Senat odrzucił nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji nazwaną w mediach "lex TVN". Dla Juliusza Brauna nie jest to zaskoczeniem. Nasz rozmówca docenił jednak postawę senatorów, którzy - w jego ocenie - przeprowadzili kompleksowe prace nad ustawą.
- Na posiedzeniach komisji senackich przedstawiono liczne ekspertyzy prawne, których autorzy jednoznacznie i bez żadnych wahań wskazują, że ta ustawa jest sprzeczna z polskim prawem, jest niepotrzebna, a do tego jest szkodliwa z punktu widzenia sytuacji mediów w Polsce i relacji polsko-amerykańskich - podkreśla członek Rady Mediów Narodowych.
PiS na straconej pozycji w sprawie "lex TVN"
Uwadze Juliusza Brauna nie uszedł również fakt, że sześciu senatorów Prawa i Sprawiedliwości (a także jeden niezależny) nie pojawiło się w czasie głosowania nad "lex TVN".
- To pokazuje, że rządzący uznali, że nie ma o co walczyć, a wręcz przeciwnie. Wyszli z założenia, że lepiej niech ta ustawa upadnie w Sejmie [Sejm musi odnieść się do poprawek Senatu - red.], niż miałaby być przedmiotem weta prezydenta. Spodziewam się, że w Sejmie będzie podobnie jak w Senacie i PiS nie będzie już bronić tego rozwiązania - zaznacza nasz rozmówca.
Braun spodziewa się, że Sejm nie odrzuci senackiego weta, co tym samym "zakończy żywot ustawy". Zapytany, co uważa o fakcie, że w trakcie prac w komisjach senackich nie pojawili się posłowie, którzy zaproponowali nowelizację (w tym Marek Suski), ocenił, że takie zachowanie to "brak kultury".
- Można by nawet powiedzieć ostrzej - stwierdza. - Z drugiej strony to pokazuje, że rządzący uważają, że są na z góry straconej pozycji. Woleli oddać debatę walkowerem, niż przegrywać w grze - ocenia członek RMN.
Poprawka Konfederacji niezgodna z Konstytucją
Sejm w trakcie obrad nad "lex TVN" niespodziewanie przegłosował poprawkę Konfederacji. Zgodnie z jej zapisami kompetencje do powoływania i odwoływania zarządu telewizji publicznej straciłaby Rada Mediów Narodowych, którą rządzący powołali do tego celu w 2016 roku. Odzyskałaby je Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Odrzucenie całej ustawy oznacza, że RMN nadal będzie wybierać i odwoływać zarząd.
- Przy czym ta poprawka dotyczyła nie tylko powoływania zarządu telewizji publicznej, ale przede wszystkim dotyczyła sposobu powoływania członków KRRiT. Propozycja w niej zawarta była w sposób oczywisty niezgodna z Konstytucją, która mówi wyraźnie, że członków Rady powołują: Sejm, Senat i Prezydent RP, a poprawka zakładała, że członków powoływał Prezydent na wniosek Sejmu za zgodą Senatu. Dziwaczna konstrukcja - ocenia Juliusz Braun.
Zwraca też uwagę, że kadencja obecnej Rady kończy się w przyszłym roku. Przy obecnych przepisach jedną osobę do Rady wybrałby Senat, co przełamałoby "politycznie jednolity" charakter, jaki KRRiT ma obecnie. A gdyby poprawka Konfederacji weszła w życie, mielibyśmy do czynienia z podobną sytuacją, jak w przypadku RPO - wydłużania kadencji obecnej Rady do momentu powołania nowej.
- Gdyby ta ustawa przeszła, to Sejm mógłby w nieskończoność proponować członków Rady, których Senat nie akceptuje i w praktyce obecny skład Rady urzędowałby dowolnie długo - zauważa nasz rozmówca.
- Ciekawa też by była sytuacja, że w przypadku Rzecznika Praw Obywatelskich Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że RPO nie powinien tak w nieskończoność przedłużać kadencji. A w przypadku Krajowej Rady wprowadzono przepis, który pozwalał dowolnie wydłużać kadencję KRRiT - kończy Juliusz Braun.
O co chodzi z "lex TVN"?
Od kilku miesięcy ważą się losy kanałów TVN24 i TVN7. KRRiT, w której większość mają osoby z nadania PiS, nie chce udzielić obu kanałom koncesji, które wygasają w niedługim czasie.
KRRiT tłumaczy, że zwłoka wynika z "niejasności" dotyczących struktury właścicielskiej. Koncesje w Polsce mogą posiadać wyłącznie podmioty działające w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Licencje wszystkich kanałów koncernu należą do polskiej spółki TVN, a ta z kolei jest własnością holenderskiej spółki Polish Television Holding BV, której właścicielem jest amerykańska grupa Discovery.
Zdaniem KRRiT w ten sposób omijane jest polskie prawo. Aby ułatwić zadanie Radzie, na początku lipca grupa posłów PiS pod przewodnictwem Marka Suskiego zaproponowała nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, którą ostatecznie Sejm przyjął w sierpniu. Stało się to po kontrowersyjnej reasumpcji głosowania nad wnioskiem o przerwę. Wcześniej bowiem posłowie przegłosowali odroczenie obrad do 2 września.
- Z punktu widzenia regulaminu Sejmu nie było przesłanek do reasumpcji głosowania. Można ją przeprowadzić, kiedy istnieją uzasadnione wątpliwości co do wyników głosowania. Zjednoczona Prawica straciła większość parlamentarną i postanowiła w sposób pozaprawny, siłą przepchnąć swoją wolę kolanem. To była siła bezprawia - oceniał w rozmowie z money.pl mecenas Michał Wawrykiewicz.
Nowelizacja nazwana "lex TVN" w praktyce zmusi koncern Discovery, obecnego właściciela TVN-u, do sprzedaży większościowych udziałów w firmie.
W ostatnich dniach jednak z obozu prezydenta RP płynęły sygnały o tym, że Andrzej Duda zawetuje nowelizację, jeżeli ta pojawi się na jego biurku.