Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Rynek nieruchomości w cieniu kryzysu. O ile stanieją mieszkania?

317
Podziel się:

Pomimo że większość mieszkań sprzedaje się na kredyt, a ten jest obecnie bardzo trudno dostępny, to zdaniem ekspertów na rynku nieruchomości nie dojdzie do pęknięcia bańki, bo jej nie ma. Dostrzegają jedynie pole do korekty cen mieszkań, które w ciągu ostatnich 15 lat zdrożały 2,5 raza. Problem nadpodaży rozwiązali uchodźcy wojenni.

Rynek nieruchomości w cieniu kryzysu. O ile stanieją mieszkania?
– Bańka jest procesem nagłym, raptownym z ponadmiarowymi wzrostami cen nieruchomości. Czegoś takiego nie mamy w Polsce. Żeby coś się skończyło lub pękło, musi się najpierw zacząć – Wojciech Caruk, prezes PFR Nieruchomości. (Getty images, Michal Fludra/NurPhoto)

Jastrzębia polityka pieniężna, wyśrubowane rekomendacje nadzorcy w zakresie oceny zdolności kredytowej, drastyczny spadek zainteresowania hipotekami i ostre hamowanie nowych inwestycji na rynku budownictwa mieszkalnego z powodu galopujących cen – splot tych czynników przyprawia Polaków o ból głowy.

Rodzi się więc pytanie: co będzie dalej z cenami mieszkań, które pomimo zbliżającego się wielkimi krokami kryzysu rosną? Nad tym debatowali uczestnicy panelu dyskusyjnego "Przyszłość rynku nieruchomości. Bańka, która nigdy nie pęknie?" w trakcie Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Czy bańka pęknie?

Uczestnicy debaty i moderator nie zgadzali się ze sobą co do przyszłych cen nieruchomości. Dr Adam Czerniak z SGH we wprowadzeniu do rozmowy stwierdził, że spadek cen nastąpi. W jakim wymiarze? Według niego korekta w cenach nominalnych wyniesie 5 proc., ale w ujęciu realnym (przy uwzględnieniu inflacji) ceny mieszkań spadną o 20 proc., a to, jak zaznaczył prowadzący dyskusję, spełnia definicję formalną pęknięcia bańki na rynku mieszkaniowym. Jak na to zareagowali zaproszeni do debaty eksperci?

– Mnie się wydaje, że to jest koniec bańki na rynku nieruchomości, ale w takim rozumieniu, że w okresie najbliższych 14-16 miesięcy będziemy mieli do czynienia z korektą bądź zatrzymaniem dalszego wzrostu cen nieruchomości – ocenił sytuację Jakub Pyżanowski, prezes Krajowego Zasobu Nieruchomości (KZN), agencji rządowej, której podstawowym celem jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych Polaków. Jednocześnie podkreślił, że przewidywanie przyszłości w obecnych warunkach jest bardzo trudne.

Szef KZN swoje ostrożne stanowisko uzasadnił trudno dostępnymi kredytami mieszkaniowymi i zmniejszającą się liczbą nowych inwestycji budowalnych na rynku mieszkalnictwa, czego konsekwencją będzie kurcząca się oferta dla klienta. Dodał, że mieszkania, które mają zostać ukończone w tym i kolejnym roku sprzedały się odpowiednio w 80 i 60 proc. Jego zdaniem to powinno schłodzić rynek nieruchomości, a tym samym zatrzymać wzrost cen na najbliższe 1,5 - 2 lata. Pytanie, co dalej, zostawia on jednak otwarte.

W polemikę z przedmówcą wszedł Wojciech Caruk, prezes PFR Nieruchomości, zarządzający Funduszem Sektora Mieszkań na Wynajem i Funduszem Sektora Mieszkań dla Rozwoju. – Bańka jest procesem nagłym, raptownym z ponadmiarowymi wzrostami cen nieruchomości. Czegoś takiego nie mamy w Polsce. Żeby coś się skończyło lub pękło, musi się najpierw zacząć – ripostował menedżer z ponad dwudziestoletnim stażem w zarządzaniu projektami budowlanymi.

Zgodzili się z nim dwaj pozostali uczestnicy debaty: Bogusław Półtorak, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, oraz Jacek Ratajczak, prezes Zonifero, twórcy aplikacji do zarządzania przestrzenią biurową.

Czarne łabędzie będą przytrafiać się coraz częściej

Moderujący panel dr Czerniak dalej drążył temat przyszłych cen mieszkań. Prezes Caruk powiedział, że kluczową rolę na tym rynku odgrywają czarne łabędzie, czyli bardzo mało prawdopodobne zdarzenia, które wywierają duży wpływ na rzeczywistość. – Z dekady na dekadę jest ich coraz więcej. Za dziesięć lat będzie ich jeszcze więcej niż teraz – wybrnął ekspert.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Glapiński dotrzymał słowa. "Zbijanie inflacji zależy teraz bardziej od rządu"

Barierą w prognozowaniu cen, jak zauważa prowadzący panel, jest brak danych. Według dra Czerniaka powinny być one łatwo dostępne, jak np. dane o inflacji, które poznajemy pierwszego dnia po zamknięciu danego miesiąca. W przypadku nieruchomości informacje o cenach spływają z bardzo dużym opóźnieniem i do tego są kwartalne, a nie miesięczne. Dodaje, że z pomocą jednak przychodzą wskaźniki koniunkturalne. Jak te interpretują zaproszeni do debaty eksperci?

Uchodźcy rozwiązali problem

Pękającej bańki w Polsce nie było, ponieważ zaszły okoliczności, które szczęśliwe ten problem rozwiązały. W ubiegłym roku w Polsce wybudowano 250 tys. mieszkań. Jeszcze w styczniu myśleliśmy, że będzie wyprzedaż, ale do niej nie doszło, choć indeks nastrojów, który opracowujemy na uniwersytecie, w ostatnim kwartale po raz pierwszy przyjął wartość ujemną. Doszło do dychotomii rynku, co uratowało nas przed pęknięciem bańki. Rynek najmu nagle ożył. Mamy 30-40-procentowe wzrosty czynszu i pierwszy raz od dawna 40 mln PESEL-i. To amortyzuje nadpodaż mieszkań – przekonywał Bogusław Półtorak.

Dodał, że Polska była krajem z jednym z najniższych wzrostów cen – jednocyfrowymi po przeliczeniu cen na euro.

– W tej chwili średnia cena w Polsce wynosi niecałe 7 tys. zł za metr kwadratowy mieszkania. Nawet jeśli spadnie do 5 tys. zł, to powiem wprost: wielu osób i tak nie będzie na nie stać. To nie jest kwestia ceny, lecz dostępności finansowania – mówił przedstawiciel UE.

Dr Czerniak zwrócił uwagę panelistów na fakt, że od stycznia do lipca tego roku liczba budów spadła o jedną piątą. Z jego analizy wynika, że spadki dotyczą 20 największych miast w kraju. W mniejszych miejscowościach na prawach powiatu jest wręcz przeciwnie – liczba rozpoczętych inwestycji jest trzykrotnie wyższa niż w 2017 r. Jego zdaniem na tych lokalnych rynkach może dojść do pęknięcia bańki. Co na to eksperci?

Niewzruszony deweloper

Nie ma szans, aby deweloper zrezygnował ze swojej marży, tym bardziej że rozkłada się ona na wiele lat – kiedyś rozkładała się na 4 lata, a teraz na 6. Z tego punktu widzenia nie ma przestrzeni na spadek cen mieszkań – stwierdził prezes PFR Nieruchomości.

Dodał jednak, że sytuacja jest dynamiczna, ale rynek nie jest odporny. Według niego przy tej inflacji realne ceny spadają. Najbardziej ucierpią mieszkania średnie 60-70-metrowe.

Ponadto powołał się na dane, z których wynika, że w ciągu ostatnich 15 lat ceny nieruchomości w Polsce wzrosły 2,5 raza. Uważa to za stały trend i nie widzi możliwości, żeby mieszkania raptownie staniały. Tłumaczył to tym, że społeczeństwa się bogacą, a wraz z tym rośnie wartość mieszkań, które są dobrem ograniczonym.

Jakub Pyżanowski z kolei uważa, że w dalszym ciągu mamy do czynienia z głodem mieszkaniowym w Polsce. Jego zdaniem można by wybudować jeszcze 3 mln mieszkań, a i tak znaleźliby się na nie chętni.

Podobnie uważa Bogusław Półtorak. Mówił, że problem tkwi w podaży, a nie w popycie. Szacował, że w normalnych warunkach powinno przybywać do 200 tys. mieszkań rocznie.

Za 5 lat, kiedy zostaną zakończone inwestycje rozpoczynane dziś, mieszkania będą kupować obecni 20-latkowie. Gdy pytamy ich w badaniach, czy w długim terminie chcą mieszkać w mieszkaniach wynajmowanych, to odpowiedź brzmi "nie" – podkreślił profesor UE.

Dr Czerniak uzupełnił wypowiedź poprzednika o informację, że zaledwie 3 proc. Polaków chce mieszkać w mieszkaniu wynajmowanym.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(317)
WYRÓŻNIONE
Egon
2 lata temu
Kto nie kupił 20 metrowego apartamentu z widokiem na klimatyzator sąsiada to przegrał życie.
Draco Tomasz
2 lata temu
Ten Pan ekspert gada głupoty deweloperzy nakręcili ceny jeszcze długo wcześniej niż pojawiły się problemy. Ceny spadną napewno bo utrzymanie pustostanu kosztuje też swoje ludzi nie stać na raty, a co dopiero na utrzymanie i opłaty . Rynek będą podtrzymywać #wieloryby# co będą skupować ciekawe nieruchomości/ mieszkania ale też ich nie wynajmą bo kogo na to będzie stać. Jestem doradcą rynku nieruchomości od 19 lat . I Tu nie trzeba eksperta który gada bzdury zobaczcie co się dzieje ludzie wycofują zaliczki przepadają zadatki bo nie wysoka na kredyt i opłaty i życie. Cena metra kwadratowego już od kilku lat była z kosmosu wyjęta deweloper niekiedy miał 80%zysku z metra . Tylko że do końca roku Pan prezes Glapinski jeszcze pomacha dwa trzy razy ręką do góry bo musi dobić do 8% pozdrawiam
Zen 35
2 lata temu
Naprawdę niektóre komentarze są bardzo naiwne albo naciągane na własne potrzeby. Eldorado developerów się skończyło. W Polsce mamy ogromną bańkę mieszkaniowa z jednej strony a z drugiej brak mieszkań społecznych. Stąd też większość komentarzy to dziecinada. Część deweloperów musi zbankrutować wtedy rynek się zrównoważy. Jeśli ktoś myśli że na rynku mieszkań ceny będą rosły w nieskończoność to jest albo naiwny albo stara się zaklinać rzeczywistość.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (317)
Tutik
2 miesiące temu
Co bank im odpuści raty ? Może na zeszyt sprzedawać mieszkania.
Rezi
4 miesiące temu
Cywilizowane slamsy są potrzebne. Skoro tyle ludzi nie stać na żaden kredyt
Rezi
4 miesiące temu
Pod koniec PRL było mało pustostanów. Ale były jak komuś się udało uciec za granicę. Czasem był włam i zajęcie mieszkania przez potrzebującego. Ludzie chcieli jakoś żyć a na ulicy trudno.
Beh
6 miesięcy temu
Te wszystkie pozytywne prognozy niech sobie esadzą ....Jak nie będzie dużo tanich mieszkań.
tragedia
2 lata temu
za 700 kola mozna kupić teraz g w papierku 32m z napisem deweloper a kiedys nawet wilanowskie apartsy 90m2 a zarobki i nflacja tsssssss
...
Następna strona