O sprawie pisze "Rzeczpospolita", która zauważa, że im trudniejsza sytuacja na rynku energetycznym, tym więcej inicjatyw rządu do przeciwdziałania jej. W ostatnich gabinet Mateusza Morawieckiego przyjął projekty ustaw m.in. przedłużającą do końca roku tzw. tarczę antyinflacyjną czy dodatki dla gospodarstw domowych na inne źródła niż węgiel.
Tyle wydaje rząd na walkę z kryzysem
"Rz" szacuje, że tylko te dwa rozwiązania będą kosztować ok. 15 mld zł (przedłużenie tarczy to ok. 4,8 mld zł, a dodatki - 10 mld zł). Ekonomiści, z którymi rozmawiali dziennikarze, zakładają, że wszystkie pakiety osłonowe mogą kosztować od 52 mld zł do 55 mld zł. To nawet 1,8 proc. PKB.
A przecież jeszcze w ostatnich dniach rządzący zdecydowali, że przeznaczą 13,7 mld zł z budżetu państwa na pomoc samorządom. Pieniądze te mają złagodzić gminom skutki drożejących nośników energii, co finalnie odbiłoby się na rachunkach mieszkańców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To daje blisko 70 mld zł kosztów walki z kryzysem energetycznym. A w rozmowie z "Rz" Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorstw Polskich, zauważa, że nie znamy kosztów utrzymania stawek gazu dla gospodarstw domowych do 2027 r.
Kto za to zapłaci?
Łączne koszty łagodzenia kryzysu energetycznego dla gospodarki będą naprawdę ogromne, sięgające może nawet połowy pakietu ratunkowego uruchomionego podczas pandemii w 2020 r., co przyczyni się do wzrostu deficytu sektora finansów publicznych - mówi "Rz" Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao SA. Tamten pakiet ratunkowy to ok. 210 mld zł.
Skąd zatem będą pochodzić na to pieniądze? Po części pokryje je budżet państwa. Wiceminister finansów Sebastian Skuza przekazał, że w lipcu zanotowano nadwyżkę na poziomie ok. 35 mld zł - głównie za sprawą rosnących wpływów z podatków przez inflację.
Elastyczne podejście i możliwość reakcji na kryzys zapewnia fakt, że część wydatków Prawo i Sprawiedliwość już jakiś czas temu wyprowadziło poza budżet. Ponadto PiS politycznie też zaprzęga spółki państwowe do ochrony ludności poprzez obniżanie ich zysków. Jak jednak zauważa "Rz", pozostałe kwoty trzeba będzie pozyskać poprzez zaciągnięcie długu. Dziennik szacuje, że deficyt sektora finansów publicznych może sięgnąć w tym roku ok. 3,5–4 proc. PKB.