Andrzej Duda poinformował w poniedziałek, że podpisze ustawę, na mocy której powstanie komisja do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski. Wśród opinii publicznej zyskała ona miano "lex Tusk".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak pisaliśmy w money.pl, opozycja uważa, że prawdziwym celem komisji jest dyskredytacja politycznych rywali przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. A te odbędą się jesienią tego roku, miesiąc przed publikacją pierwszego raportu. Jak przekonują niektórzy politycy, głównym celem "komisji weryfikacyjnej" ma być lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk.
Przypomnijmy, że komisja będzie mogła zbadać także działalność związków zawodowych i organizacji pracodawców.
Sprzeciw wobec "lex Tusk"
Kontrowersyjna ustawa budzi sprzeciw wielu środowisk – polityki, biznesu, gospodarki czy nauki. Na znak protestu z zasiadania w Radzie ds. Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji (działa w ramach Narodowej Rady Rozwoju) zrezygnował w poniedziałek prof. Stanisław Mazur, rektor krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.
W rozmowie z money.pl profesor wyjaśnił powody swojej decyzji.
– To ustawa niedemokratyczna, ingeruje w ustrój państwa. Jest przykładem niechlujstwa, a nawet bezprawia administracyjnego. Z pewnością godzi we wszystkie standardy konstytucyjne. Najbardziej chciałbym zwrócić uwagę na naruszenie zasady podziału i równowagi władz. To jest praktycznie wyeliminowanie zasady sądowego wymiaru sprawiedliwości. To ingerencja w zachowanie tajemnicy zawodowej – lekarzy, prawników czy dziennikarzy – przekazał rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
W liście skierowanym do Andrzeja Dudy Mazur stwierdził, że podpisanie ustawy to decyzja o wielkich i trudnych do przewidzenia konsekwencjach dla demokracji w Polsce.
– Ten akt z każdego punktu widzenia narusza reguły dobrego stanowienia prawa oraz niesie za sobą zagrożenie dla podstawowych reguł porządku demokratycznego i przyzwoitego życia publicznego. Całość nabiera dodatkowego kontekstu, zważywszy, że przed nami wybory parlamentarne. Pojawia się pytanie o gwarancje uczciwości dla procesu wyborczego – dodaje.
Pytanie o granice tolerancji
Mazur przekazał nam, że podpisanie tej ustawy dla wielu osób było impulsem do zadania sobie na pytania o granicę, do której jesteśmy w stanie tolerować pewne zachowania podczas sprawowania funkcji publicznej. – I dla wielu ta granica została przekroczona – mówi.
Pytany, czy z rady odejdą kolejni członkowie, odpowiada, że nie prowadził żadnych konsultacji z pozostałymi członkami rady. – Aczkolwiek jest to grono osób bardzo poważnych i każdy we własnym sumieniu podejmie decyzję, którą uzna za dobrą. Rezygnację z rady traktuję jako elementarny obowiązek i przyzwoitość – wskazał Mazur.
Rezygnacja ze współpracy z prezydentem
Jak poinformowała Wirtualna Polska, z zasiadania w Narodowej Radzie Rozwoju zrezygnował również wirusolog prof. Krzysztof Pyrć.
W obliczu podpisania przez Pana Prezydenta ustawy, która umożliwia niszczenie wolności i demokracji w imię interesów partyjnych, nie mogę pozostać bierny. Drastyczne w mojej opinii złamanie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej oraz postawienie racji partyjnej ponad racją stanu zmuszają mnie do podjęcia decyzji o złożeniu rezygnacji z udziału Narodowej Radzie Rozwoju - przekazał Pyrć w liście skierowanym do Andrzeja Dudy.
Taką samą decyzję podjął Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego, który nie będzie już brał udziału w pracach Rady do spraw Samorządu Terytorialnego.
"Dzisiejszy dzień jest przekroczeniem pewnej granicy. Nie ma zgody na negowanie standardów demokracji. Podpisanie przez prezydenta ustawy zwanej 'lex Tusk' to zapowiedź kampanii wyborczej bez zasad. Rezygnuję z członkostwa w Radzie ds. Samorządu Terytorialnego przy Prezydencie RP" - napisał Chełstowski w mediach społecznościowych w poniedziałek.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl