Sejm nowej kadencji w środę zajął się projektem nowelizacji, wprowadzającym podwyżki m.in. dla pielęgniarek i położnych. To inicjatywa marszałka Szymona Hołowni, który chciał pokazać dobre intencje nowej parlamentarnej większości i wprowadził pod obrady obywatelskie projekty, które od kilku miesięcy leżały w tzw. sejmowej zamrażarce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
10 mld zł rocznie. "Mina dla przyszłego ministra zdrowia"
Jednak, jak pisze "DGP", to projekt dotyczący podwyżek dla pracowników medycznych niesie za sobą poważne skutki dla budżetu państwa. "Wymaga wyłożenia na stół 10 mld zł rocznie" - czytamy.
- Mamy potencjalną finansową bombę, którą trzeba będzie rozbroić - powiedział "DGP" jeden z polityków Koalicji Obywatelskiej. Inny stwierdził, że to "samowolka w wykonaniu niedoświadczonego jeszcze politycznie marszałka".
- To mina dla przyszłego ministra zdrowia - powiedział polityk KO. Podkreślił, że to właśnie dlatego politycy PiS zapowiedzieli zagłosowanie "za", bo widzą, "jaki to może generować problem dla nowego szefa resortu zdrowia".
- Marszałek Hołownia, uruchamiając od razu, bez konsultacji projekty obywatelskie, wykazał się naiwnością - ocenił inny rozmówca gazety. "DGP" przypomina, że nie było potrzeby pośpiechu, bo projekty obywatelskie złożone do poprzedniego Sejmu nie podlegają dyskontynuacji. "Pierwsze czytanie powinno się odbyć w ciągu pół roku po pierwszym posiedzeniu parlamentu" - czytamy.
Projekt został skierowany do sejmowych komisji zdrowia i finansów publicznych.