Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w programie "Rozmowa Piaseckiego" na antenie TVN24 przekonywał, że w kontekście zwiększenia liczebności polskiej armii nie można wykluczyć nowelizacji budżetu, żeby "poszerzyć jej możliwości".
To nowość w podejściu rządu. Jeszcze niedawno minister finansów sugerował, że żadna nowelizacja budżetu potrzebna nie będzie, choć jeszcze w styczniu takiego scenariusza nie wykluczał.
- Ona (nowelizacja - przyp. red.) jest możliwa. Musimy dokonać jeszcze przeglądu od strony wydatkowej i przychodowej - stwierdził Andrzej Domański 23 stycznia w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
- Nie planuję nowelizacji ustawy budżetowej. Jeśli chodzi o wpływy z VAT, to podejmiemy kolejne działania uszczelniające system podatkowy - tak mówił natomiast miesiąc później. Co się zmieniło?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Duda powiedział, że będzie wetował wszystko"
- To może niejako zaszachować Andrzeja Dudę. Do tej pory nie potrzebowaliśmy "cyrku" w połowie roku z powodu możliwego weta do nowelizacji ustawy. Ale jak położymy nacisk na wydatki obronne, armię i zwiększenie liczebności żołnierzy, nie będzie miał wyjścia. Trudno, żeby zwierzchnik sił zbrojnych wetował nowelizację zwiększającą możliwości tych sił. A przy okazji będzie można zrewidować VAT, powiększyć deficyt i zrobić te wszystkie porządki, które i tak byśmy zrobili - mówi money.pl osoba z rządu, znająca kulisy sprawy.
Oficjalnie politycy Koalicji Obywatelskiej, którzy pilnują kasy państwa, nieco się od tego pomysłu jednak dystansują.
- Mamy finansowanie obronności z Banku Gospodarstwa Krajowego i tam są środki. Na początek więc skupiłbym się na tym obszarze oraz poszukał możliwości w samym budżecie - mówi nam Janusz Cichoń, przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych.
Nowelizacja jest ustawą, więc grozi nam ryzyko weta ze strony prezydenta, choć gdyby to dotyczyło wydatków obronnych, może decyzja byłaby inna. Z drugiej jednak strony Andrzej Duda powiedział, że będzie wetował wszystko. Taki spór jest nie jest nam obecnie potrzebny - podkreśla.
Nowelizacja i prawne problemy
Na takim stanowisku stoi także Ministerstwo Finansów.
- Na razie nie planujemy nowelizacji budżetu. Wyniki z gospodarki są dobre. Wpływy z VAT przyspieszają. Mamy nadzieję, że obędzie się bez tego - tłumaczył kilka dni temu nasz informator z MF.
Co do prezydenckiego weta zdania wśród prawników są jednak podzielone. - Prezydent nie może zawetować nowelizacji ustawy budżetowej, tak jak nie może zawetować samej ustawy. To jest dokładnie ten sam przedmiot sprawy - mówił w rozmowie z money.pl prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Nasze źródło pytane o te dylematy odpowiada, że brak nowelizacji budżetu nie jest powodowany strachem przed Dudą, choć "kolejnego zamieszania jak z ustawą okołobudżetową nie potrzebujemy". - Po prostu liczymy na solidne odbicie konsumpcji i większe wpływy podatkowe - słyszymy.
Finanse napięte jak struna
Znamienne są słowa wiceministra Jarosława Nenemana, który wprost przyznał, że przez złą sytuację budżetową spowodowaną wydatkami obronnymi trzeba odłożyć na później podniesienie kwoty wolnej.
Kwota ubytku dochodów budżetowych po wprowadzeniu kwoty wolnej 60 tys. zł sprawia, że nie ma na razie w perspektywie 2025 r. przestrzeni, by zaproponować konkretne rozwiązania. Sytuacja budżetu jest ciężka w związku z wydatkami obronnymi - tłumaczył Neneman.
Przytakują temu ekonomiści największego polskiego banku. Według ekspertów PKO BP kondycja finansów publicznych "zmusza do trudnych wyborów i nie pozostawia dużego pola manewru".
Deficyt sektora finansów publicznych w ich opinii wyniesie w tym roku 5,5 proc. PKB, czyli nieco więcej niż wskazuje ustawa budżetowa (5,1 proc. PKB).
Jak przekonują, finanse publiczne będą pod wpływem kilku pozytywnych i negatywnych czynników.
- Z jednej strony, istotnie niższe niż w 2023 r. będą koszty związane z działaniami osłonowymi: powrót 5 proc. stawki VAT na żywność od kwietnia to 0,2-0,3 proc. PKB (blisko 10 mld zł). Ponadto, od drugiej połowy 2024 r. obniżą się dopłaty do cen nośników energii (spadek stawek rynkowych oraz ewentualne odmrożenie cen). Wsparciem dla budżetu będzie też wysoki wzrost płac, podbijający wpływy z PIT i FUS - wyjaśniają.
Są jednak i minusy. Problemem może być odbudowa bazy podatkowej oraz realizacja programów fiskalnych nowego rządu, takich jak waloryzacja 800 plus (0,7 proc. PKB) oraz świadczeń społecznych.
Ekonomiści PKO BP przypominają także, że w maju Polska prawdopodobnie zostanie objęta unijną procedurą nadmiernego deficytu, "co w połączeniu z wysokim wyjściowym deficytem znacząco ograniczy przestrzeń dla ewentualnych nowych programów fiskalnych".
Z kolei analitycy Santander Bank Polska prognozują, że w tegorocznym budżecie może brakować 25-30 mld zł wpływów z VAT. W takim kontekście nowelizacja zdaje się być uzasadniona.
Presja na wydatki wojskowe
Sam resort finansów coraz częściej zaczyna "grać" obronnością w kontekście finansów.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, jak szybko rosną wydatki na obronę. Już w 2024 r. razem z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych mówimy o kwocie sięgającej 4 proc. PKB. Presja na wydatki wojskowe - ona cały czas oczywiście będzie i rolą Ministerstwa Finansów, wspólnie z pozostałymi partnerami jest to, by szukać źródeł finansowania czasem także pozabudżetowych. Cieszą unijne inicjatywy zmierzające do tego, żebyśmy jako Europa bronili się bardziej wspólnie, aby ten wysiłek finansowy był bardziej wysiłkiem wspólnym - mówił w zeszłym tygodniu na konferencji prasowej minister Domański.
- Będą rosły wydatki na ochronę zdrowia, co bezpośrednio wynika z ustawy. Powiedzmy, że przestrzeń fiskalna na wydatki w 2025 r. ulega zawężeniu (będzie mniej pieniędzy na wydatki - przyp. red.). Jesteśmy pod koniec marca, więc nasze wyliczenia są bardzo, bardzo wstępne, nie będę się dzisiaj nimi z państwem dzielił - dodał.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl