Minister finansów Andrzej Domański dopytywany we wtorek w TVN24 o to, kiedy można spodziewać się realizacji obietnicy dotyczącej podwyższenia kwoty wolnej od podatku, powiedział, że stanie się to "do końca kadencji". Przypomnijmy, że kadencja rządu Donalda Tuska planowo powinna skończyć się w 2027 r.
Premier zobowiązał mnie do przedstawienia planu, jak dojść do tej kwoty 60 tys. zł wolnej od podatku. Oczywiście taki plan panu premierowi przedstawię - przekonywał szef resortu finansów.
Kilka godzin później rząd opublikował jeden z najważniejszych dokumentów, które sporządza w ciągu roku, czyli Wieloletni Plan Finansowy Państwa (WPFN). W tym planie kwota wolna od podatku nie została zapisana. Widać za to coś, przed czym w money.pl ostrzegaliśmy już w zeszłym roku - radykalny wzrost długu naszego kraju, który przed wyborami starała się tuszować ekipa Mateusza Morawieckiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brak zapisu o podniesieniu kwoty wolnej. "Wyzwanie do sześcianu"
Zacznijmy od najważniejszych liczb. Rząd Tuska przewiduje, że relacja długu publicznego do PKB według definicji unijnej wzrośnie - głównie za sprawą drastycznie zwiększonych nakładów na obronność - do 53,4 proc. w 2024 r., a następnie dalej będzie rosnąć, osiągając poziom 61,3 proc. na koniec 2027 r.
Wartość referencyjna długu na poziomie 60 proc. PKB określona w Traktacie o funkcjonowaniu UE zostanie przekroczona w 2026 r. (60,5 proc. PKB - przyp.red.) - pisze w najnowszym WPFN Ministerstwo Finansów.
Tym samym, Andrzej Domański byłby pierwszym ministrem finansów, za którego kadencji zostałby przekroczony symboliczny próg zadłużenia - 60 proc. PKB.
Dlatego też, aby do tego nie dopuścić, resort zapowiada duży plan konsolidacyjny, który ma być zrealizowany jesienią tego roku. To powinno oznaczać porządkowanie wydatków państwa i wskazanie nowych dochodów.
Aby zapobiec tej sytuacji, rząd przedstawi na jesieni tego roku strategię konsolidacji w ramach planu budżetowo-strukturalnego wymaganego nowymi zasadami zarządzania gospodarczego UE. W efekcie jej realizacji dług sektora nie przekroczy 60 proc. PKB - czytamy w dokumencie.
Co z kwotą wolną?
Co jednak najważniejsze, MF wprost przyznaje, że założenia planu finansowego są pozbawione zmian podatkowych. Na razie nie ma więc mowy o wielkiej reformie podatkowej, o której wspominał wiceminister finansów Jarosław Neneman, ani o uszczupleniu dochodów państwa o ok. 40-50 mld zł (ok. 1 pkt proc. PKB), które wiązałoby się z podniesieniem kwoty wolnej. I tak już bez jakichkolwiek zmian, dług bowiem szybuje w trzy lata o 10 pkt. proc. i przebija próg 60 proc.
- Do 2027 r. w planie nie ma zapisanej kwoty wolnej. Liczby jasno na to wskazują - mówi w rozmowie z money.pl dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
- Ministerstwo Finansów jednak w końcu widzi wszystkie zagrożenia, o których mówią ekonomiści zajmujący się finansami publicznymi. Widać zmianę narracji i retoryki. To cieszy. Jednak plan konsolidacji kasy państwa, tak by nie przekroczyć 60 proc. PKB będzie ogromnym wyzwaniem. Zrobienie tego oraz wygospodarowanie dodatkowych środków na kwotę wolną będzie już ogromnym wyzwaniem do sześcianu - uważa ekspert.
Ścieżka dojścia i arcyważne technikalia
W tym kontekście arcyważne jest jedno zdanie, które przemyca w dokumencie resort finansów. Prognoza jest oparta na założeniu "redukcji od 2025 roku deficytu strukturalnego średnio o 0,5 proc. PKB rocznie", czyli o tyle, ile mniej więcej wynika ze Stabilizującej Reguły Wydatkowej (SRW). To roczna kwota ścięcia wydatków odpowiadająca ok. 20 mld zł. Przypomnijmy, że reguła wydatkowa ma stabilizować finanse publiczne i być niejako blokadą bezkarnego zadłużania państwa.
Jesienią ubiegłego roku rząd PiS przedstawił Strategię Zarządzania Długiem. Jak dowiedział się money.pl z kilku niezależnych źródeł, już wtedy w resorcie powstały szacunki jasno wskazujące, że jeśli w podejściu PiS do kształtu kasy państwa nic się nie zmieni, dług Polski przebije 60 proc. PKB.
Przed wyborami MF nie mogło dopuścić do wycieku tej informacji. W strategii od 2025 r. zaordynowano więc zwiększone cięcia wydatków, tak by utrzymać dług poniżej wspomnianego poziomu. Rząd wprowadził tzw. dostosowanie fiskalne rzędu 1 pkt. proc. każdego roku oraz naturalne oszczędności w wymiarze 1,1 proc. PKB (pod uwagę bierze je także rząd Tuska).
Co to oznaczało? W skrócie: albo ścięcie wydatków na stałe, albo podwyżkę podatków. Mowa o ok. 40 mld złotych rocznie. Przed wyborami z ust przedstawicieli rządu Morawieckiego nie słyszeliśmy o tym ani słowa.
Po naszym tekście powstała lawina komentarzy i dopiero teraz resort finansów już z nowym kierownictwem wyznaje prawdę i potwierdza nasze ustalenia.
Redukcja o 0,5 proc. PKB rocznie
W białej księdze stanu finansów publicznych 2016-2023 opublikowanej w poniedziałek czytamy, że Polska, z kraju o relatywnie niskim poziomie długu na tle UE, znalazła się na ścieżce do przekroczenia progu wynoszącego 60 proc. PKB.
W prognozach do Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2024-2027, przyjęto założenie o corocznym zacieśnianiu na poziomie 1 p.p., co oznaczałoby radykalne cięcia wydatków lub zwiększenie podatków na poziomie 40 miliardów złotych rocznie. Bardziej realistyczne założenia wynikają z aktualnie funkcjonującej SRW - przy zacieśnieniu o 0,5 pp próg zadłużenia zostałby przekroczony w 2026 r. - wyjaśnia Ministerstwo Finansów.
Niemniej, w każdym scenariuszu nasz dług dynamicznie rośnie. Na razie nie mamy informacji, jakich cięć dokona rząd Tuska. Wiadomo jedynie, że w planach nowej władzy na razie podniesienia kwoty wolnej nie ma. Kiedy się pojawi i w jakim kształcie? Na tę odpowiedź przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl