Zmiany w przygotowywanych nowelizacjach ustaw, które opisuje "GW", w opinii firmy Public Policy mogą doprowadzić do cięcia wydatków na leczenie w ciągu najbliższych trzech lat o 20-40 mld zł. Z czego to wynika?
NFZ musi poszukać miliardów we własnej kieszeni
Po pierwsze z tego, że z budżetu państwa nie mają już być płacone składki zdrowotne za osoby nieobjęte powszechnym ubezpieczeniem zdrowotnym. Chodzi o więźniów lub rolników. Tylko na tych drugich KRUS przekazuje NFZ ponad 3,6 mld zł. "Projektowane regulacje winny skutkować ograniczeniem przychodów Narodowego Funduszu Zdrowia oraz wydatków budżetu państwa" - czytamy w uzasadnieniu projektowanych zmian.
Do tego, po drugie, NFZ ma przejąć finansowanie ratownictwa medycznego, które do tej pory zasilały państwowe pieniądze - ok. 3 mld zł rocznie - za pośrednictwem wojewodów.
Po trzecie, ograniczenie wydatków na leczenie wynika także z tego, że NFZ ma z własnych pieniędzy też m.in. kupować szczepionki podawane w ramach programu szczepień obowiązkowych, finansować wszystkie świadczenia wysokospecjalistyczne, ale także darmowe leki dla osób w wieku 75+ oraz dla kobiet w ciąży, czy też lekarstwa dla pacjentów z HIV i AIDS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zadań NFZ przybywa, ale dotacje państwowe maleją
"Wyborcza" wylicza, że Narodowy Fundusz Zdrowia ma być pozbawiony rocznych dotacji rzędu 7-10 mld zł. Ale to nie koniec planowanych działań rządu związanych z leczeniem. Gazeta pisze także, że przygotowywane nowelizacje zakładają też jednorazowe zasilenie w 2023 r. Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 z funduszu zapasowego NFZ.
Warto zaznaczyć, że fundusz covidowy służy rządowi do finansowania różnych zadań państwa i wyrzucanie tych kosztów poza sektor finansów publicznych. Zarządza nim Bank Gospodarstwa Krajowego.
Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 stał się dla polityków workiem, z którego wydatkują miliardy złotych m.in. na Regionalne Centrum Patriotyzmu, Fundusz Polski Ład, dofinansowanie samorządów czy dopłaty do węgla. Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi do "GW" wyjaśnia, że przesuwanie zadań z resortu do NFZ jest trendem, który trwa już od dłuższego czasu. Służyć to ma "większej transparentności wydatkowania środków na ochronę zdrowia".