Jeszcze przed publikacją GUS ekonomiści Citi Handlowego pisali, że trend spadkowy CPI (inflacja konsumencka) "dobiegł już końca". Dołek nastąpił w marcu (2 proc.), następnie kwiecień przyniósł już przyspieszenie (2,4 proc.). Wychodzi na to, że maj to kolejny miesiąc wyższych odczytów, choć nie tak dużych, jak spodziewał się tego rynek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja w Polsce w maju 2024 r. Najnowsze dane GUS
Ankietowani przez PAP Biznes analitycy oczekiwali bowiem wzrostu cen w maju o 2,8 proc. rok do roku (r/r) i o 0,5 proc. miesiąc do miesiąca (m/m). Tymczasem inflacja wzrosła o 2,5 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem o 0,1 proc.
Specjaliści Citi w tym kontekście przypominają o podwyżce VAT-u na żywność, którą od kwietnia przywrócił rząd Donalda Tuska. "Długo oczekiwana podwyżka VAT na żywność została przeniesiona na ceny w sklepach mniej więcej w połowie, a ceny żywności wzrosły o 2,1 proc. miesiąc do miesiąca. Spodziewamy się, że pozostała część VAT zostanie odzwierciedlona w cenach w przeciągu najbliższych dwóch miesięcy. Oznacza to, że dynamika cen żywności w maju-czerwcu może być wyższa, niż mogłyby sugerować wzorce sezonowe" - uważają eksperci.
Na razie jest to jednak zagadka. Musimy bowiem poczekać na pełny odczyt, który ukaże się w połowie czerwca. Zwracają na to uwagę ekonomiści mBanku. "Bez szczegółów trudno wypowiadać się o tym, co działo się z dalszymi dostosowaniami do VAT na żywności. Można jednak policzyć inflację bazową (taką bez cen energii i żywności- przyp.red.) - spadła (4,1 proc. -> 3,8 proc.)" - piszą na portalu X.
Co czeka nas dalej?
Co więc czeka nas w kolejnych miesiącach? Według Citi do końca roku inflacja może wzrosnąć do około 5,5 - 6 proc. (r/r). Zgadza się z tym Bartosz Sawicki z Cinkciarz.pl.
Powrót dwucyfrowego tempa wzrostu cen zdecydowanie nam nie grozi. Inflacja będzie się jednak stopniowo rozpędzać w kierunku 5 proc. r/r, które powinna osiągnąć pod koniec roku - przekonuje.
Według niego w dołku znajduje się także inflacja bazowa. - Ceny z wyłączeniem najbardziej zmiennych kategorii, czyli żywności i energii, w maju najprawdopodobniej wzrosły o mniej niż 4 proc. r/r, najwolniej od niemal 3 lat. Wskaźnik wyhamował z 4,1 proc. r/r w kwietniu i powinien w najbliższych miesiącach przyjmować zbliżone wartości do obecnych. Dalsze krzepnięcie konsumpcji i rozpędzanie się koniunktury, które w całym roku pozwolą na osiągnięcie około 3-proc. dynamiki PKB, będzie wywierać coraz silniejszą presję popytową na ceny, m.in. newralgicznych usług - wyjaśnia.
W ocenie analityka na długo zablokuje to obniżki stóp procentowych RPP z obowiązującego od października pułapu 5,75 proc. Według Cinkciarz.pl niechęć do luzowania polityki pieniężnej nie zelżeje przez minimum rok i w najbliższym czasie powinna ona sprzyjać ustabilizowaniu się kursu euro na czteroletnich minimach.
Presja płacowa rośnie?
Z kolei analitycy platformy inwestycyjnej Portu stawiają wykrzyknik przy problemie wzrostu wynagrodzeń nad Wisłą. Ten sam czynnik jako ryzyko dla inflacji wymienia sam Narodowy Bank Polski.
Jedyną niewiadomą w kontekście wznowienia obniżek stóp procentowych w Polsce pozostaje wysoki wzrost płac. Jeśli jego dynamika w dalszej części roku spadnie do poziomów jednocyfrowych, może to otworzyć drogę do obniżek stóp procentowych w 2025 roku - komentują eksperci Portu.
Podobne zdanie wyraża Jakub Rybacki z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W jego opinii czerwiec będzie ostatnim miesiącem, kiedy inflacja pozostanie w granicach celu NBP. - Spodziewamy się stabilizacji na podobnym poziomie i niewielkich zmian w strukturze. W lipcu inflacja prawdopodobnie znajdzie się w przedziale 4,0-4,5% z uwagi na odmrożenie cen energii. Możemy zobaczyć też pierwsze wzrosty inflacji bazowej z uwagi na presję płacową - tłumaczy ekspert.