Najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu do prekonsultacji trafi projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym - donosi portal prawo.pl. Ministerstwo Rozwoju i Technologii przymierza się do reformy planistycznej.
Ograniczone ma zostać ważność warunków zabudowy. Mają być one wydawane na trzy, albo pięć lat, a nie, jak obecnie bezterminowo. Dodatkowo obecne studia mają zastąpić plany ogólne.
Duża zmiana
Jak wyjaśnia na łamach portalu prawo.pl Piotr Uściński, wiceminister Rozwoju i Technologii, chodzi o to, aby uniknąć sytuacji, że po dekadzie inwestor wyciąganie z szuflady stare warunki i będzie na ich podstawie ubiegać się o pozwolenie na budowę.
- Proponujemy zastąpić studium planem ogólnym, który obejmie całą gminę i będzie miał charakter prawa miejscowego. Na jego podstawie będzie można uchwalać miejscowe plany oraz wydawać warunki zabudowy i zagospodarowania terenu. Wspomniany plan ogólny ma być dużo prostszym dokumentem aniżeli obecne studium. Nie będzie w nim treści o charakterze informacyjnym, które nie wpływają bezpośrednio na politykę przestrzenną gminy. Samorządy będą miały czas na przygotowanie tych dokumentów do 2026 roku. Natomiast miejscowe plany pozostaną, a te już obowiązujące zachowają swoją moc - wyjaśnił Piotr Uściński.
Ceny wzrosną?
Ale inwestorzy, deweloperzy i samorządy mają poważne wątpliwości, czy czas pandemii jest najlepszym momentem na zmianę. Obawiają się chaosu prawnego, ale też wzrostu cen mieszkań.
Zdaniem Przemysława Dziąga, radcy prawny w Polskim Związku Firm Deweloperskich zmiany mogą bardzo negatywnie wpłynąć na podaż na rynku mieszkaniowym, a ta już spada.
- Istnieje ryzyko, że mogą zablokować inwestycje. Przede wszystkim mam na myśli zmiany dotyczące planów i warunków zabudowy - powiedział portalowi prawo.pl.