W połowie ubiegłego roku rynek kredytów mieszkaniowych się załamał. Od września trwa jego odbudowa, która przyspieszyła zwłaszcza w ciągu dwóch ostatnich miesięcy - zwraca uwagę w czwartkowym opracowaniu Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Jak wylicza, od sierpnia 2022 do końca marca 2023 roku popyt na kredyty mieszkaniowe wzrósł o 90 proc.
Tylko w marcu w porównaniu do lutego Polacy złożyli o 17 procent więcej wniosków o kredyt - szacuje HREIT, powołując się na dane BIK. W ciągu ostatniego miesiąca w górę o około cztery procent poszła też średnia kwota, o którą wnioskują osoby, które chcą kupić mieszkanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do ubiegłorocznego marca daleko
Bartosz Turek zwraca przy tym uwagę, że choć rynek odbił się od dna, to wciąż jednak daleko mu do stanu z marca ubiegłego roku. Dorównanie do tamtego poziomu będzie bardzo trudne i nie jest powiedziane, że do niego dojdzie. Wszystko dlatego, że marzec 2022 roku był rekordowy - ruch w kredytach był bardzo duży, bo ludzie chcieli zdążyć przed wprowadzeniem przez KNF nowych, bardziej surowych wytycznych ws. kredytów. W związku z tym popyt z marca 2023 roku był niższy o ponad 57 proc. niż ten z marca 2022.
"Choć naszym obowiązkiem jest zachowanie ostrożności, to wiele wskazuje na to, że odbudowa popytu na kredyty jest zjawiskiem trwałym. Oprocentowanie długów nie tylko już nie rośnie, ale też spadło z listopadowych szczytów. Jeśli ponadto wierzyć prognozom, to jeszcze w bieżącym roku stopy procentowe zaczną w Polsce spadać, a wraz z nimi oprocentowanie kredytów" - komentuje ekspert.
Są warunki do odbicia
Jak tłumaczy, zwiększenie zainteresowania kredytami można wiązać ze złagodzeniem zasad narzuconych przez KNF - komisja w lutym zliberalizowała zasady, według których banki badają zdolność kredytową. "Chodzi o obniżenie o połowę minimalnego bufora na podwyżki stóp procentowych. Wdrożenie nowych zaleceń przez banki może podnieść zdolność kredytową o około 20 proc. To mniej więcej tyle, o ile w ostatnich miesiącach zdolność kredytowa wzrosła ze względu na spadek oprocentowania, wzrost wynagrodzeń i wzmożoną konkurencję między bankami" - wyjaśnia Bartosz Turek.
Kolejną przyczyną jest zdaniem eksperta zapowiedź wprowadzenia nowego rządowego programu mieszkaniowego. Od lipca ma zacząć działać bezpieczny kredy na 2 proc. z dopłatą od rządu i konto mieszkaniowe z rządową premią. Według Bartosza Turka osoby, które rozważają kupno mieszkania i już teraz mogą sobie na to finansowo pozwolić, nie chcą czekać do lipca, kiedy popyt może jeszcze wzrosnąć. Wolą wyprzedzająco kupić mieszkanie już teraz, kiedy oferta na rynku nie jest jeszcze przebrana.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj