Dziś firmę pogrzebową może prowadzić każdy. Istnieją nawet jednoosobowe działalności, które niekompetentną załogę kompletują z przygodnych ludzi tylko na konkretny pogrzeb, obracając się w szarej strefie. Są zakłady pogrzebowe bez jakiegokolwiek poważnego zaplecza, odpowiedniego samochodu czy chłodni, a zwłoki przechowują nawet w garażach - przypomina serwis wyborcza.biz.
W końcu ma być profesjonalnie
Taki obraz polskiej branży funeralnej ma się jednak zmienić. Jak podaje wyborcza.biz, 4 lipca w rządzie skończyły się konsultacje międzyresortowe w sprawie nowelizacji prawa pogrzebowego. Propozycja zmian w ustawie trafi teraz do Sejmu. Parlament powinien zająć się nim jeszcze w tym roku.
A ujęte w projekcie nowelizacji zmiany są duże. W końcu mają one sprofesjonalizować branżę, która działa w oparciu o przepisy sprzed stu lat. Wprowadzona ma zostać minimalna liczba osób, które musi zatrudniać zakład pogrzebowy - będzie to czterech pracowników. Pojawi się też wymóg posiadania własnego karawanu i chłodni z minimum czterema miejscami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obowiązkiem będzie również dysponowanie pomieszczeniem do przechowywania i przygotowywania zwłok. Pojawi się też funkcja lekarza-koronera, wskazywanego przez samorząd i odpowiedzialnego za wydawanie kart zgonu.
Zmienią się też zasady działania krematoriów - przepisy dokładnie określą, gdzie mogą powstawać takie obiekty i jakie standardy muszą spełniać. Uproszczeniu ulegną natomiast zasady przewożenia zwłok z zagranicy. Zniknie bowiem obowiązek odprawy konsularnej zmarłego.
Zalew "firm garażowych"
Polska Izba Branży Pogrzebowej szacuje, że w Polsce działa ok. 4 tys. firm pogrzebowych, z tego tylko jedna czwarta działa legalnie i zatrudnia personel. Pozostałe to tzw. firmy garażowe, bez stałego zatrudnienia i infrastruktury. "Są oferenci, którzy nie mają chłodni, samochodu, nawet biura nie mają, o zatrudnionych na umowę pracownikach nie wspominając. Przyjeżdżają wypożyczonymi autami, zaniżają ceny usług. To psuje rynek" - pisał na początku tego roku "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na komentarz właścicieli jednego z zakładów.
Polska Izba Branży Pogrzebowej, na którą powołuje się "DGP", wylicza, że w całym ubiegłym roku bilans zgonów przekroczył pół miliona, czyli był o 42 tys. większy niż w i tak już rekordowym 2020 r. Sprawiło to, że czas organizacji pochówku wydłużył się dwukrotnie.
"W wielu regionach kraju przekracza dwa tygodnie" – mówił, cytowany przez gazetę, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej Robert Czyżak. Tłumaczył, że to efekt zwiększonego popytu na usługi – dziś jest o ok. 30 proc. większy niż przed pandemią. Jak czytamy, całkowity koszt za tradycyjny pogrzeb z trumną w niektórych miejscach w kraju może w tym roku wzrosnąć o ok. 20 proc.