązania sytuacji. Nie ma wrażenia, że traktuje się nas poważnie – podsumowuje kontakty ze stroną rządową dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.