Premier rozpoczął od podkreślenia, że w ostatnich dniach rząd negocjował model dystrybucji z przedstawicielami samorządów. - Dyskutowaliśmy o modelu dystrybucji węgla. Trzeba zacząć od początku. Kiedy cała Unia Europejska nałożyła embargo na rosyjski węgiel, to zorientowaliśmy się, że tego węgla może być za mało. I od razu spółki podległe panu Jackowi Sasinowi zaczęły importować węgiel z innych regionów - stwierdził szef rządu i podkreślił, że import węgla do Polski rozpoczął się już od kwietnia.
Trzeba jednak tutaj od razu podkreślić, że embargo unijne na import rosyjskiego węgla weszło w życie od sierpnia. To Polska w kwietniu z dnia na dzień odcięła się od dostaw węgla z Rosji i nałożyła własne embargo. Do tego kroku namawiała też pozostałe państwa unijne.
Za tonę węgla maksymalnie 2 tys. zł brutto
Następnie polityk podziękował wicepremierowi Jackowi Sasinowi za "sprawne" zorganizowanie importu surowca. Dalej Mateusz Morawiecki stwierdził, że jedynym wąskim gardłem są krajowe porty, które mają ograniczoną przepustowość. Dlatego też Polska sprowadza węgiel z portów holenderskich i niemieckich.
To powoduje, że światowa cena tego węgla jest wysoka. My dzisiaj, poprzez działanie rządu, wchodzimy z działaniami interwencyjnymi, które ma obniżyć te ceny. Na czym polega ten mechanizm? Importerzy ściągają węgiel do portów, a następnie do zsypisk. Następnie z tych zsypisk ten węgiel może być kierowany do gmin - tłumaczył Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Za dystrybucję surowca ze zsypisk do mieszkańców odpowiadać mają już same samorządy. Premier podkreślił, że spotkał się z szeregiem samorządowców i niemal wszyscy potwierdzają, że taki scenariusz jest do zrealizowania. Przedstawił też, ile ma kosztować węgiel.
- To powoduje, że czy importer ściągnie ten węgiel po 2,4 tys. czy za 2,6 tys. zł brutto, my za każdym razem, za sprawą interwencji państwa, obniżamy tę cenę do 1,5 tys. zł brutto. Po takiej cenie będzie mógł kupić węgiel każdy samorząd i dystrybuować do wszystkich, którzy złożyli deklarację, że ogrzewają się węglem. Różnica 500 zł to koszty operacyjne, które gminy będą ponosić. Ale węgiel nie będzie droższy niż po 2 tys. zł za tonę - stwierdził Mateusz Morawiecki.
Premier wskazał też, że nowy mechanizm dopłat oznacza dla budżetu wydatek rzędu 3 mld zł. W jego ocenie te pieniądze znajdują się w aktualnym budżecie państwa i nie ma potrzeby jego nowelizacji.
Kiedy rząd przyjmie ustawę
Następnie głos zabrał szef Ministerstwa Aktywów Państwowych i podkreślił, że rząd na wiele sposobów stara się obniżyć cenę węgla. - Zapadła bardzo odważna decyzja, to była decyzja pana premiera o uruchomieniu dodatku węglowego. To są pieniądze, które w znaczący sposób obniżyły tonę węgla - mówił wicepremier Jacek Sasin.
Minister aktywów państwowych podkreślał, że rządzący wiedzą, że wiele biedniejszych osób wciąż ogrzewa się węglem, dlatego zależało im, by cena tego surowca "nie była zaporowa". Stąd różne kroki w kierunku obniżenia cen włącznie z zaangażowaniem samorządów do jego dystrybucji.
Samorządy są najbliżej mieszkańców. Duża część samorządów miała wątpliwości (wobec pomysłu dystrybucji węgla - przyp. red.). Wskazywały na cenę. Postanowiliśmy więc przygotować ustawę, która mówi, że samorządy mogą otrzymywać węgiel po 1,5 tys. zł od importerów, a następnie sprzedawać go po cenie do 2 tys. zł. Wprowadziliśmy zasadę, że w tych miejscach, w których samorządy nie będą w tej operacji uczestniczyć, tam będą mogły uczestniczyć w programie podmioty prywatne, prywatne składy - kupować węgiel po 1,5 tys.zł, a następnie sprzedawać go po cenie nieco wyższej niż samorządy, jeśli dotrzymają warunków, czyli m.in. będą sprzedawać węgiel tym odbiorcom, którzy mają zarejestrowane piece węglowe - tłumaczył Jacek Sasin.
W piątek rząd ma przyjąć projekt ustawy, który następnie zostanie skierowany do Sejmu. Wicepremier zaapelował i do posłów, i do senatorów o sprawną pracę nad projektem, by prezydent Andrzej Duda mógł go jak najszybciej podpisać.