W maju Paweł Tanajno, kandydat na prezydenta, zorganizował na ulicach Warszawy kilka strajków przedsiębiorców. Najbardziej dramatyczny przebieg miał marsz zaplanowany na 16 maja – ostatecznie jednak nie ruszył z Placu Zamkowego, bo policja otoczyła uczestników i uniemożliwiła im wyruszenie. Doszło do przepychanek, policja użyła gazu pieprzowego. Zatrzymano ponad 380 osób.
Jednym z epizodów tego wydarzenia było rzekome zatrzymanie przez funkcjonariuszy senatora Koalicji Obywatelskiej Jacka Burego. "Rzekomego" – bo sami funkcjonariusze przekonywali, że polityk wszedł do radiowozu i odmówił opuszczenia pojazdu, dopóki jego żądania – na przykład rozmowa z osoba dowodzącą akcją – nie zostaną spełnione.
Senator przekonywał ponadto, że użyto wobec niego siły pomimo tego, że pokazał funkcjonariuszom legitymację senatorską.
Jacek Bury nie jest przedsiębiorcą, ale, jak wyjaśniał, wyborcy prosili go, by pojawił się w miejscu, z którego mają wyruszyć strajkujący. – O moją obecność poprosili obywatele. Organizatorzy tych protestów, którzy obawiali się, że będą tam łamane ich prawa obywatelskie i swoboda wypowiedzi. Prosili, abym stanął w obronie, jeżeli takie rzeczy będą miały miejsce. To jak mnie potraktowano 16 maja jest tylko symbolem podejścia władzy do obywateli – mówił.
Na początku czerwca senator złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez dwóch warszawskich policjantów. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, bo, jak przekonuje, Bury podczas protestu nie wykonywał mandatu senatora – informuje "Dziennik Wschodni".
Polityk już złożył zażalenie na decyzję śledczych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl