- Oczekujemy równowagi na rynku usług przewozowych - powiedział na antenie TVN24 BiS minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Zapowiedział w ten sposób złożenie w marcu projektu nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, w którym znajdą się trzy warunki niezbędne do spełnienia dla każdej osoby, która będzie chciała jako kierowca świadczyć usługi przewozi osób.
To kolejne podejście rządu do kwestii działania w Polsce firm, takich jak Uber czy Taxify. Poprzednie wersje "lex Uber" znikały szybciej niż się pojawiały. Były jednak próbami całkowitego zakazania funkcjonowania tych firm w Polsce z użyciem środków technicznym niemożliwych do wdrożenia. Tym razem ma być inaczej - rząd pozwoli na ich istnienie, ale po spełnieniu konkretnych warunków i otrzymaniu licencji.
Tych będzie trzy - po pierwsze posiadanie uprawnień do prowadzenia samochodu, po drugie niekaralność, po trzecie wpis w Centralnej Ewidencji Informacji o Działalności Gospodarczej. Do tego tradycyjne badania psychotechniczne. - Niczego więcej nie chcemy - zapewnił Adamczyk.
Minister uspokoił również wszystkich, którzy mogliby obawiać się próby wypchnięcia z tego rynku migrantów zarobkowych. Zapewnił, że w projekcie ustawy nie znajdzie się wymóg znajomości języka polskiego.
Jeśli ustawa faktycznie trafi do Sejmu w marcu, to zgodnie z oczekiwaniami resortu, parlamentarna część procesu legislacyjnego powinna zakończyć się w czerwcu. Nowe przepisy mają wejść w życie 9 miesięcy po ich ogłoszeniu, tak by świadczący usługi przewozu osób mogli się do nich przygotować.
- Takie same zasady i obowiązki są nałożone na tych, którzy funkcjonują na rynku. To uczciwa konkurencja. Jeśli jeden przewoźnik płaci podatek i ma kasę fiskalną, to niech drugi przewoźnik robi tak samo. Wówczas niech konkurują - dodał Andrzej Adamczyk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl