Kobieta ofiarą oszustwa padła na początku stycznia, ale dopiero po kilkunastu dniach zgłosiła się na policję.
Zadzwonił do niej mężczyzna podający się za policjanta. Powiedział starszej pani, że funkcjonariusze rozpracowują grupę przestępczą związaną z wyłudzaniem pieniędzy z rachunków bankowych.
Nakłonił kobietę, by ta wypłaciła wszystkie swoje oszczędności z banku i przekazała osobie, która po te pieniądze przyjdzie.
W ten sposób seniorka miała uchronić swoje oszczędności. 85-latka w tę historię uwierzyła; przekazała oszustom 260 tys. zł.
Kilka dni temu inna mieszkanka Białegostoku w tym samym wieku dała wiarę kolejnej "legendzie" oszustów.
Uwierzyła, że pomaga finansowo synowi, który spowodował śmiertelny wypadek. Zadzwoniła do niej kobieta podająca się za wnuczkę; pieniądze miały być potrzebne na poręczenie majątkowe.
Policja stale apeluje, by po takich telefonach nie podejmować pochopnych działań, szukać kontaktu z rodziną, by zweryfikować informacje i osobom dzwoniącym nie mówić o swoich oszczędnościach.
Sama zapewnia, że przy zwalczaniu przestępczości nigdy nie prosi o przekazanie pieniędzy i nigdy nie dzwoni z takim żądaniem, nie informuje telefonicznie o swoich akcjach.