(!). Węgry zrobiły jeszcze jeden krok, wprowadzając ograniczenia wielkości depozytów znacznie zmniejszając spekulację zagranicy, która mogłaby zaszkodzić bankowi centralnemu. Węgry nie mają wiele długu denominowanego w euro, więc nie ma takich obaw, jakie kojarzą się z Argentyną. Osłabienie forinta do euro nie musi być bardzo krępujące. Londyn chwali posunięcia naszego sąsiada za zdecydowanie i determinację. A ja przypomnę, co mówił premier Kołodko o złotówce. Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, aby Bank Węgier działał sam na rynku, bez informacji i koordynacji z innymi bankami centralnymi naszej strefy. Ówczesną wypowiedź Kołodki media strasznie upupiły, ale jak powiadają niegrzeczni raz się jest latarnią a innym razem psem. Już wtedy wydawało mi się, że premier nie narażałby się na ryzyko śmieszności tylko po to, aby zwrócić na siebie uwagę. Co w końcu się stało? Nie(spodziewanie) złotówka osłabiła się zarówno do dolara jak i euro, a zaczęło się zmieniać po godzinie 16:00 w czwartek, w dniu modelowym
USD/PLN.
USD/PLN odbił od 3.7776 i po drodze wygenerował dwa sygnały na kupno. Dzisiaj rano kurs doszedł do poziomu 3.8746, czyli prawie tysiąc punktów wyżej.
EUR/PLN odbił z poziomu 3.9864 do 4.1143, czyli 1279 punktów. Naturalnie z pomocą EUR/USD osiągającego nowy szczyt.
W analizie tygodniowej, którą tradycyjnie wysyłamy w poniedziałek rano, napisałem, że miejsce charakterystyczne wypada w czwartek, podobnie do EUR/USD i prawdopodobnie wypadnie nowy dołek. Widoczne silne dywergencje wzrostowe w kilku skalach wykresów. Z punktu widzenia modelu tygodniowych nie powinniśmy widzieć znaczących spadków USD/PLN, natomiast rysuje się możliwość odwrócenia dotychczasowego trendu.
Z kolei w analizie technicznej EUR/PLN rekomendowany był do bezwzględnej sprzedaży przy 4.1170, bowiem z analizy trendu spadkowego tam wypadło teoretyczne zakończenie fali reakcji od dołka 3.9053.
Jeżeli posunięcia banku/banków porównać ze wskazaniami modelowymi, to nie można oprzeć się wrażeniu, że wszystko stało się w miejscu, gdzie teoretycznie najłatwiej o wygenerowanie lawinowej reakcji rynku przy stosunkowo niewielkich pieniądzach.
Dzisiaj na otwarcie polskiej sesji notowania złotówki powróciły do bardziej „normalnych”. Zielony kosztuje nieco powyżej 3.8200, a euro 4.0700. W ekstremalnym miejscu odchylenie od przeciętnych notowań z 21 godzin wynosiło +4sigma na USD/PLN i prawie +3sigma na EUR/PLN. Kurs schował się do wnętrza wstęg Bollingera. Nie pierwszy to raz w historii EUR/PLN wzrosty kursu następują w tak gwałtowny sposób i nie pierwszy raz największe zmiany występują wtedy, gdy nie można jeszcze złożyć zlecenia w banku. Teraz Kołodko może powiedzieć, a nie mówiłem. Obecnie EUR/PLN skorygował się na tyle, że najbliższym oporem stało się 4.0888. A tuż obok na ekranie EUR/USD robi nową górkę 1.0661.