- Pomyślcie o 300 tysiącach uczniów i ich rodzicach, którzy od wielu tygodni przeżywają wielki stres - apelował Dworczyk, prezentując projekt ustawy.
- To jest odpowiedzialność tego, który ma realną władzę w tym kraju – powiedział Andrzej Halicki z PO do Jarosława Kaczyńskiego, który zaraz po wystąpieniu ministra Dworczyka, wyszedł z sali posiedzeń.
– Szkoła to nie polityka, tu chodzi o dbałość kształcenia. Strajkują także wasi zwolennicy, nie rozmawiacie z nauczycielami w waszych rodzinach? Nie jest im wstyd za was? Jesteście nieodpowiedzialni, poniesiecie tego konsekwecje. Szykuje się kolejny rekord legislacyjny, kolejny prawny bubel, taki jak ws. IPN. Ale proces legislacyjny ma swój status. Chcecie zastąpić samorządowcami nauczycieli, konsultowaliście te zmiany? - grzmiał Halicki.
Podczas burzliwej dyskusji w Sejmie do posłów dotarła informacja o zawieszeniu strajku. Przekazał ją marszałek Ryszard Terlecki.
- Gdyby rząd kierował się dobrem uczniów, doprowadziłby do porozumienia z nauczycielami, zamiast tego ich upokorzył. Czemu we wtorek na radzie dialogi nie przedstawiliście tej propozycji? – mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący PSL. – Strona rządowa opuściła dialog społeczny. Jaką alternatywą jest okrągły stół skoro nauczyciele, którzy strajkują, nie przyjdą tam?
- Ten strajk to walka o godność, jeśli nauczyciele przegrają, przegramy wszyscy – mówiła Katarzyna Lubnauer. – Od stycznia wiedzieliście, że strajk będzie, od zawsze wiem, kiedy są matury. Nauczyciele chcą chleba a nie igrzysk, które im organizujecie na stadionie. Żyjemy w paździerzowym państwie PiS, w którym zamiast rozwiązywać problemy, tworzy się protezy prawne. Nie przyłożymy do tego ręki!
- Państwo, którym rządzicie od 4 lat, jest w stanie klęski spowodowanej brakiem odpowiedzialności - mówił do posłów PiS Ryszard Petru. - W oświacie obraliście kierunek skansenu. Nie było żadnej jakościowej zmiany w edukacji. Wolicie kupować głosy niż inwestować w przyszłość kraju.
Już w środę premier zapewnił, że jest już po rozmowach z marszałkami Sejmu i Senatu, którzy obiecali jak najszybsze procedowanie projektu. Do egzaminów maturalnych zostało kilkanaście dni, więc ustawa musi wejść w życie w najbliższych dniach.
Zmiany w prawie, które przyjął Sejm, zakładają przyznanie dodatkowych uprawnień i kompetencji dyrektorowi szkoły. W wyjątkowych sytuacjach dyrektor będzie miał uprawnienia do dokonania klasyfikacji uczniów i dopuszczenia ich do egzaminu końcowego - matury. Aktualnie kompetencja ta przysługuje wyłącznie radzie pedagogicznej, a te w wielu szkołach nie mogą się odbyć z powodu protestu nauczycieli.
Gdyby, z jakiegokolwiek powodu, dyrektor nie był w stanie dokonać klasyfikacji, uprawienie to przejdzie na organ prowadzący szkołę, czyli samorząd.
Zobacz także:"Pieniędzy dla nauczycieli nie ma"
- Prawie 300 tys. tegorocznych maturzystów, ich rodzice, część nauczycieli oczekują pozytywnych rozstrzygnięć w sprawie matur - mówił w środę na posiedzeniu rządu premier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że państwo polskie musi zapewnić, że matury odbędą się w terminie i dlatego rząd przyjmie odpowiednie zmiany w prawie. Zapewnił, że matury nie będą zagrożone, a rząd jest przygotowany na plan awaryjny także w przypadku matur ustnych.
Czytaj także: Rząd szybko zmienia Prawo oświatowe.
Klasyfikacja uczniów, według dotychczasowych przepisów, dokonywana jest w formie uchwały na zebraniu rady pedagogicznej. Aby uchwała była ważna, musi być przyjęta zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy jej członków. W obecnej sytuacji zebranie co najmniej połowy nauczycieli jest w wielu szkołach niemożliwe, gdyż część pedagogów zapowiedziała, że nie pojawi się na zebraniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl