W czwartek rząd potwierdził to, o czym wiadomo było od dawna. Przez koronawirusa o zrównoważonym budżecie możemy w tym roku zapomnieć. Według znowelizownego budżetu deficyt ma wynieść dokładnie 109,3 mld zł. Dochody bowiem wyniosą tylko 398,7 mld zł, a wydatki - aż 508 mld zł.
Resort finansów zakłada w tym roku recesję na poziomie 4,6 proc. Jeszcze na starcie epidemii ministerstwo zakładało znacznie mniejszy spadek PKB i w Aktualizacji Planu Konwergencji szacowało ją na okolice 3,5 proc. Teraz okaże się, że będzie o jedną trzecią wyższa, choć urzędnicy liczą, że uda się spadek PKB jeszcze trochę wyhamować.
Inflacja z kolei ma w 2020 roku wynieść 3,3 proc., a stopa bezrobocia na koniec roku sięgnie 8 proc. Rok wcześniej było to nieco ponad 5 proc.
- W obecnym otoczeniu nie zdecydowałbym się na tak jednoznaczne podawanie wartości - mówi money.pl prof. Ryszard Bugaj. Ekonomista zwraca uwagę, że w tych wyjątkowych okolicznościach należałoby raczej podawać wskaźniki w przedziałach.
Jego zdaniem jednak recesja na poziomie 4,6 proc. to dość ostrożny szacunek rządu. - Pokrywa się to mniej więcej z danymi Międzynarodowego Funduszu Walutowego czy Komisji Europejskiej - zwraca uwagę ekonomista.
- Dane z pierwszego półrocza były dość optymistyczne i pokazały, że nasza gospodarka stosunkowo szybko radzi sobie z kryzysem - twierdzi prof. Bugaj. Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że branże, które ucierpiały najmocniej, nie stanowią znaczącej części polskiego PKB. Mowa tu m.in. o turystyce czy gastronomii.
Nie jest więc wykluczone, że na koniec roku dołek w PKB będzie nieco płytszy. Z kolei recesja na poziomie 3,3 proc. to zdaniem prof. Bugaja dość optymistyczne założenie.
- Pamiętajmy, że nie znamy do końca skali realnego deficytu sektora finansów publicznych - mówi, mając na myśli pieniądze wpompowane w gospodarkę poza budżetem, na przykład przez Polski Fundusz Rozwoju czy Bank Gospodarstwa Krajowego. Przy dużych kwotach pojawiających się na rynku inflacja może być na koniec roku wyższa niż prognozowane 3,3 proc.
Prof. Ryszard Bugaj twierdzi jednocześnie, że na początku epidemii prognozy przedstawiały się znacznie gorzej. - Szczególnie jeśli chodzi o bezrobocie. Szacowane na koniec roku 8 proc. to stosunkowo optymistyczny scenariusz - twierdzi.
Podkreśla jednocześnie, że na tym etapie wszelkie prognozy są obarczone dużym błędem. Wciąż bowiem nie wiemy, jak wyglądać będzie ewentualna druga fala epidemii koronawirusa.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl