RARS ogłosiła we wtorek, że dojdzie do sprzedaży ok. 1 tys. ton masła w 25-kilogramowych blokach. Minimalna cena sprzedaży masła wyniesie 28,38 zł/kg (bez VAT). Otwarcie ofert związanych z przetargiem nastąpi 19 grudnia.
W ten sposób agencja chce ustabilizować sytuację na rynku, gdzie 200 g kostka masła kosztuje w sklepach 8-10 zł, a nawet więcej. Niedawno agencja badawcza ASM SFA informowała, że kostka masła między listopadem a grudniem tego roku w większości sieci podrożała o ok. 11 proc., natomiast w dwóch sieciach ten wzrost wyniósł nawet 17 proc. W ujęciu rok do roku w listopadzie zanotowano wzrost ceny masła o ponad 35 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka będzie cena masła?
- To zastanawiający ruch ze strony rządu, jeżeli to ma być sposób na interwencję na rynku masła, czyli interwencję w wolny rynek. Cena, jaką widzimy w sklepie, nie jest przecież ceną producenta masła, ale ceną wyznaczoną przez sklepy detaliczny. A te narzucają na swoje marże mające pokryć ponoszone koszty i generować zyski. Sklepy mogą wykorzystywać sytuację np. wynikającą z okresowego wzrostu popytu przedświątecznego albo ze sztucznie wywołanej paniki, tak jak to było w przypadku cukru dwa lata temu. Niezależnie od tego, po jakiej cenie ostatecznie ktoś kupi te 1 tys. ton masła, to odsprzeda je po cenie rynkowej i co najwyżej więcej na tym zarobi - ocenia dr inż. Andrzej Gantner.
W Polsce produkujemy ok. 230-250 tys. ton masła rocznie. 1 tys. ton masła wpuszczonego na rynek nic nie oznacza. To kropla w morzu masła. Obawiam się raczej czy tego typu działania nie zostaną opatrznie zrozumiane przez społeczeństwo i nie wywołają paniki, że skoro sprzedawane są zapasy strategiczne, to masła może zabraknąć, co w konsekwencji może jeszcze podbić ceny na półkach - wyjaśnia ekspert.
Ekspert zaznacza, że przy cenie proponowanej przez RARS kostka masła powinna kosztować ok. 5,50 zł. Zwraca jednak uwagę, że ceny detaliczne to efekt polityki cenowej sklepów i ich marż.
Trudno przewidzieć, jaka będzie finalna cena masła sprzedawanego przez RARS. Sprzedaż tego masła będzie odbywała się przecież w formie licytacji, czyli kto da więcej. Finalna cena wcale nie musi być niższa niż średnia cena rynkowa - ocenia dr inż. Gantner.
Jego zdaniem to masło może nie trafić jednak bezpośrednio na sklepowe półki ze względu na sprzedaż w blokach ważących 25 kg.
- Wprowadzenie tego na półki sklepowe wydaje się mało prawdopodobne. To skomplikowana operacja, gdzie trzeba zachować bezpieczeństwo żywnościowe i łańcuch chłodniczy. To wszystko kosztuje. Z dużym prawdopodobieństwem masło z tej sprzedaży trafi do odbiorców typu piekarnie, cukiernie. Zatem wpływ na średnią cenę detaliczną masła w Polsce całej tej operacji będzie prawdopodobnie żaden - uważa.
Analitycy mBanku dodają na portalu X, że "ceny masła tymczasowo spadną" i również podkreślili kwestię wykorzystania produktu np. w piekarniach. "Być może dotyczy to też produktów, w których masło stanowi znaczącą część kosztów (na pewno wielbiciele wypieków się cieszą). Wskaźnik inflacji będzie dzięki temu pewnie przez pewien czas nieco niższy" - napisali.
- Społeczeństwo może doceni ten gest politycznie, ale finalnie raczej jako klienci detaliczni nie zauważymy na rynku żadnego efektu - twierdzi dr Gantner.
Interwencja na rynku masła. Co zrobi UE?
Nasz rozmówca porusza też kwestię ewentualnego sprzeciwu UE, gdyż ingerencja w rynek w celu obniżenia kosztów może zostać uznana za udzielenie dotacji z publicznych środków.
- Czy nie zostanie to zaskarżone na poziomie unijnym? Zazwyczaj interwencje rynkowe wymagają zgody Brukseli. Jednak w tym przypadku, biorąc pod uwagę niewielką ilość, mamy raczej do czynienia z upłynnieniem części zapasów RARS spowodowane korzystną ceną rynką. Masła przecież nawet mrożonego nie można przechowywać w nieskończoność - podsumowuje.