Wyjaśnia, że niedawne przekroczenie psychologicznej bariery stu rubli za dolara nie było pierwszym załamaniem waluty. "Zdarzyło się już wcześniej, w okresie finansowego kryzysu z końca lat dziewięćdziesiątych" - podkreśla autor analizy. I zaznacza, że imperialna polityka Kremla zniszczyła dotychczasowe dokonania dotyczące zmiany mechanizmu oddziaływania rubla na gospodarkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosja zapadła na "chorobę holenderską"
Dr Andrzej Raczko opisuje też powody, dla których rosyjska gospodarka tak bardzo zależna jest od kondycji waluty.
Całkowite uzależnienie bilansu handlowego Rosji od eksportu surowców, przede wszystkim nośników energii, powiązało zmiany kursu rubla z wahaniami cen surowców na rynkach światowych - czytamy w Obserwatorze.
Jak zauważa Raczko przy niskich cenach surowców i słabym rublu dostosowanie bilansu handlowego następowało poprzez obcięcie importu, w tym dóbr konsumpcyjnych, co skutkowało gwałtownym przyspieszeniem inflacji.
Przy wysokich cenach energii i mocnym rublu występował efekt tzw. choroby holenderskiej, to znaczy import szeregu towarów był bardziej opłacalny niż rodzima produkcja. W rezultacie opłacało się inwestować tylko w przemysł wydobywczy.
Początkowo nieskuteczna okazała się też polityka pieniężna. Przy słabym rublu rosły stopy procentowe. Powstrzymywanie inflacji uderzało jednak w aktywność gospodarczą. Przy mocnym rublu i luzowaniu polityki pieniężnej dochodziło do spirali wzrostu cen - np. nieruchomości.
Agresja na Ukrainę wszystko zmieniła
Ostatecznie rosyjskim władzom udało się ustabilizować kurs waluty, obniżyć dolaryzację i skutecznie nieco stłamsić inflacje. Wszystko zmieniło się po napaści na Ukrainę. Agresja zniszczyła budowaną latami politykę stabilizacji kursu walutowego.
"W latach 2019-2021 zmieniający się kurs rubla w przedziale 60-75 rubli za dolara nie ograniczał prowadzonej polityki pieniężnej. Stopy procentowe banku centralnego reagowały na zmieniającą się inflację. Przyspieszenie tej ostatniej w 2022 roku i dostosowanie stóp procentowych przebiegało podobnie jak w innych krajach po otwarciu gospodarek wychodzących z pandemii" - pisze Andrzej Raczko
Rozpoczęcie działań wojennych wywołało "podręcznikową reakcję", kurs walutowy spadł do 110 rubli za dolara, inflacja gwałtownie przyspieszyła do osiemnastu procent, bank centralny podniósł stopy procentowe do dwudziestu procent - podsumowuje.
Rosja pójdzie drogą Chin?
O tym, że kondycja rubla jest problemem dla rosyjskich władz, świadczy stanowisko, które w poniedziałek przedstawił Maksim Reszetnikow, szef Ministerstwa Gospodarki podczas przemówienia w Radzie Federacji. Przedstawiciel rządu zaproponował wprowadzenie "rodzaj membrany pomiędzy krajowym i zagranicznym rynkiem walutowym". Miałaby stabilizować rubla tak, jak dzieje się to w Chinach.
- Chiny stosują dwie stawki juana - offshore i onshore. Pierwsza ustalana jest w sposób czysto rynkowy, na aukcjach w Hongkongu i krajach azjatyckich. W drugim przypadku chiński bank centralny codziennie podaje stopę referencyjną, od której juan może wahać się nie więcej niż o 2 proc. - argumentował Reszetnikow cytowany przez "Kommiersant".
Aktualny kurs rubla wobec dolara to 0,0103. Swoje minimum osiągnął w sierpniu, kiedy to spadł poniżej wartości 0,009.