Koncesja na wydobycie węgla brunatnego w kopalni na polsko-czesko-niemieckim pograniczu skończyła się 30 kwietnia. PGE najpierw starała się o jej przedłużenie do 2044 roku. Nie czekając na rozstrzygnięcie, skorzystała z dodatkowej ścieżki i złożyła osobny wniosek do ministra klimatu o umożliwienie kopania jej przez najbliższych sześć lat, na co otrzymała zgodę pod koniec marca.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", choć jest to dobra wiadomość dla pracowników i odbiorców energii, co podkreślał Robert Ostrowski, prezes zarządu PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, to jednocześnie zła dla naszych sąsiadów. Z kopalni bowiem blisko do granic polsko-niemieckiej oraz polsko-czeskiej.
Nasi sąsiedzi wspólnie protestują przeciwko dalszemu wydobyciu węgla w Turowie. Czesi dodatkowo obawiają się, że w wyniku działalności kopalni, w przygranicznych miejscowościach zabraknie wody.
Z tym punktem widzenia nie zgadza się PGE. Spółka powołuje się na międzynarodowe zespoły specjalistów, którzy monitorują poziom wód podziemnych. W ich ocenie polska odkrywka nie ma wpływu na czeskie źródła wody. PGE dodaje również, że przy wniosku o przedłużenie koncesji, spółka przeprowadziła konsultacje w "niespotykanym dotąd zakresie".
Sprawą zainteresowała się już Unia Europejska. Czechom udało się zebrać kilkanaście tysięcy podpisów pod petycją o "zminimalizowanie wpływu kopalni i elektrowni Turów na zdrowie ludzi i środowisko". Liczba podpisów podziałała na wyobraźnię członków Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego, która sprawie jest gotowa się przyjrzeć na czerwcowym posiedzeniu.
Równocześnie swoje postępowanie wobec przedłużenia koncesji prowadzi także Komisja Europejska. Przed tym organem z tej decyzji musi się już tłumaczyć sam rząd polski.
Jednak czeska strona obawia się, że proces potrwa latami. Petra Urbanová, prawniczka, przypominała mediom z tego kraju, że sprawa wycinki Puszczy Białowieskiej toczyła się w KE 14 miesięcy, zanim Komisja pozwała Polskę przez Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Sprawdź: Koniec stanu wyjątkowego w Czechach
Czesi nie chcą tyle czekać. Dlatego też ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju ma przygotować analizę prawną dot. możliwości pozwu Polski przez ETS. Następnie zajmie się nią parlament - informuje "Wyborcza".
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl