Zintegrowana Platforma Analityczna ma być centralnym systemem analizy danych gromadzonych i tworzonych przez administrację publiczną oraz danych dostępnych z innych źródeł. Rząd pracuje właśnie nad rozporządzeniem w tej sprawie.
W taki sposób uzasadnia realizację projektu: "Potrzeba stworzenia takiego systemu wynika z rozdrobnienia obecnych rozwiązań raportowych i analitycznych, którymi posługują się różne instytucje państwa. Tym samym nie ma możliwości analizowania danych na poziomie ponadresortowym i podejmowania decyzji o szerszym zakresie niż jedna instytucja czy resort".
Zintegrowana Platforma Analityczna, czyli rządowa megabaza danych
Projekt przewiduje, że informacje do tzw. megabazy będzie udostępniało kilkadziesiąt podmiotów. W rozporządzeniu wskazano na blisko 20 różnych baz danych, rejestrów i systemów, m.in. z ZUS, NFZ czy GUS, ale nie tylko.
W jednym miejscu znajdą się szczegółowe dane, jak: numer PESEL, liczba i daty urodzin dzieci, rodzaj i wysokość wypłaconych zasiłków lub świadczeń, wyniki egzaminów centralnych, informacje o przychodach, informacje o stanie zdrowia i świadczeniach uzyskanych z systemu opieki zdrowotnej. W jednym miejscu znajdą się więc wszystkie najważniejsze informacje dotyczące każdego obywatela.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
RPO chce interwencji premiera
Nic dziwnego więc, że projekt budzi kontrowersje. W tej sprawie zainterweniował ostatnio Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Zwraca on uwagę, że "dzięki algorytmom sztucznej inteligencji wykorzystywanym do analizy udostępnianych do platformy danych będzie istniała możliwość generowania przydatnych władzy publicznej informacji na temat obywateli w dowolnych konfiguracjach uzależnionych od bieżących potrzeb władzy". Taka możliwość budzi poważne wątpliwości Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Przetwarzanie przez państwo olbrzymich zestawów danych przywołuje skojarzenia z chińskim systemem kontroli społecznej" - zwraca uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich.
Przypomina on także w swoim komunikacie, że planowany nadzór nad obywatelami Chin jest totalny, a głębokość ingerencji w prawa jednostki – bezprecedensowa. "Skala i dynamika tego przedsięwzięcia są nieporównywalne z jakimkolwiek projektem socjotechnicznym w historii ludzkości. Jednym z podstawowych założeń Systemu Zaufania Społecznego ma być poddawanie obywateli drobiazgowej ocenie rankingowej, która ma mieć wpływ na ich codzienne życie oraz przyznawane im uprawnienia" - pisze prof. Marcin Wiącek.
Rzecznik Praw Obywatelskich ma także wątpliwości natury legislacyjnej. Uważa, że tak szerokiej materii nie można określać rozporządzeniem, według niego ta dziedzina zarezerwowana jest dla przepisów rangi ustawowej. Podkreśla, że w projekcie rozporządzenia zawarty został niezwykle obszerny katalog nie tylko podmiotów udostępniających dane do platformy, ale także udostępnianych danych. Według Rzecznika przyjęcie tych przepisów za pomocą rozporządzenia może być niezgodne z konstytucją. RPO napisał do premiera Mateusza Morawieckiego w tej sprawie i liczy na refleksję rządu.
Nowe przepisy nie gwarantują ochrony danych osobowych
Zresztą RPO nie jest jedynym, który ma wątpliwości co do proponowanych rozwiązań. Krytycznie do projektu odnosi się także Jan Nowak, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
"Projektowana skala przetwarzania danych osobowych – w tym ich zakres, kategorie, krąg osób, których dane dotyczą, ilość zaangażowanych w przetwarzanie podmiotów oraz planowane operacje na danych osobowych – i jednoczesna niedoskonałość przyjmowanych przepisów prawa, na podstawie których mają być przetwarzane dane osobowe, budzą poważne zastrzeżenia, gdyż nie gwarantują ochrony danych osobowych i poszanowania zasad ich przetwarzania przewidzianych przepisami rozporządzenia RODO" - czytamy w stanowisku UODO do projektu rozporządzenia.
Fundacja Panoptykon, która działa na rzecz prawa obywateli do prywatności, zgłosiła swoje uwagi do projektu rozporządzenia. I na przykładzie pokazuje, w jaki sposób można byłoby wykorzystać dane zawarte w Zintegrowanej Platformie Analitycznej.
"Co z danymi o mieszkańcach może zrobić walczący o poparcie rząd? Niektórzy twierdzą, że żyjemy w demokracji sondażowej, w której politycy proponują to, co wynika z sondaży. Kto ma lepsze sondaże, ten ma lepsze wyniki. A rządzący będą mieli coś lepszego niż najlepsze sondaże: informacje o statusie majątkowym, o podejściu do religii czy o zdrowiu wyborców. I polska "Cambridge Analytica" – gotowa. Do takiego celu może zostać wykorzystana nawet z pozoru bardzo neutralna analiza. Bo kto to zweryfikuje?" - zastanawiają się eksperci z Fundacji Panoptykon.
Kancelaria premiera odpowiada na wątpliwości
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w wydanym oświadczeniu informuje, że nie ma możliwości, aby w ramach platformy były "agregowane wszystkie możliwe informacje", ponieważ minister jest zobowiązany do m.in. usuwania danych po czasie ich wykorzystania.
Urzędnicy dodają też, że "platforma analityczna nie jest i nie będzie bazą danych". "Platforma nie gromadzi danych sama z siebie. Na potrzeby przeprowadzenia każdej analizy jest tworzone odrębne środowisko analityczne. Takie podejście uniemożliwia wykorzystanie danych, które nie zostały zaplanowane w ramach danego badania. Tym bardziej nie będzie możliwe połączenie danych, które pochodzą z różnych analiz" - twierdzi rząd.
Kancelaria premiera tłumaczy także, że dane osobowe przetwarzane na platformie analitycznej będą podlegać pseudonimizacji, co oznacza, że zostaną przetworzone w taki sposób, by nie można ich było już przypisać konkretnej osobie.