W 2019 r. płacę minimalną w Polsce otrzymywało 1,5 mln osób. Obecnie jest to nawet 2,2 mln. Od przyszłego roku mogą oni liczyć na 3010 zł brutto, co oznacza podwyżkę o 7,5 proc. względem tego roku (2800 zł brutto). Jest to kwota wynagrodzenia wraz ze składkami ZUS. Co ważne, od 2022 r. od minimalnego wynagrodzenia fiskus nie będzie pobierał już podatku dochodowego, co jest wynikiem wprowadzenia w naszym kraju Polskiego Ładu.
Pensja minimalna w 2022 r. a inflacja
Co ciekawe, na waloryzację pensji minimalnej wpływ ma zapisana w budżecie inflacja. W ustawie czytamy, że "jeżeli prognozowany na rok następny wskaźnik cen (...) wynosi co najmniej 105 proc. – ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej: od dnia 1 stycznia i od dnia 1 lipca".
To oznacza ni mniej, ni więcej, że gdyby zapisany w budżecie prognozowany wzrost cen wynosił powyżej 5 proc, politycy byliby z mocy ustawy zmuszeni do dwukrotnego podniesienia minimalnego wynagrodzenia. Raz na początku, a później w połowie roku.
Pomimo wszechogarniającej nas inflacji, tak się jednak nie stanie. Dlaczego? Ponieważ rząd, przyjmując budżet na 2022 r., założył, że wzrost cen wyniesie w Polsce 3,3 proc., co jest szacunkiem w zasadzie nierealnym.
Inflacja w górę
Większość ekonomistów zakłada, że średnioroczna inflacja w przyszłym roku będzie jeszcze większa niż w tym. Dość powiedzieć, że listopadowy odczyt GUS wyniósł w tym roku 7,8 proc.
"Spodziewamy się, że inflacja osiągnie swoje maksimum w grudniu (powyżej 8 proc. r/r), po czym spadnie na skutek wprowadzenia tarczy antyinflacyjnej. W całym roku pozostanie jednak wysoka, przekraczając poziom 5 proc. Do górnego przedziału odchyleń od celu NBP (3,5 proc.) zbliży się naszym zdaniem dopiero na przełomie 2023/24" - prognozują ekonomiści PKO BP.
Znacznie bardziej jastrzębi w tym względzie są ich koledzy z Banku Ochrony Środowiska. Spodziewają się oni, że wskaźnik inflacji średniorocznej wyniesie w 2022 r. 6 proc. wobec 5 proc. w 2021 r. Jeszcze dalej idą ekonomiści z ING, którzy uważają, że w przyszłym roku wzrost cen wyniesie ponad 7 proc.
A zatem 3,3 proc. rządu jest szacunkiem dwukrotnie niższym niż przewidywania BOŚ i ING. A podobnych prognoz z innych banków jest znacznie więcej.
Co rząd zrobi z płacą minimalną
- Moim zdaniem rząd dwukrotnie nie zwaloryzuje płacy minimalnej. Władze szacowały inflację w budżecie w czerwcu, kiedy nie było jeszcze wiadomo, jak wzrost cen przyspieszy pod koniec tego roku - komentuje w rozmowie z money.pl Mariusz Zielonka, ekonomista z Konfederacji Lewiatan.
Czy wobec tego w świetle mocno przyspieszającej w ostatnich miesiącach inflacji, która pociągnęła za sobą mniej optymistyczne prognozy ekspertów, rząd zmieni zapisy w ustawie budżetowej? Z naszych informacji wynika, że takiego tematu nie ma nawet na stole.
- Na razie nie mamy tego w planach - przyznaje w rozmowie z money.pl Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej. - Zobaczymy, jak inflacja będzie wyglądała pod koniec stycznia, gdy zapadają również decyzje o waloryzacji emerytur - tłumaczy.
Pod koniec stycznia może być jednak jeszcze gorzej niż teraz. Tak wynika z prognoz ekonomistów. Minister finansów Tadeusz Kościński przekonywał jednak kilka dni temu, że "nikt z nas naprawdę nie wie, kiedy inflacja zacznie rosnąć czy spadać".
- Częściowo zależy to od czynników zewnętrznych, czyli cen energii, a częściowo od czynników wewnętrznych, krajowych, które są pochodnymi wzrostu cen energii. Pamiętajmy również, że duży czynnik inflacji to aspekt emocjonalny. Jak wszyscy będziemy myśleli, że inflacja będzie mocno szła do góry, to ona się napędzi. Jeśli będziemy spokojnie patrzyli, że będzie miała swój szczyt w drugim lub trzecim kwartale, to tak się stanie - mówił w programie "Money. To się liczy" odpowiedzialny za przygotowanie budżetu minister.