Program Polskie Szwalnie wystartował 16 kwietnia 2020 roku, nad akcją pieczę sprawowała Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP). Rząd przekonywał, że zgłosiło się ponad 800 chętnych firm. W ciągu miesiąca miało ruszyć 200 polskich szwalni, które miały uszyć 40 mln maseczek, a do końca czerwca 2020 roku miało być ich nawet 100 mln. Nad projektem patronat objął prezydent Andrzej Duda.
Onet prześwietlił, co się stało z programem. Wnioski są smutne. Podatnicy, jak szacuje portal, wyłożyli na ten program co najmniej 258 mln zł. Choć polskie firmy uszyły aż 178 mln maseczek, to większość z nich nie spełnia norm sanitarnych. Kolejne dziesiątki milionów zalegają w magazynach. Niektóre zaangażowane w program firmy zamiast spodziewanych zysków, toną w długach.
Już na początku projektu Agencja Rozwoju Przemysłu zakupiła bezużyteczny materiał do szycia masek za ok. 40 mln zł. Jak podaje portal, prezes Agencji Cezariusz Lesisz to człowiek bliski rodzinie Morawieckich, współpracował z Kornelem, ojcem premiera Mateusza Morawieckiego. To na jego barkach spoczęło udźwignięcie programu Polskie Szwalnie.
Nie udało się, program jest w rozsypce. Wiemy, że uszyto co najmniej 66 mln bezużytecznych maseczek. Dr Paweł Grzesiowski stwierdził, że nadają się na budowę, ale nie chronią przed koronawirusem. Do tego 4 mln niechroniących przed koronawirusem maseczek trafiło na Białoruś w ramach pomocy humanitarnej.
- Zainwestowaliśmy w linie produkcyjne, wyleasingowaliśmy sprzęt, a od dawna nie dostajemy zleceń. Nie wiemy, co dalej - powiedziała anonimowo Onetowi osoba z jednej z polskich firm zaangażowanych w projekt.
Choć ARP oficjalnie nie podało kwot, jakie przeznaczono na program, portal powołuje się na wyliczenia jednej ze szwalni - zakładu w Stalowej Woli. Przedstawiciele firmy twierdzą, że sam materiał miał kosztować 67 gr za maseczkę, a kolejne 10 gr od sztuki pochłaniała robocizna z użyciem własnych maszyn.
Licząc w ten sposób, 178 mln maseczek kosztowałoby podatników 137 mln zł. Onet powołuje się jednak na źródła, które twierdzą, że inne firmy dostawały znacznie większe stawki za robociznę - nawet 78 gr od sztuki. W takim przypadku koszt jednej maseczki to już 1,45 zł, a to przełożyłoby się na 258 mln zł.
Portal liczy, że to najniższy wydatek, bo informatorzy znający sprawę zapewniają, że ARP płaciła poszczególnym firmom jeszcze wyższe stawki za robociznę.
Zwróciliśmy się do biura prasowego ARP z prośbą o komentarz do informacji podawanych przez Onet. Na odpowiedź czekamy.