"Zgodnie z poleceniem Premiera Donalda Tuska utworzyliśmy dodatkową rezerwę w kwocie 1 miliarda złotych na zwalczanie skutków powodzi" - poinformował na portalu X minister finansów Andrzej Domański.
Potwierdzają się wcześniejsze doniesienia money.pl, według których nowe środki uruchomione zostaną bez konieczności nowelizacji tegorocznej ustawy budżetowej. Co więcej, mimo zgłoszonej przez marszałka Szymona Hołownię gotowości do zwołania na wtorek nadzwyczajnego posiedzenia Sejmu, szef rządu ocenił, że nie będzie to konieczne.
Kilka miliardów do uruchomienia
Skąd w takim razie te deklarowane środki? Teoretycznie w tegorocznym budżecie państwa w rezerwach celowych (wynoszących łącznie 65 mld zł) zaszyta jest rezerwa dotycząca "przeciwdziałania i usuwania skutków klęsk żywiołowych", wynosząca ponad 1,1 mld zł. Tyle że ona, na tym etapie wykonania budżetu państwa, może być już w większości skonsumowana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nasze rządowe źródło podkreśla, że chodzi o zupełnie nowe środki, pochodzące z innych źródeł. Rząd podpiera się tu art. 26 ustawy okołobudżetowej, który mówi, że w celu realizacji zadań związanych m.in. z przeciwdziałaniem klęskom żywiołowym i usuwaniem ich skutków, premier może wydać ministrowi finansów polecenia "utworzenia nowej rezerwy celowej i przeniesienia do tej rezerwy kwot wydatków zablokowanych na podstawie art. 177 ust. 1 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych".
Mówiąc po ludzku, to kasa, o której wiemy, że nie zostanie wydana przez innych dysponentów w tym roku, więc to nie zwiększa nam także tegorocznego deficytu - tłumaczy nasz rozmówca z rządu.
Jednocześnie przyznaje, że kwota 1 mld zł szybko może okazać się niewystarczająca, zwłaszcza że jest za wcześnie na szacowanie wszystkich strat. - Patrząc na zdjęcia w telewizji, wydaje mi się, że to nie jest za dużo - przyznaje nasz informator. Dodaje jednak, że jest tu jeszcze przestrzeń do wyasygnowania kolejnych pieniędzy.
Myślę, że kolejny miliard możemy mieć w ciągu dwóch dni. Jest jeszcze pomysł na kolejny miliard, bez uderzania w kogokolwiek - słyszymy.
To by oznaczało, że rząd jest w stanie - szybko, bez podbijania i tak wysokiego deficytu budżetowego czy zabierania środków innym dysponentom, np. resortom - skonstruować finansową pomoc na poziomie 3 miliardów złotych.
Inne źródła
To tyle, jeśli chodzi o możliwości budżetu państwa. Ale na tym nie koniec, bo - zgodnie z tym, co pisaliśmy wcześniej - uruchamiane mają być kolejne źródła finansowe. - Będę rozmawiał z premierami państw dotkniętych powodzią: Słowacją, Czechami, Austrią. Wspólnie będziemy skłaniali UE do finansowania szkód, jakie powstały wskutek powodzi. Są do tego specjalne narzędzia - stwierdził Donald Tusk.
Także Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało o wyasygnowaniu "w trybie pilnym" kwot z budżetów wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Po pierwsze, to 21 mln zł na "najpilniejsze potrzeby", np. na uzupełnienie zapasów worków, zakup agregatów prądotwórczych czy przyrządy do uzdatniania wody pitnej. Po drugie, to 100 mln zł na niskooprocentowane pożyczki na likwidację skutków powodzi, w tym m.in. na naprawę kanalizacji, szkód w oczyszczalniach ścieków czy stacji uzdatniania wody pitnej, a także likwidację szkód na składowiskach odpadów i w kotłowniach.
Stan klęski żywiołowej
Choć nasi rozmówcy z koalicji jeszcze przed poniedziałkową konferencją Donalda Tuska zakładali, że posiedzenie Sejmu może być konieczne w przypadku podniesienia kwot zasiłków dla powodzian, to jednak i w tym przypadku rząd nie widział potrzeby zwoływania posłów do Warszawy.
Tusk poinformował o możliwości wnioskowania przez powodzian o łącznie 10 tys. zł doraźnej, natychmiastowej pomocy (8 tys. zł z tytułu pomocy społecznej i 2 tys. zł z zasiłku powodziowego), a także do 100 tys. zł na remont mieszkania lub odbudowę pomieszczeń gospodarczych oraz 200 tys. zł na odbudowę budynków mieszkalnych. Uproszczone wnioski mają przyjmować lokalne władze.
Wprowadzony zostanie także, trwający minimum 30 dni, stan klęski żywiołowej, obejmujący obszar części województw: dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl