W listopadzie ubiegłego roku parkingi przez kilkoma komisariatami policji w Krakowie zapełniły się hybrydowymi pojazdami. Kolejne auta trafiły do straży miejskiej, by służyć do codziennych zadań: patroli i interwencji.
Po samochody wyposażone w napęd spalinowo-elektryczny sięgnęli też włodarze z Poznania. Hybrydami jeżdżą również strażnicy we Wrocławiu, Radomiu.
Hybrydy wybrali także urzędnicy z Bielska-Białej. Tu zapadła decyzja o poszukiwaniu czterech takich wozów. Hybrydy stały się też obiektem zainteresowań urzędników z Pszczyny. Pojazdy trafią i do magistratu, i do straży miejskiej.
Natomiast Piła pod koniec ubiegłego roku zdecydowała, że mieszkańcy miasta do pracy i szkoły będą jeździć hybrydowymi autobusami.
Dlaczego urzędnicy wybierają hybrydy?
Auta tego typu z jednej strony oferują znaczne oszczędności, zużywając mniej paliwa.
Z drugiej strony oferują o wiele większe zasięgi niż ich w pełni elektryczne odpowiedniki.
Na dodatek wysokie ceny elektryków i brak ładowarek sprawiają, że zakup takich pojazdów do codziennego użytku jest mało opłacalny.
Napęd hybrydowy składa się natomiast z trzech połączonych ze sobą urządzeń. Oczywiście nie obejdzie się bez silnika benzynowego, ale w aucie jest również jednostka silnika elektrycznego i akumulator hybrydowy.
Silnik elektryczny odzyskuje energię z hamowania. Z kolei podczas jazdy (ze stałą prędkością) przekazuje nadwyżki energii do akumulatora hybrydowego. I to samo zasilanie jest powtórnie wykorzystywane - na przykład podczas powolnej jazdy w korku.
Dzięki temu akumulatora nie trzeba podłączać do prądu, nie trzeba ładować baterii.
Podczas jazdy – szczególnie w mieście może pracować tylko silnik elektryczny, tylko benzynowy lub oba jednocześnie. Oczywiście wpływu na to nie ma kierujący, odpowiadają za to elektroniczne systemy samochodu. Tak dobierają źródło napędu, żeby najlepiej wykorzystywać paliwo i energię.
Przykłady? Podczas spokojnego ruszania hybryda korzysta tylko z silnika elektrycznego, a zużycie paliwa jest zerowe. Podobnie wygląda jazda w korku.
Kiedy z kolei pojazd wyprzedza inne auto, to oba silniki pracują na najwyższych obrotach. Podczas szybkiej jazdy - na przykład po autostradzie lub drodze szybkiego ruchu - wykorzystywany jest silnik spalinowy. Podczas parkowania - na przykład na stacji benzynowej lub parkingu - pracować będzie z kolei silnik elektryczny.
Mity o hybrydach
Co ciekawe, pojazdy hybrydowe są dziś kojarzone z nową technologią, która wielu wydaje się niesprawdzona. Tyle, że historia hybryd sięga 1997 roku. Do masowej produkcji niemal dwie dekady temu trafiła Toyota Prius. Pierwsza sprzedaż? 300 pojazdów. Cztery lata później sprzedaż hybryd Toyoty dobiła do 100 tys.
W 2015 roku na całym świecie Toyota miała ponad 8 mln sprzedanych pojazdów hybrydowych.
Wielu kierowców uważa również, że za hybrydę trzeba zapłacić znacznie więcej niż "za klasyczne auto". To nieprawda. Samochody z napędem hybrydowym są dostępne w podobnych cenach jak auta z silnikami diesla. Przyczyna?
W hybrydach nie znajdziemy rozrządu, paska klinowego, rozrusznika, turbiny, filtra DPF. Same akumulatory są objęte długą, w przypadku Toyoty 10-letnią gwarancją.
Sprzedaż?
Jak wynika z danych firmy Eurotaxglass's - Toyota Prius traci mniej na wartości niż Mazda 2, Skoda Superb i Volkswagen Passat.
Wszystkie wspomniane auta można sprzedać po 3 latach i przejechaniu 120 tys. km za około 48 - 49 proc. pierwotnej ceny.
50 proc. mniej paliwa w mieście
Dla samorządów to jednak nie wartość późniejszej sprzedaży jest istotna. To oszczędność podczas codziennej eksploatacji. Jeden policyjny radiowóz przejeżdża rocznie ok. 20 tys. km. Podobne przebiegi ma auto straży miejskiej. Koszty?
Warto w tym wypadku porównać dwa pojazdy jednego producenta.
Toyota Avensis (silnik 1.8 litra, moc 147 koni mechanicznych) za 100 zł pozwala na przejechanie w mieście dystansu 309 km. Toyota Prius przejedzie za 100 złotych dwukrotnie więcej.
Potwierdzeniem tego, że hybrydy oznaczają znaczne oszczędności były badania przeprowadzone przez Politechnikę Krakowską.
Naukowcy sprawdzali działanie silników hydrydowych dwóch aut - Toyoty CH-R i Toyoty Yaris.
Hybrydy w gęstym ruchu miejskim – centrum Krakowa - spalały zaledwie około 5 litrów paliwa. Tymczasem wozy spalinowe tej samej marki potrzebowały dwukrotnie więcej benzyny.
Zakładając, że litr benzyny to wydatek 5 zł, a przebieg 20 tys. km, w ciągu roku na samo paliwo do jednej hybrydy trzeba wydać 5 tys. zł.
Przy samochodzie z tradycyjnym napędem benzynowym rachunek za paliwo wzrośnie do 10 tys. zł.
Marcel Olejniczak
Materiał powstał we współpracy z partnerem - firmą Toyota