Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Szymański
|
aktualizacja

Rząd wie, co się święci? Zaszył w budżecie blokowanie ministerstw. MF odpowiada

257
Podziel się:

Rząd w projekcie budżetu na 2023 r. zaszył zapis mówiący o tym, że premier może jednoosobowo zablokować dowolne wydatki z budżetu państwa, a środki przeznaczyć na obsługę długu Skarbu Państwa. Te mają w przyszłym roku wzrosnąć o 154 proc. do 66 mld zł. Problem w tym, że presja na wzrost odsetek od długu będzie rosła, bo pieniędzy do pożyczenia Polska będzie miała w przyszłym roku krocie. Ministerstwo Finansów specjalnie dla money.pl podaje swoje stanowisko w tej sprawie.

Rząd wie, co się święci? Zaszył w budżecie blokowanie ministerstw. MF odpowiada
Rząd wprowadza na wszelki wypadek kryzysowe instrumenty zaszyte w budżecie na przyszły rok (Kancelaria Premiera, Krystian Maj)

Rząd już od dłuższego czasu działa w trybie kryzysowym i będzie w ten sposób postępował jeszcze przez cały przyszły rok. Z pewnością mogą to odczuć finanse naszego kraju i każde z ministerstw.

Zauważyliśmy, że Ministerstwo Finansów, przedstawiając projekt budżetu na 2023 r., przedłużyło zapis o wprowadzeniu kryzysowego narzędzia, polegającego na tym, że premier jednoosobowo może zablokować każdy wydatek z budżetu i zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na koszty obsługi długu. A te mają wzrosnąć w przyszłym roku lawinowo o 40 mld zł. Ta kwota może być jednak zaniżona.

Kryzysowe zarządzenie w finansach publicznych

W ustawie z 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa rząd wpisał narzędzie zarządzania kryzysowego w finansach Polski, które już wcześniej wykorzystywano m.in. po upadku banku Lehman Brothers sprzed ponad dekady. Brzmi ono w ten sposób:

Środki zaplanowane w ustawie budżetowej na rok 2022, w tym środki ujęte w ramach rezerw celowych budżetu państwa, mogą zostać przeznaczone na realizację zadań związanych z udzielaniem pomocy obywatelom Ukrainy lub kosztów obsługi długu Skarbu Państwa.

I dalej czytamy:

W celu realizacji zadań, o których mowa w ust. 1, Prezes Rady Ministrów może podjąć decyzję o zablokowaniu planowanych wydatków w zakresie całego budżetu państwa, określając część budżetu państwa i łączną kwotę wydatków, która podlega blokowaniu (...).

W przyszłorocznym budżecie rząd wykreślił z pierwszego akapitu jedynie pomoc dla Ukraińców, a zostawił furtkę, by ewentualnie przeznaczyć dodatkowe środki na koszty obsługi długu. I tak jak we wcześniejszych przepisach, to premier Morawiecki może osobiście zablokować każdy wydatek każdego ministerstwa, jeśli uzna, że środki należy skierować na spłacanie wierzycieli. Wszak brak spłaty oznaczałby bankructwo Polski.

Zarządzanie kryzysowe w budżecie. Koszty obsługi długu rosną

W dobie kryzysu energetycznego, wojny i spowolnienia rząd już założył astronomiczny wzrost kosztów obsługi długu, które wzrosną z 26 mld zł w 2022 r. do 66 mld zł w 2023 r., co oznacza koszty większe o 154 proc., czyli 40 mld zł.

"Ważniejsze od tego 154 proc., że to początek trendu. Warunki do prowadzenia polityki fiskalnej zmieniają się, im szybciej to sobie uświadomimy, tym lepiej" - skomentował na Twitterze Wojciech Stępień, ekonomista BNP Paribas.

A Polska w dobie krachu na Starym Kontynencie szacuje, że potrzeby pożyczkowe brutto budżetu wzrosną do 269,5 mld zł wobec 222 mld początkowo przewidywanych na 2022 rok. Będzie to mnóstwo pieniędzy do pożyczenia na rynku. I co najważniejsze, według analityków Santandera, w warunkach spowolnienia gospodarczego większa podaż obligacji może zwiększać negatywną presję na krajowy rynek długu. To oznacza, że rynek w tym danym momencie cyklu będzie żądał od polskiego rządu wyższych odsetek od pożyczanych pieniędzy. Dlatego też na wspomnianych 66 mld zł może się nie skończyć.

Budżet na 2023 r. Rząd nie wpisał wielu ważnych wydatków

Ekonomiści to już zresztą widzą - Skarb Państwa będzie musiał się zadłużyć na znacznie wyższe kwoty, gdyż rząd nie wpisał do projektu budżetu wielu programów, które na pewno - z powodu przyszłorocznych wyborów parlamentarnych - zostaną wprowadzone.

W opinii specjalistów mBanku, w projekcie nie ma np. przedłużenia tarczy antyinflacyjnej (ok. 30 mld zł). Nie znajdziemy w nim również 14. emerytury oraz przelewu z NBP (pisaliśmy o tym TUTAJ) czy największego wydatku związanego z kryzysem energetycznym w Europie i samej Polsce (zdaniem Citi dopłaty do węgla, ciepłowni itp. mogą kosztować ok. 70 mld zł).

Nie znaleźliśmy nigdzie wydatków związanych z ewentualną 14. emeryturą (co nie dziwi, co rok nie jest ona wpisywana do budżetu). Nie założono też wpłat z tytułu zysku NBP (to też nie dziwi, praktyka ta przyjmowana jest co roku). Został jeszcze jeden "słoń w pokoju" - rekompensaty cen gazu i prądu w związku z planami ewentualnego zamrożenia ich cen. Tych wydatków również nie znaleźliśmy w przyszłorocznym budżecie. Należy mieć też na uwadze, że przyszły rok to rok wyborczy - ewentualne dodatkowe programy i działania ze strony rządu są więc prawdopodobne - wskazują analitycy mBanku.

Ministerstwo Finansów odpowiada

W specjalnym komentarzu dla redakcji money.pl Ministerstwo Finansów potwierdza gospodarczą zawieruchę nad Starym Kontynentem i konieczność elastycznego podejścia do budżetu naszego kraju.

Zdaniem MF aktualna sytuacja geopolityczna spowodowana agresją rosyjską na Ukrainę i związana z tym wysoka niepewność oraz zmienność czynników rynkowych istotnie wpływa na poziom kosztów obsługi długu Skarbu Państwa.

Powoduje zatem zwiększenie skali niepewności w zakresie przyszłorocznych wydatków na obsługę długu. Z tego względu potrzebne jest rozwiązanie zwiększające elastyczność w zarządzaniu wydatkami na obsługę długu w ciągu roku. Dotyczy to przede wszystkim możliwości szybkiego zwiększenia ich limitu w przypadku zmian czynników rynkowych czy też potrzeby przeprowadzenia korzystnych z punktu widzenia strategii zarządzania długiem operacji nieplanowanych, w szczególności odkupu długu. Możliwość przeniesienia w ciągu roku wydatków z innych części budżetowych, w których występują oszczędności, jest rozwiązaniem racjonalniejszym niż uwzględnianie w limicie wydatków na obsługę długu wszelkich możliwych czynników ryzyka, co skutkowałoby jego zawyżeniem - wyjaśnia resort finansów.

Jak wylicza MF, wydatki na obsługę długu Skarbu Państwa zostały w projekcie ustawy budżetowej zaplanowane w kwocie 66 mld zł, tj. 2 proc. PKB i 9,9 proc. wydatków budżetu państwa. Według ekspertów ministerstwa ich wzrost jest związany z dostosowywaniem się bieżących kosztów obsługi do nowego poziomu stóp procentowych, wynikającego z cyklu zacieśniania polityki pieniężnej w Polsce i na świecie. Dość powiedzieć, że od października 2021 r. stopa referencyjna NBP wzrosła do tej pory z 0,1 proc. do 6,5 proc., tj. 65-krotnie.

"Planowany wzrost kosztów jest zauważalny w stosunku do 2021 r., kiedy to koszty obsługi długu tak w relacji do PKB (1 proc.) jak i jako udział wydatków budżetu państwa (5 proc.) były rekordowo niskie, jednak w ujęciu historycznym nie są to wartości szczególnie wysokie. Do 2014 r. włącznie wydatki budżetu państwa na obsługę długu Skarbu Państwa przekraczały 2 proc. PKB oraz 10 proc. udziału w wydatkach budżetu" - tłumaczą eksperci MF.

"Wydatki na obsługę długu Skarbu Państwa są, zgodnie z ustawą o finansach publicznych, wydatkami o charakterze priorytetowym. Wielkość kosztów obsługi długu w danym roku zależy przede wszystkim od wielkości długu i wartości zmiennych rynkowych, takich jak stopy procentowe i kursy walutowe, w dużej części nieznanych, a jedynie prognozowanych w czasie sporządzania projektu budżetu, ale też innych nie znanych z góry czynników, takich jak rozkład potrzeb pożyczkowych budżetu w czasie czy najlepszy w danych warunkach dobór instrumentów zarządzania długiem" - kończy ministerstwo finansów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(257)
WYRÓŻNIONE
OficerProwadz...
2 lata temu
Było do przewidzenia. Tylko szpagatowa inteligencja z PiSu uważa ze jest dobrze.
KONIEC PISU
2 lata temu
czy pisowscy komuniści mogliby mi przyznać jakieś repAracje za to, że okradli mnie z oszczędności wysoką inflacją, którą wywołali, mam nadzieję, że niedługo skończą się ich rządy, partia zostanie zdelegalizowana, a odpowiedzialni za doprowadzenie kraju do ruiny skończą w więzieniach
akas
2 lata temu
Jaki problem? Rząd pożyczy, obywatele oddadzą.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (257)
Omina
2 lata temu
Gdyby PO nie rozkradali kraju nikt nigdy nie zagłosowałby na PIS.To co mamy teraz to wina naprawdę pana T.bo Robin doprowadził by ta partia rządziła dzisiaj .PiS niczym nie odbiega od Po te partię są takie same.
No więc
2 lata temu
witamy w Wenezueli 2... nad Wisłą.
Zzxx
2 lata temu
Wystarczył im 7 lat aby Polskę ograbić i zrujnować.
Drań
2 lata temu
Największą tragedią Polski w XXI wieku był wybór baranów z pis do rządzenia, drugą utrzymanie ich w rządzie na drugą kadencję. A im dalej w las tym ciemniej i straszniej.
erty
2 lata temu
druga grecja coraz bliżej
...
Następna strona