RPP podniosła stopy procentowe po raz trzeci z rzędu. Przed tą serią podwyżek główna stawka wynosiła zaledwie 0,1 proc. i była najniższa w historii. Teraz przebiła już poziom sprzed pandemii (1,5 proc.), osiągając najwyższą wartość od marca 2015 roku. Podwyżka była ruchem, którego zgodnie oczekiwali analitycy.
NBP tłumaczy kolejną podwyżkę stóp procentowych
NBP opublikował komunikat, w którym uzasadnia tę decyzję. "Wobec kontynuacji ożywienia krajowej aktywności gospodarczej oraz oczekiwanego utrzymywania się korzystnej sytuacji na rynku pracy, a także prawdopodobnie dłuższego oddziaływania zewnętrznych szoków na dynamikę cen, utrzymuje się ryzyko kształtowania się inflacji powyżej celu inflacyjnego NBP w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej" - czytamy.
"Aby ograniczyć to ryzyko, a więc dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, Rada postanowiła ponownie podwyższyć stopy procentowe NBP. Podwyższenie stóp procentowych NBP będzie także oddziaływać w kierunku ograniczenia oczekiwań inflacyjnych" - przekonuje bank w komunikacie.
Jak dodają przedstawiciele NBP, "w dłuższej perspektywie nastąpi obniżenie inflacji, do czego przyczyni się oczekiwane wygaśnięcie części globalnych szoków podbijających obecnie dynamikę cen, a także podwyższenie stóp procentowych NBP".
Jaki jest plan na kolejne miesiące? Jak podaje NBP, "decyzje Rady w kolejnych miesiącach będą nadal nakierowane na obniżenie inflacji do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym NBP w średnim okresie", przy uwzględnieniu kształtowania się sytuacji koniunkturalnej, tak, "aby zapewnić średniookresową stabilność cen, a jednocześnie wspierać zrównoważony wzrost gospodarczy po globalnym szoku pandemicznym".
"Ocena Rady dotycząca skali łącznego zacieśnienia monetarnego niezbędnego dla realizacji powyższych celów będzie uwzględniała napływające informacje dotyczące perspektyw inflacji oraz wzrostu gospodarczego, w tym perspektyw sytuacji na rynku pracy" - czytamy.
Według ekspertów z Banku Peako RPP będzie kontynuowała cykl podwyżek na początku przyszłego roku tak, by dojść do poziomu 3 proc. Podobnie uważają eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego, którzy wskazują, że do docelowych 3 proc. będziemy dochodzić szybko. Sugerują, że cykl podwyżek będzie kontynuowany przez cały pierwszy kwartał.
Co wpływa na wysoką inflację? NBP wylicza
Co w głównej mierze odpowiada za szalejącą w Polsce inflację, która w listopadzie sięgnęła już 7,7 proc.? NBP tłumaczy, że to przede wszystkim czynniki zewnętrzne, niezależne od krajowej polityki pieniężnej. To m.in. wyższe niż przed rokiem ceny surowców energetycznych i żywnościowych na rynkach światowych, wcześniejsze podwyżki cen energii elektrycznej i opłat za wywóz śmieci, a także rosnące ceny towarów, których podaż jest ograniczana przez globalne zaburzenia pandemiczne.
"Dodatnio na dynamikę cen oddziałuje także trwające ożywienie gospodarcze, w tym popyt stymulowany wzrostem dochodów gospodarstw domowych" - wylicza bank. Zdaniem NBP pojawienie się nowego wariantu koronawirusa przyczyniło się do wzrostu niepewności dotyczącej dalszego kształtowania się sytuacji epidemicznej i gospodarczej na świecie, a przez to do pewnego pogorszenia nastrojów na rynkach finansowych i większej niechęci do ryzyka.
Przypomnijmy, że celem NBP jest utrzymywanie inflacji na poziomie 2,5 proc. z możliwością odchyłu o 1 punkt procentowy w górę lub w dół. Przed rozpoczętą w październiku serią podwyżek stóp procentowych, mimo że inflacja już się rozpędzała, prezes NBP Adam Glapiński długo utrzymywał, że stóp podnosić nie trzeba.
Inflacja to w tej chwili problem nie tylko Polski. Niespotykane od lat podwyżki cen są też w Niemczech (inflacja w listopadzie na poziomie 6 proc.) czy w USA, gdzie inflacja w październiku sięgnęła poziomu 6,2 proc.