W piątek rano na łamach money.pl ukazała się analiza dotycząca potężnych zmian, jakie zaszły w tym tygodniu na rynkach finansowych, w tym na rynku polskiego długu. We wtorkowy poranek rynek kazał sobie płacić za 10-letnie obligacje Skarbu Państwa oprocentowanie rzędu 8 proc. W piątek około godz. 12 ta wartość wynosi już ok. 6,8 proc. To oznacza, że polskie papiery dłużne w kilka dni zdrożały o 15 proc. (im niższa rentowność, tym obligacje są droższe).
Ministerstwo Finansów i zadanie o "bezprecedensowym charakterze"
Skąd tak duże ruchy na rynku i czy w związku z tą zmiennością i rollercoasterem na polskich obligacjach koszty obsługi długu będą problemem dla finansów naszego kraju? Na te pytania w specjalnym komentarzu dla money.pl obszernie odpowiedziało Ministerstwo Finansów. Jak wygląda obecnie rynek okiem rządowych ekspertów?
"W ostatnim czasie obserwujemy zwiększoną zmienność na rynku finansowym. Wynika ona przede wszystkim z otoczenia zewnętrznego oraz niepewności co do dalszej ścieżki podwyżek i docelowych poziomów stóp zarówno NBP, jak i innych banków centralnych (w szczególności Europejskiego Banku Centralnego i amerykańskiej Rezerwy Federalnej), co przekłada się na wycenę obligacji" – wyjaśnia nam MF.
Zdaniem resortu, rynki finansowe, nie tylko w Polsce, "stoją przed niełatwym zadaniem wyceny ryzyka o bezprecedensowym charakterze".
Związane jest ono z jednoczesnym występowaniem gospodarczych skutków pandemii (m.in. pozrywane łańcuchy dostaw, nowe ogniska choroby w Azji), wojny w Ukrainie (będącej źródłem podwyższonego ryzyka w regionie, ale i mającej globalne reperkusje, w tym poprzez rynek paliw, energii i żywności) oraz odchodzeniem, w związku z globalną inflacją, od polityki ultraniskich stóp procentowych i niestandardowych instrumentów polityki pieniężnej (w Polsce była ona prowadzona przez 1,5 roku, ale na świecie przez kilkanaście lat)" – tłumaczą eksperci z Ministerstwa Finansów.
"A że każdy z tych czynników jest niestandardowy (a więc trudny do wyceny) i wszystkie występują naraz, nic dziwnego, że zmienność rynku jest olbrzymia" – dodają.
Co ze spowolnieniem gospodarczym w Polsce?
Resort odniósł się także do ostatnich informacji o pierwszych symptomach zwalniającej gospodarki naszego kraju. Płace pierwszy raz od dwóch lat rosną wolniej od inflacji, przemysł już nie przyspiesza, a nastroje są najgorsze od wielu kwartałów. Co to oznacza dla polskiego długu?
Jak przekonuje MF, ryzyka "szybujących rentowności" i spowolnienia gospodarki są zwykle ze sobą skorelowane ujemnie. Według resortu ewentualne spowolnienie polskiej gospodarki różnymi kanałami powinno wpłynąć hamująco na inflację, a to z kolei wpłynie na oczekiwania co do podwyżek stóp procentowych, co powinno obniżyć rentowność obligacji i koszty obsługi długu.
"Z kolei brak istotnego spowolnienia może sprawić, że inflacja, a więc i stopy procentowe dłużej utrzymają się na podwyższonym poziomie, jednak wysoki nominalny wzrost PKB będzie sprawiał, że wzrost kosztów obsługi długu nie będzie przeszkodą w dalszym spadku długu publicznego w relacji do PKB" – czytamy w komentarzu resortu.
Dla przypomnienia, w zeszłym roku nastąpił spadek długu sektora instytucji rządowych i samorządowych do PKB – z 57,1 proc. w 2020 r. do 53,8 proc. w 2021 r. A w Aktualizacji Programu Konwergencji rząd przewiduje dalsze obniżanie długu sektora instytucji rządowych i samorządowych zarówno w tym, jak i w kolejnych latach: do 52,1 proc. w 2022 r. i poniżej 50 proc. w 2025 r.
A co z kosztami obsługi długu publicznego?
Eksperci Ministerstwa Finansów podkreślają również, że resort postara się utrzymać w ryzach koszty obsługi długu publicznego i zdradzają nam swoją strategię w tym zakresie. Ale na początek kilka liczb.
W latach 2014-2021 miał miejsce nieprzerwany spadek kosztów obsługi długu: z 2,5 proc. w 2013 r. do 1,1 proc. w 2021 r. Koszty obsługi długu publicznego w relacji do PKB były w Polsce 2021 r. niższe niż średnia unijna (1,4 proc.) oraz średnia dla strefy euro (1,5 proc.). "I to mimo polityki ultraniskich stóp banku centralnego prowadzonej od wielu lat w strefie euro" – wskazuje resort i wylicza:
W Aktualizacji Programu Konwergencji przewidywany jest wzrost kosztów obsługi długu publicznego do 1,7 proc. w 2022 r., a następnie w latach 2023-2025 stabilizacja kosztów obsługi długu sektora na poziomie 2,1 proc. PKB – to mniej niż w każdym kolejnym roku do 2013 r. włącznie.
"Wzrost kosztów obsługi długu wynika ze wzrostu rentowności, a ta z kolei z realizowanych od października 2021 r. i oczekiwanych dalszych wzrostów stóp NBP. Stopa podstawowa banku centralnego wzrosła dotychczas z 0,1 proc. do 6 proc., czyli 60-krotnie. Przekłada się to wprost na odsetki od obligacji o oprocentowaniu zmiennym oraz rentowności nowo emitowanych obligacji skarbowych, a wraz z nimi powinno stopniowo przekładać się na bieżące koszty obsługi długu publicznego" – twierdzi MF.
Finansowanie potrzeb pożyczkowych
Zdaniem resortu, malejący w relacji do PKB dług publiczny jest czynnikiem wspierającym proces finansowania wydatków naszego kraju, a "sytuacja płynnościowa budżetu państwa jest bardzo dobra".
MF przypomina, że na koniec maja stopień sfinansowania potrzeb pożyczkowych brutto budżetu zapisanych w ustawie budżetowej wyniósł ok. 76 proc., a wolne środki zgromadzone na rachunkach budżetowych wynosiły ok. 109 mld zł.
Wysoki stopień sfinansowania potrzeb pożyczkowych budżetu i wysoka poduszka płynnościowa wskazują, że nie ma problemu z finansowaniem potrzeb pożyczkowych. Obecne poziomy rentowności są atrakcyjne zarówno dla inwestorów krajowych, jak i zagranicznych, których powrót na rynek SPW obserwujemy od marca (od początku roku do kwietnia miał miejsce napływ o 10,2 mld zł, od tego czasu obserwowany jest dalszy napływ) – czytamy w komentarzu resortu.
Polacy rzucili się na obligacje
Jak wyliczają eksperci MF, dużym zainteresowaniem cieszą się też obligacje oszczędnościowe, przeznaczone dla inwestorów indywidualnych, które w ich opinii, "w ostatnich latach wyrosły z instrumentu niszowego na istotne i stabilne źródło finansowania". Wokół tego instrumentu zrobiło się szczególnie głośno z powodu oświadczenia majątkowego premiera, który sam zainwestował w zeszłym roku w papiery dłużne kilka milionów złotych.
W 2015 r. sprzedaż obligacji oszczędnościowych wyniosła 3 mld zł, w 2021 r. było to już 43 mld zł. Wysoka sprzedaż obligacji oszczędnościowych utrzymuje się również w 2022 r. Na bieżąco dostosowujemy ofertę do warunków rynkowych. Od czerwca oferta obligacji oszczędnościowych została rozszerzona o obligacje roczne i dwuletnie z oprocentowaniem indeksowanym stopą referencyjną NBP – podaje ministerstwo.
Na koniec resort podaje także, że strategia zarządzania długiem przewiduje, iż głównym źródłem finansowania jest rynek krajowy, a "finansowanie zagraniczne, które obejmuje emisje na rynkach międzynarodowych i kredyty w międzynarodowych instytucjach finansowych, pełni istotną rolę uzupełniającą".
I tak dla przykładu w maju rząd uplasował benchmarkowe dziesięcioletnie obligacje na rynku euro o wartości 2 mld euro. "Kolejne emisje zagraniczne nie są wykluczone" – wskazuje Ministerstwo Finansów.
Damian Szymański, dziennikarz money.pl