We wtorek dowiedzieliśmy się, że Piotr Serafin, jeden z najbliższych współpracowników Donalda Tuska, będzie polskim kandydatem na komisarza w nowej Komisji Europejskiej.
Dziś pełni rolę polskiego "ambasadora" przy UE (jest Stałym Przedstawicielem Polski przy Unii Europejskiej) - kluczową, jeśli chodzi o rozgrywanie polskich interesów w Komisji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teoretycznie przedstawienie kandydata nie oznacza, że zostanie on komisarzem, bo musi go zaakceptować szefowa KE, a potem musi on także zdobyć poparcie w Parlamencie Europejskim. Tyle że w przypadku Serafina oba kroki wydają się formalnością.
Z szefową Komisji premier Tusk rozmawiał kilka dni temu, a jeśli chodzi o PE, to sam kandydat - według naszych rozmówców - jest nie tylko kompetentny, ale świetnie wie, jak się poruszać w tamtejszych realiach. Serafin będzie także komisarzem pochodzącym z frakcji, która jest członkiem koalicji mającej w PE większość, dlatego nie ma powodów, by w trakcie przesłuchań w PE miał problemy.
Nieoficjalnie: pada jedno nazwisko
Po nominacji Serafina pojawiło się pytanie, kto zastąpi go na stanowisku Stałego Przedstawiciela przy UE. Z naszych ustaleń wynika, że poważną kandydatką jest Agnieszka Bartol-Saurel, która obecnie pełni funkcję sekretarza stanu w Kancelarii Premiera, gdzie odpowiada za kwestie unijne.
Formalnie jest zastępcą ministra ds. UE Adama Szłapki. Ma też bogate doświadczenie w pracy w strukturach unijnych. Od 2003 r. pracowała w Radzie UE, a jak przypomina KPRM, w listopadzie 2022 r. Rada Unii Europejskiej mianowała ją na Dyrektor Generalną Komunikacji i Informacji w Sekretariacie Generalnym Rady UE.
Nasz rozmówca z Kancelarii Premiera nie przeczy, gdy pytamy go o tę kandydaturę.
- Donald liczy się z jej zdaniem - mówi.
"Najważniejsza polska placówka dyplomatyczna na świecie"
Inny rozmówca, związany z Komisją Europejską, sugeruje, że nie bez powodu Bartol-Saurel porzuciła świetnie płatne stanowisko w Brukseli na rzecz dużo mniej atrakcyjnej finansowo posady w Polsce. Być może to tylko "przystanek" na drodze do objęcia innej funkcji w Brukseli. Podkreśla też, że stanowisko Stałego Przedstawiciela będzie tym istotniejsze, że z początkiem przyszłego roku Polska obejmie półroczną prezydencję w unijnej Radzie.
Rolą Stałego Przedstawiciela jest pilnowanie polskich interesów formułowanych przez rząd, w relacjach z KE i w czasie prac Rady UE. W Stałym Przedstawicielstwie pracuje około 200 osób reprezentujących wszystkie ministerstwa. W czasie prezydencji będzie ich około 300. To największa i najważniejsza polska placówka dyplomatyczna na świecie - zaznacza nasz rozmówca związany z KE.
Trwa wojna o ambasadorów
Osobną sprawą będzie to, w jakiej roli pojedzie do Brukseli następca czy następczyni Piotra Serafina. Był on jedynym do tej pory polskim przedstawicielem za granicą, którego zmiana odbyła się w porozumieniu z Pałacem Prezydenckim.
Prezydent tłumaczył wówczas zgodę na wymianę wcześniejszego "ambasadora" przy UE Andrzeja Sadosia na Piotra Serafina pozytywną oceną jego kompetencji, a także tym, że rozumie, iż premier chce mieć w Brukseli zaufaną osobę. Później zaczęła się jednak wojna o ambasadorów, która trwa do dziś.
Pytanie, czy Andrzej Duda nie zechce tej sytuacji wykorzystać do rozgrywki w innych sprawach dotyczących ambasadorów, których uznaje za swoich nominatów. Chodzi o placówki, które określa jako prezydenckie, czyli np. przy NATO, ONZ w Waszyngtonie czy Paryżu.
Zapewne premier będzie miał rozeznanie co do zamiarów prezydenta po rozmowach, jakie ma z nim przeprowadzić w najbliższych dniach. Dotyczą one kandydatury Piotra Serafina na komisarza.
Zgodnie z przyjętą w końcówce rządów PiS prezydencką nowelizacją tzw. ustawy kompetencyjnej, premier przed wysłaniem kandydatury powinien uzyskać pozytywną pisemną opinię prezydenta. Rząd jednak wypowiadał się krytycznie o tej ustawie, słychać było, że jest niezgodna z Konstytucją. Sam Donald Tusk, zapowiadając ostatnio rozmowę z prezydentem na temat kandydatury Serafina, nie wypowiedział się, czy pójdzie ścieżką ustawową.
Na pewno to, jak zostanie załatwiona sprawa Serafina, będzie papierkiem lakmusowym w sprawie prezydenckiej zgody dotyczącej osoby, która go zastąpi na placówce przy UE.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl