sankcje-nalozone-na-rosje-uderza-w-inne-kraje-ekspert-mfw-odpowiada
Piotr Trąbiński, dyrektor wykonawczy w MFW: Na obecnym etapie trudno przewidzieć, jaką decyzję podejmą władze Rosji. Są dwa rodzaje długu. Pierwszy to ten, który kraj ma wobec swoich obywateli, a drugi to taki, jaki ma wobec zagranicy. Z jednej strony regularna spłata buduje wiarygodność finansową kraju na poziomie międzynarodowym, ale wpływa na zdolności finansowe do prowadzenia polityki wewnętrznej. To jest kwestia wyboru – czy ważniejszy dla Rosji jest międzynarodowy prestiż na światowym rynku, czy jednak ma inne priorytety. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiem, jakie są obecnie priorytety władz Rosji. Sygnał, który popłynął przez spłatę tej transzy, jest taki, że dla Rosji wiarygodność międzynarodowa w polityce gospodarczej jest ważna. Co – zwłaszcza w takiej sytuacji jak obecnie – ma bardzo duże znaczenie.
Mówimy o wiarygodności finansowej, którą odzwierciedla też obecny kurs rubla, natomiast jeśli chodzi o wiarygodność polityczną, to sytuacja jest dość jasna. Co techniczne bankructwo oznaczałoby dla Rosji?
Rosja nie ma obecnie żadnych pożyczek np. w organizacjach międzynarodowych, czy instytucjach takich jak chociażby Klub Paryski, a więc w tym zakresie kwestia wiarygodności dla tego kraju ma inny charakter aniżeli w przypadku np. Argentyny, która ma zobowiązania w instytucjach międzynarodowych. Rosja paradoksalnie jest więc w miejscu, gdzie może, ale nie musi honorować swoich zobowiązań. Jeżeli nie spłaci długu, to straci wiarygodność finansową przede wszystkim w oczach zagranicznych inwestorów. Ponadto rating rosyjskich obligacji zostanie prawdopodobnie znacząco obniżony. Do Rosji najwyraźniej dociera więc to, że jedyne, co może teraz zrobić, to przynajmniej zachować twarz honorując swoje zobowiązania. Jest to też dla nich gorzka pigułka, bo spłaca dług wobec instytucji, które biorą udział w nakładaniu na nich sankcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że jego kraj przetrwał "gospodarczy blitzkrieg" międzynarodowych sankcji. Prezydent Ukrainy mówił do niemieckich parlamentarzystów, że zostały one wprowadzone za późno i są niewystarczające. Fakt, że były i są wprowadzane stopniowo, ale Rosja od Zachodu całkowicie nie jest odcięta. Scenariusz całkowitej izolacji Rosji jest w ogóle możliwy?
Byłbym bardzo ostrożny wobec słów, które płyną od przedstawicieli kraju objętego konfliktem, bo każdy mówi co innego. Fakt jest taki – sankcje nigdy nie działają od razu. Znaczenie sankcji nabiera mocy dopiero z czasem. Gdy spojrzymy na te nakładane ostatnio, to mieliśmy dwadzieścia dziewięć sankcji nałożonych przez dwanaście krajów oraz UE w dziewięciu sektorach. Część z tych sankcji – nie oszukujmy się – jest drobna. Mam na myśli sankcje nakładane na oligarchów. One dla gospodarki Rosji nie mają wielkiego znaczenia. Mają natomiast znaczenie polityczne, bo teoretycznie budują wewnętrzną opozycję w stosunku do władzy. Te mocniejsze sankcje jak te dotyczące handlu międzynarodowego, czy zamrożenie rezerw banku rosyjskiego dadzą efekty w dłuższej perspektywie. Zwłaszcza że Rosja przez lata budowała swoją odporność gospodarczą, tworząc model gospodarczy, gdzie najważniejsze elementy potrzebne do funkcjonowania państwa, są produkowane wewnętrznie. Za pół roku zobaczymy, czy rosyjska gospodarka pod wpływem sankcji nabierze zadyszki. Żeby było jasne – Zachód nałożył na Rosję tylko część sankcji. Można więc je rozwinąć, można je zmniejszyć, można patrzeć, jakie skutki wywołują, a później je dostosowywać.
Podczas Polish Economic Forum mówił pan, że już wprowadzone sankcje w dłuższej perspektywie będą miały różny wpływ na różne kraje. W kogo uderzą najbardziej? I jak uderzą w Polskę? Goldman Sachs w najnowszym raporcie pisze, że Polska obok Turcji, Finlandii i Holandii, jest jednym z najbardziej uzależnionych od Rosji krajów pod względem ropy, biorąc pod uwagę udział w całkowitym jej imporcie.
Skala konsekwencji jest bardzo duża, ale też bardzo nierówna. Najbardziej dotknięte sankcjami będą te kraje, które mają bardzo bliskie stosunki gospodarcze z Rosją w szerokim wymiarze. Tutaj najbardziej dotknięte będą: Azja Centralna i Zakaukazie, czyli kraje, które mają wiele połączeń gospodarczych z Rosją w obszarze sektora energetycznego, ale też handlu, czy siły roboczej. Duża część populacji tych krajów pracuje w Rosji. Spójrzmy na Tadżykistan, gdzie najważniejszą pozycją budżetową tego kraju są przelewy pieniężne od osób, które na stałe przebywają w Rosji. Sankcje nałożone na sektor finansowy i system płatności mogą uderzyć w przekazy pieniężne, a nawet sprawić, że duża część osób postanowi wyjechać z Rosji. Skala powiązań z Azją Centralną jest o wiele większa aniżeli z Europą Centralną.
Widzę też wpływ sankcji w kanale energetycznym, gdzie Polska i inne kraje UE przeżyją szok, który w pełni widoczny będzie na jesieni tego roku, kiedy wejdziemy w okres zimowy. Kolejnym kanałem są ceny żywności, choć tutaj oprócz zagrożenia widzę też szansę dla Polski – zwłaszcza jeśli chodzi o zboża. Jeśli – co prawdopodobne – w Ukrainie nie będzie w tym roku zbiorów, to będziemy musieli zmierzyć się z problemem głodu na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, które importują żywność zarówno z Ukrainy, jak i Rosji. Polska ma pewną szansę, gdyż jeśli weźmiemy pod uwagę ilość nieużytków rolnych w Polsce i napływ siły roboczej ze Wschodu, to Polska może głębiej wejść w ten sektor i łańcuchy dostaw. Trzecim kanałem są inne surowce takie jak np. złoto, czy inne surowce ziem rzadkich odpowiedzialne za transformację cyfrową. Czwartym — wspomniane już przepływy pieniężne, a piątym są uchodźcy. Dla Polski równie ważnym tematem, co kanał energetyczny jest właśnie temat związany z uchodźcami. To, jak poradzimy sobie z uchodźcami, będzie decydowało o tym, jak nasza gospodarka będzie sobie radziła w perspektywie dwóch, trzech lat.
Ze strony międzynarodowych instytucji jest duża wola finansowego wsparcia dla Polski w kwestii opieki nad uchodźcami, ale musimy — jako kraj — opracować listę potrzeb. Zarówno finansowych, jak i logistycznych. Potrzeby finansowego wsparcia dla Polski są ważne, ale równie ważne jest włączenie uchodźców w polską gospodarkę i polski rynek pracy.
Jakiego wsparcia finansowego będzie potrzebowała sama Ukraina? W pierwszej połowie marca Międzynarodowy Fundusz Walutowy zatwierdził blisko 1,5 miliarda dolarów w ramach doraźnej pomocy dla Ukrainy.
Zwiększenie pomocy jest możliwe, ale zależy od zapytania ze strony władz Ukrainy, które powinny oszacować skalę potrzeb. W zakresie wsparcia międzynarodowego jest przestrzeń na dalszą finansową pomoc, ale też należy być świadomym, że największe potrzeby finansowe dla Ukrainy pojawią się po zakończeniu wojny. MFW, czy Bank Światowy angażują się w pomoc finansową na każdym etapie, ale są szczególnie przydatne zaraz po zakończeniu konfliktu, a więc wtedy, kiedy mamy pewną stabilność, która pozwala na wypracowanie skutecznego modelu pakietu reform, który wsparty odpowiednim finansowaniem, może przynieść zrównoważony wzrost gospodarczy.
Końca rosyjskiej agresji na razie jednak nie widać. Premier Ukrainy Denys Szmyhal chce wykluczenia Rosji i Białorusi z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. Czy ten scenariusz jest możliwy? Na razie sama Rosja wystąpiła z Rady Europy.
Nie ma podstaw prawnych do wykluczenia Rosji czy Białorusi z MFW. Nie pozwalają na to przepisy o ustanowieniu takiej organizacji jak MFW. Kraj sam może podjąć decyzję o wystąpieniu z MFW – tak jak pod naciskiem Moskwy zrobiła to Polska w 1950 r., a później w 1986 r. dołączyła do MFW. Teoretycznie możliwe jest jednak zawieszenie współpracy między MFW a takim krajem. To już jest jednak bardziej pytanie polityczne, bo do zawieszenia może dojść, kiedy udziałowcy MFW uznają, że rząd, który sprawuje władzę w danym kraju, nie ma do tego legitymacji – mandatu ze strony społeczeństwa. Tak jest obecnie w przypadku Wenezueli. Czy to jest realne w przypadku Rosji i Białorusi? To już pytanie do polityków.