Ceny ropy na giełdzie w Nowym Jorku rosną we wtorek wzrosty po tym, jak na zakończenie poprzedniej sesji surowiec zyskał 4 proc. Kraje Zachodu rozważają bowiem całe spektrum kolejnych sankcji wobec Rosji za jej zbrodnie wojenne na Ukrainie. Ruch taki rozważają zarówno USA, jak i kraje UE. Jak stwierdził prezydent Francji Emmanuel Macron, nowe sankcje powinny dotyczyć węgla i ropy z Rosji.
Cena ropy rośnie. Surowiec z Rosji niechciany na rynkach
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na maj kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 104,66 dol., wyżej o 1,34 proc. Z kolei ropa Brent na ICE w Londynie w dostawach na maj jest wyceniana po 108,90 dol. za baryłkę, wyżej o 1,27 proc.
Inwestorzy spodziewają się, że kolejne sankcje na Rosję mogą wywołać dalsze zakłócenia w dostawach ropy z tego regionu. Niektórzy analitycy uważają to jednak za "przesadzone":
"Biorąc pod uwagę fakt, że Europa nie może zrezygnować z rosyjskiego rynku energetycznego +jednym kliknięciem+, to uważam, że obawy rynków o zakłócenia w dostawach ropy z Rosji są przesadzone" - wskazuje Jeffrey Halley, starszy analityk rynku w Oanda Asia Pacific Pte.
Wiele firm w Europie nie bierze już jednak rosyjskiej ropy. W poniedziałek firma handlująca towarami Trafigura Group oferowała sprzedaż ładunku rosyjskiej ropy Ural z rekordową zniżką wobec benchmarku - 34,80 dol. na baryłce - z najniższą ceną od co najmniej IX 2010 r., ale pomimo tego firmy nie złożyły żadnych ofert.
Również PKN Orlen, zapytany przez Money.pl czy w ogóle dokonuje jeszcze zakupów rosyjskiej ropy - np. przez zakupy spotowe od prywatnych spółek - odpowiada, iż "od początku wojny w Ukrainie, PKN ORLEN, podobnie jak inni kontrahenci europejscy, nie realizuje zakupów spotowych ropy Ural".
Jak wyjaśnia Orlen:
"Aktualnie zakupy spotowe pochodzą z różnych kierunków zarówno w Europie, jak i spoza tego kontynentu. Z norweskich złóż na Morzu Północnym pozyskiwane są takie gatunki ropy, jak: Forties, Oseberg, Johan Sverdrup, Troll, Brent czy Ekofisk. Z kolei z Afryki Zachodniej sprowadzana jest ropa Forcados i Bonny Light. W koszyku dostaw Grupy ORLEN, czyli do rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie znajdują się też gatunki WTI, Bakken i Mars wydobywane w Stanach Zjednoczonych" - twierdzi spółka.
Polski koncern zaznacza, że od wybuchu wojny w Ukrainie zamówił "ponad 30 tankowców z ropą z alternatywnych kierunków", a dzisiaj już ok. 70 proc. ropy w portfelu firmy to surowiec spoza Rosji.
Polska i UE odejdą od ropy z Rosji?
"Niezależnie od tego, PKN Orlen jest gotowy do odejścia od zakupów rosyjskiej ropy, co powinno być skoordynowane na poziomie całej Unii Europejskiej, tak aby zachować równowagę rynku" - podkreśla spółka w przesłanym nam komunikacie. 1 kwietnia premier Mateusz Morawiecki zapowiedział najbardziej radykalny w Europie plan odejścia do ropy z Rosji.
Przypomnijmy, że według rządu Polska nie może z dnia na dzień zerwać umów handlowych z Rosją, które zostały zawarte przed wojną, bo byłoby to złamaniem prawa UE i wiązałoby się z konsekwencjami. Dlatego rząd wzywa UE do skoordynowanego embargo na rosyjską ropę.
Niemniej, Rosja nadal eksportuje ropę, m.in. do odbiorców w Azji - Chin i Indii. Jak mówił w programie "Money. To się liczy" dr Jakub Bogucki, analityk e-petrol, tania rosyjska ropa to atrakcyjny towar dla krajów azjatyckich, które nie przejmują się sankcjami:
Przed inwazją na Ukrainę Rosja była drugim największym producentem ropy na świecie. W marcu produkcja rosyjskiej ropy spadła po raz pierwszy od 7 miesięcy - podają źródła cytowane przez agencję Interfax.
Stratedzy Goldman Sachs oceniają, że w ostatnich tygodniach globalny rynek ropy notował dziennie deficyt w wysokości 1,5 mln baryłek, a zapasy surowca były najniższe w historii.