Najwięcej chętnych do państwowego odpoczynku jest w dużych ośrodkach, takich jak Wrocław, Katowice, Kraków czy Warszawa. Mieszkaniec Dolnego Śląska na miejsce w sanatorium musi czekać średnio 3 lata. Nieco krótsze kolejki są w województwach lubuskim czy opolskim.
Chętnych do wypoczynku w uzdrowiskach nie brakuje. - Jeszcze 3-4 lata temu mieliśmy kilkanaście tysięcy skierowań rocznie. Teraz jest to ponad 60 tys. wniosków - mówi money.pl dr Jerzy Odonicz-Czarnecki, kierownik działu lecznictwa uzdrowiskowego we wrocławskim oddziale NFZ.
W tym roku na pobyt Polaków w sanatoriach z budżetu NFZ trafi ponad 700 mln zł. Najwięcej na Mazowszu, Śląsku i w Wielkopolsce. Najmniej zaś na Opolszczyźnie i w Lubuskiem. Tam też jest najmniej chętnych do wyjazdu, bo raptem kilkanaście tysięcy osób rocznie.
"Możemy przełożyć leczenie? Pies mi zachorował"
Często leczenie uzdrowiskowe to najlepsza forma rehabilitacji. Nie ma wątpliwości, że funkcjonowanie uzdrowisk jest potrzebne. Niestety, bardzo wielu Polaków wciąż traktuje wyjazd do sanatorium jako formę rozrywki. I wakacji na koszt państwa.
- Leczenie uzdrowiskowe to dobrodziejstwo dla organizmu. Z mojego 40-letniego doświadczenia wynika jednak, że nawet połowa skierowań jest wydawana bezzasadnie - mówi dr Odonicz-Czarnecki. - Często pacjenci nawet nie kryją się, że to dla nich darmowy urlop.
I podaje przykłady. - Jedna z pań ostatnio napisała do nas, że chciałaby przełożyć wyjazd, bo zachorował jej pies - zdradza kierownik działu uzdrowiskowego. - Gdyby jej stan zdrowia wymagał leczenia uzdrowiskowego, to choroba psa by jej w nim nie przeszkodziła.
Jak dodaje dr Odonicz-Czarnecki, na porządku dziennym są wnioski o zakwaterowanie "z koleżanką, z kolegą, najlepiej nad morzem i to w czerwcu". - Albo "z pieskiem, bo przecież on nie ma sierści, tylko włosy, więc może pojechać ze mną" - przytacza niektóre prośby. A to tak nie działa.
- Pacjent nie ma wpływu na to, gdzie pojedzie. Sanatorium jest przydzielane przez lekarza specjalistę zatrudnionego w NFZ, natomiast o czasie oczekiwania decyduje liczba złożonych skierowań. Te realizowane są zgodnie z kolejką monitorowaną przez ogólnopolski system elektroniczny - wyjaśnia ekspert. W zależności od schorzenia wybierane jest konkretne uzdrowisko. Na problemy z sercem - kardiologia, na wrzody - gastrologia, a na kręgosłup - ortopedia i reumatologia.
Góry, morze i nie tylko
A sanatoriów jest w Polsce kilkadziesiąt. Od Lubelszczyzny, przez Beskidy i Sudety aż po Kujawy i - najbardziej pożądane - nadmorskie kurorty: Kołobrzeg, Świnoujście, Ustka czy Sopot.
Co prawda leczenie uzdrowiskowe nie jest w pełni darmowe, ale stawki zachęcają do wyjazdu.
W sezonie letnim (od maja do września) pokój jednoosobowy z łazienką to wydatek 36,10 zł za nocleg z wyżywieniem. I to niezależnie od miejsca pobytu - tyle samo zapłacimy na przykład za trzytygodniowy pobyt w Kołobrzegu i Supraślu.
standard/wyposażenie | Odpłatność w zł | |
---|---|---|
I okres rozliczeniowy | II okres rozliczeniowy | |
(od 1 października do 30 kwietnia) | (od 1 maja do 30 września) | |
pokój 1-osobowy z pełnym węzłem higieniczno-sanitarnym | 28,8 | 36,1 |
pokój 1-osobowy w studiu | 23 | 33 |
pokój 1-osobowy bez pełnego węzła higieniczno-sanitarnego | 22 | 29,3 |
pokój 2 -osobowy z pełnym węzłem higieniczno-sanitarnym | 17,3 | 24,1 |
pokój 2-osobowy w studiu | 14,6 | 22 |
pokój 2 -osobowy bez pełnego węzła higieniczno-sanitarnego | 12,5 | 17,3 |
pokój wieloosobowy z pełnym węzłem higieniczno-sanitarnym | 11 | 13,1 |
pokój wieloosobowy w studiu | 10,5 | 12 |
pokój wieloosobowy bez pełnego węzła higieniczno-sanitarnego | 9,4 | 10,5 |
Źródło: sanatoria.com.pl
- Pacjenci często narzekają, że za pobyt na przykład na Lubelszczyźnie muszą zapłacić tyle samo, co ich koledzy w modnym kurorcie nad morzem. I ja ich z jednej strony rozumiem. Może należałoby zróżnicować te stawki albo skategoryzować uzdrowiska? - zastanawia się dr Odonicz-Czarnecki.
I podaje przykład, że w niektórych ośrodkach wszystko jest pod ręką, a obiekt jest świeżo po remoncie, podczas gdy w innych na zabiegi czy obiad trzeba przejść kilkaset metrów. A za oknem zamiast morza widać betonową ścianę.
Stawki są tym niższe, im więcej osób w pokoju. "Jedynki" są najbardziej chodliwe i zabukowanie ich graniczy z cudem. Jeszcze taniej jest natomiast od października do kwietnia.
Jak pojechać do sanatorium?
Procedura wyjazdu na leczenie uzdrowiskowe trwa zazwyczaj dość długo. Zaczyna się od skierowania, które wystawia lekarz rodzinny. Jeśli uzna, że wyjazd do sanatorium jest konieczny, wypisuje pacjentowi stosowny "papier".
Później trafia on do wojewódzkiego oddziału NFZ, który weryfikuje zasadność skierowania. A to nie jest proste, bo nie dość że wymaga czasu, to jeszcze później rodzi konsekwencje.
- Pacjenci, którzy nie zgadzają się z miejscem i terminem leczenia uzdrowiskowego, piszą skargi do ministerstwa, do Rzecznika Praw Obywatelskich, bo nie pojechali w maju do Kołobrzegu. To droga przez mękę - opowiada dr Jerzy Odonicz-Czarnecki.
Jeśli jednak skierowanie przejdzie weryfikację, pacjent ustawia w kolejce. W zależności od oddziału, trzeba w niej odczekać nawet kilka lat. Na Dolnym Śląsku na przykład czas oczekiwania wynosi 30-31 miesięcy.
- Ostatnio wróciłam ze Szczawna Zdroju i od razu poszedłem do lekarza, żeby wypisał mi kolejne skierowanie. Już się ustawię w kolejce, to za 3 lata znowu pojadę - to z kolei pan Bogdan, który ma problemy z kręgosłupem i w sanatorium był już w życiu 5-krotnie. - Albo 6, nie pamiętam dokładnie. Należy mi się, to korzystam.
Na NFZ albo prywatnie
Turnus trwa zazwyczaj 3 tygodnie, czyli 21 dni. Wyjątkiem są na przykład szpitale uzdrowiskowe, do których trafiają ciężej chorzy pacjenci, na przykład cierpiący na stwardnienie rozsiane. Tam turnus to 4 tygodnie, a czas oczekiwania to niespełna pół roku.
Kto nie chce czekać, może pojechać prywatnie. Ośrodki uzdrowiskowe często oferują również komercyjne pobyty, za które w całości płaci pacjent. NFZ nie dorzuca ani złotówki. Wyżywienie, nocleg i zabiegi - wszystko z własnej kieszeni. Wtedy ceny już są zbliżone do stawek rynkowych.
Pozyskane w ten sposób pieniądze uzdrowiska przeznaczają na inwestycje, modernizacje czy zakup nowego sprzętu. Pozwalają im na to przepisy.
- To jest dobry mechanizm, z którego korzystają w dużej mierze zagraniczni kuracjusze. I to pokaźny zastrzyk pieniędzy dla uzdrowisk - puentuje dr Jerzy Odonicz-Czarnecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl