Polska, Bułgaria, Irlandia i Rumunia nie przedstawiły dotąd aktualnej długoterminowej strategii klimatycznej, dlatego zostały wezwane przez Komisję Europejską do uzupełnienia tych dokumentów. Mają na to zaledwie dwa miesiące. – Polski rząd na stworzenie długoterminowej strategii klimatycznej nie ma w ogóle pomysłu – ocenia Paweł Wojciechowski, były minister finansów, dziś doradca ekonomiczny Szymona Hołowni.
Jego zdaniem świadczy o tym m.in. fakt, że w rządzie nie ma zgody na liberalizację zasady dotyczącej budowy wiatraków na lądzie. Jak pisaliśmy niedawno w money.pl, ekspertom trudno jest to zrozumieć, zwłaszcza że dzieje się to w trakcie największego kryzysu energetycznego w Europie.
– Lobby węglowe w tej chwili wygrywa w rządzie, pomimo że energetyka konwencjonalna oznacza wyższe ceny energii – mówi Paweł Wojciechowski. Według jego informacji jest to w tej chwili główna oś sporu w obozie władzy, w tle jest z kolei próba zrzucenia odpowiedzialności za wysokie ceny energii na Unię Europejską.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojciechowski: rząd nie jest zainteresowany burzeniem mitów
Przypomnijmy, w marcu tego roku rząd przyjął "Założenia do aktualizacji Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku". Teoretycznie na jej podstawie mógłby wypracować strategię klimatyczną.
W ocenie Pawła Wojciechowskiego nie będzie to jednak łatwe, bo rząd ostatnio decyduje się na działania, które są niespójne, wpada więc w swoistą pułapkę. Z jednej strony stara się uzupełnić np. braki w dostawach węgla, z drugiej - jego zdaniem - niewiele robi, aby zmniejszyć wzrost cen energii. Jednocześnie wykonuje krok w tył np. w sprawie energetyki wiatrowej, której rozwój mógłby przyczynić się do spadku cen.
Czy w tej sytuacji będzie w stanie zaprezentować spójną strategię klimatyczną? Wojciechowski ma co do tego wątpliwości.
– Oczywiście zawsze można wyprodukować kolejny dokument, ale nie o to przecież chodzi, aby stworzyć strategię, z której nic nie będzie wynikać. W praktyce rząd często przygotowuje określone dokumenty, a potem robi coś innego. Obecna sytuacja pokazuje także, że rząd kompletnie ma nie pomysłu, co dalej robić – uważa Wojciechowski.
Jego zdaniem w sprawie polityki klimatycznej funkcjonujemy wciąż w sferze mitów.
Na przykład takich, że polityka klimatyczna jest zbyt kosztowna i nam szkodzi. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie – OZE jest najtańszym źródłem energii, dużo tańszym niż energia pochodząca z atomu. W przypadku oceny wpływu polityki klimatycznej mamy więc do czynienia z fałszem, który jest "sprzedawany opinii" publicznej – twierdzi nasz rozmówca.
B. minister finansów uważa, że rząd nie jest zainteresowany burzeniem tych mitów.
Unia czeka na Polskę, ale w końcu nas rozliczy
Przypomnijmy: w ramach polityki klimatyczno-energetycznej UE do roku 2030 wyznaczono cele polegające m.in. na ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych, zwiększeniu udziału energii ze źródeł odnawialnych oraz poprawie efektywności energetycznej. Strategie klimatyczne poszczególnych państw UE powinny się w tę politykę wpisywać. Ma to także kluczowe znaczenie m.in. z punktu widzenia zmniejszenia rachunków za energię.
Jest to także ważne dla naszego bezpieczeństwa energetycznego. – Rozproszone źródła odnawialne są dziś najlepszą gwarancją. Ostatnia sytuacja związana z wybuchami przy gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 oraz zagrożenie aktami terrorystycznymi wobec Baltic Pipe to bardzo wyraźnie pokazuje – mówi Paweł Wojciechowski.
Jego zdaniem w momencie, gdy cała Europa stara się uniezależnić od działań Putina i surowców kopalnianych, Polsce tym bardziej powinno zależeć na wzroście udziału OZE.
Niestety, wygląda na to, że Polska nie jest na to gotowa, nie tylko ze względu na rozbieżności w rządzie, ale także z powodu tego, że rząd ma określone zobowiązania wobec społeczności górników – twierdzi Paweł Wojciechowski.
Dodaje, że Unia daje w tym momencie Polsce prosty przekaz: "dziś nie odbędzie się klasówka, dajemy wam dwa tygodnie więcej, ale musicie się lepiej przygotować".
– Co robi rząd w tym momencie? Wykonuje czysto taktyczne ruchy – takie jak np. zniesienie obliga energetycznego, co może krótkoterminowo oznaczać niższą cenę energii, ale w konsekwencji może oznaczać w przyszłości mniejszą transparentność na rynku energetycznym, a docelowo nawet wyższe ceny energii – ocenia nasz rozmówca.
Wojciechowski: prosumenci wykonali dużą pracę za rząd
Paweł Wojciechowski uważa, że warto zwrócić uwagę na przykład Chin, które w sprawie polityki klimatycznej nie muszą "słuchać się" Unii. Tymczasem w tym kraju zaledwie 10 proc. energetyki jest oparte o energię konwencjonalną, pozostała część to udział OZE.
– Chińczycy wolą mieć odnawialną i czystszą energię niż opartą o węgiel, zwłaszcza że wiedzą, że wydobycie węgla staje się na całym świecie coraz droższe – dodaje nasz rozmówca.
Co w tym czasie robi Polska? Zdaniem Pawła Wojciechowskiego całą pracę w kwestii rozwoju OZE w Polsce wykonali za rząd prosumenci, czyli osoby indywidualne instalujące fotowoltaikę w swoich domach, których jest już w Polsce milion.
W tym czasie zaniechano jednak rozbudowy sieci energetycznych, co stało się wąskim gardłem w rozwoju OZE, podobnie zaniedbaną sferą jest budowa magazynów energii. – Dalszy rozwój energetyki odnawialnej zależy więc w dużej mierze od państwa, a konkretnie możliwości podłączenia do sieci kolejnych prosumentów – komentuje Wojciechowski.
Baltic Pipe? "Sukces"
Co udało się rządowi? Były minister finansów wskazuje na budowę Baltic Pipe. Jego zdaniem realizację tej inwestycji należy uznać za sukces.
Zarówno terminal LNG, jak i Baltic Pipe są ewidentnie projektami ponad podziałami, niezależnie od tego, kto aktualnie rządził. Jednak osobną kwestią jest zakontraktowanie dostaw gazu czy węgla, zwłaszcza w obliczu wojny – mówi nasz rozmówca.
Podkreśla, że kontrakty powinno się podpisywać z odpowiednim wyprzedzeniem. – Jak wiadomo Balic Pipe jest wpięty do rurociągu Europipe 2. PGNiG zapewnia, że nie ma żadnych obaw, jeżeli chodzi o kwestię przepustowości, jednak prawda jest taka, że rury poszerzyć się nie da. Można zwiększać w niej ciśnienie i tłoczyć więcej gazu, ale przepustowość ma swój określony limit. Wciąż nie wiemy więc do końca, czy w nim się zmieścimy. Oczywiście, mam nadzieję, że tak się stanie – mówi.
Jego zdaniem błędem jest jednocześnie skupianie się na gazowych inwestycjach. – Budowa Baltic Pipe ma sens ze strategicznego punktu widzenia, jednak nie należy zapominać, że gaz jest polityce klimatycznej UE jedynie paliwem przejściowym, z uwagi na niższą emisyjność niż węgiel. To może oznaczać, że UE nie będzie przeznaczać kolejnych środków na ten cel – komentuje.
Dopóki lobby węglowe ma się dobrze, nic się nie zmieni
Paweł Wojciechowski krytykuje jednak ostro politykę rządu w kwestii węgla. Jego zdaniem nie należy zapominać, że jego wydobycie jest bardzo kosztowne, zwłaszcza w Polsce, a w poprzednich latach bardziej opłacało się go sprowadzać np. z Rosji.
Zwraca uwagę, że sytuacji nie ułatwia też to, że nasza polityka energetyczna znajduje się w tej chwili głównie w rękach spółek skarbu państwa, które są dominującymi podmiotami w konwencjonalnej energetyce.
– Trudno jest więc oczekiwać od nich zwiększenia udziału OZE. Chyba że same się na to zdecydują z uwagi m.in. na fakt, że energia odnawialna jest po prostu tańsza – dodaje.
B. minister finansów ocenia, że lobby węglowe w tej chwili bardzo mocno trzyma się w rządzie. – W jego interesie leży więc dalsze utrzymywanie Polski jako tzw. Węglandii, bo przynosi to konkretne zyski, z czym wiążą się również polityczne wpływy – podsumowuje nasz rozmówca.
Podczas przygotowania artykułu wysłaliśmy pytania do resortu klimatu, chcieliśmy się dowiedzieć, na jakim etapie znajdują się przygotowania strategii klimatycznej Polski. Ministerstwo odpowiedziało nam, że ten temat znajduje się w kompetencjach ministerstwa rozwoju, na którego odpowiedź czekamy.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl