Jak donoszą brytyjskie media, Pirie przyznał się do kradzieży elektryczności w okresie od lipca 2017 do sierpnia 2020 roku. Sąd w Dundee okazał się jednak dość łagodny dla sprawcy. Nakazał bowiem elektrykowi zwrot skradzionej kwoty w miesięcznych ratach po 40 funtów, co daje mu ponad 8 lat na całkowitą spłatę.
Jak jednak doszło do wykrycia przestępstwa? Śledczy wezwani do zbadania niezwykle wysokich opłat szybko odkryli, że rodzina Torrance płaciła nie tylko za własne zużycie, ale także za prąd sąsiada z dołu. Okazało się, że mieszkający piętro niżej elektryk opracował wyrafinowany system, wykorzystując specjalne urządzenie ukryte za obrazem. To urządzenie, służące do podłączenia sieci do licznika, pozwoliło mu na przekierowanie części prądu z mieszkania sąsiadów do swojego.
Ceny prądu. Nowa taryfa zatwierdzona, straty Energii
Sprawcy grozi eksmisja
Sprawa ma poważne konsekwencje zarówno dla sprawcy, jak i dla ofiar. Rodzina Torrance musiała poprosić swoją nastoletnią córkę o podjęcie pracy, aby pomóc w opłaceniu zawyżonych rachunków. Tracy Torrance, wypowiadając się po rozprawie, wyraziła swoje rozczarowanie postawą sąsiada. "Myśleliśmy, że jest porządnym człowiekiem, cichy, miły facet. Czuję się naprawdę rozczarowana" - stwierdziła kobieta.
Sprawca incydentu może mieć kolejne problemy. Wiadomo bowiem, że miejskie władze próbują go eksmitować, gdyż po śmierci matki w 2010 roku pozostał jedynym mieszkańcem trzypokojowego domu. Boyle stwierdził, że "ta sprawa będzie prawdopodobnie ostatnim gwoździem do trumny" w kwestii eksmisji.