Tegoroczny US Open był ostatnim turniejem w długiej karierze Sereny Williams. Choć legenda tenisa stoczyła heroiczną walkę na korcie, to batalię zwyciężyła Australijka 7:5, 6:7(4), 6:1.
Serena Williams rywalizowała na kortach od 1995 r. i przez ponad 25 lat wygrała w singlu 23 turnieje wielkoszlemowe, a łącznie tryumfowała w 73 turniejach WTA. Dołożyła do tego 23 tytuły w deblu oraz cztery złote medale olimpijskie. Szacuje się, że młodsza z sióstr Williams zarobiła na kortach ok. 95 mln dol.
Jednak więcej zarobiła w biznesie.
To wielka osobowość światowego sportu. Z całą pewnością - jej kariera jest wyjątkowo długa, a to pozwoliło jej zbudować rozpoznawalność na całym globie. Jest ambasadorką Stanów Zjednoczonych, gdy myślimy o zawodniczkach, sportsmenkach z USA, to pierwszym skojarzeniem jest Serena i jej siostra Venus, dopiero potem cała reszta gwiazd - tłumaczy Adam Pawlukiewicz z firmy Pentagon Research, firmy badającej m.in. efektywność sponsoringu sportu.
Królowa sportu
W 2019 r. teninistka została pierwszą sportsmenką, jaka trafiła na listę najbogatszych kobiet świata według "Forbesa". Zajęła 80. pozycję z majątkiem szacowanym na 225 mln dol. Obecnie serwis celebrityneworth.com wycenia majątek Sereny Williams na 250 mln dol., a wspomniany "Forbes" na 260 mln dol.
Popularność Williams przekłada się na kontrakty reklamowe. Serwis dodaje, że poza tenisem zarabia 15-20 mln dol. rocznie dzięki współpracy m.in. z Nike i Kraft Foods. W 2004 roku Williams podpisała z Nike umowę na 40 mln dol. dotyczącą produkcji nowej linii odzieży. W tym samym roku firma otworzyła w Oregonie w swoim kampusie budynek jej imienia.
Tenis to wyjątek, gdzie sport kobiecy traktowany jest na równi z męskim. Co ciekawe, nikt nie próbował z tego zrobić wielkiego show czy stosować parytetów. To jest po prostu naturalne dla tej dyscypliny sportu, która, żeby odnieść sukces, wymaga przez zawodników i zawodniczki wielkiego poświęcenia swojego życia osobistego, morderczych treningów i finansów. Z biznesowego punktu widzenia Serena Williams maksymalnie wykorzystała swoje długie pięć minut. Jest trochę takim symbolem jak Michael Jordan w koszykówce - dodaje Pawlukiewicz.
Zawieszenie butów na kołku i odłożenie rakiety to jedynie koniec pewnego etapu życia. Jak sama podkreślała w wywiadzie udzielonym "Vogue" - teraz poświęci więcej czasu na budowę biznesowego imperium oraz skupi się na rodzinie. Gdy w 2017 r. wygrała Australian Open, przyznała, że była wtedy w drugim miesiącu ciąży. Teraz planuje powiększyć rodzinę razem z mężem Alexisem Ohanianem, który jest współzałożycielem Reddita.
"Firmy wiedzą, że Serena jest niezwykle wartościowym inwestorem strategicznym" - Ohanian chwali swoją żonę na łamach "Forbesa".
Pomaga poprzez inwestycje
Branżowy portal frontofficesports wylicza, że jej firma VC, Serena Ventures, zainwestowała w ponad 60 startupów, z których 16 wyceniono na ponad 1 mld dol. Mowa np. o MasterClass (kurs nauki gry w tenisa ziemnego), Tonal (inteligentny sprzęt mający służyć jako domowa siłownia) i Impossible Foods szukający roślinnych alternatyw dla mięsa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ponadto Serena Williams razem z siostrą Venus są mniejszościowymi właścicielkami drużyny futbolu amerykańskiego Miami Dolphins z ligi NFL. Forbes wycenia Dolphins na 4,6 mld dol.
Serena przyznaje, że jej wszelkie inwestycje finansowe zawsze mają rodzinne czy społeczne tło. W 1990 r. familia Williamsów przeniosła się z Kalifornii na Florydę, gdzie grają Dolphins. Tam Serena i Venus zaczęły treningi w prestiżowej Rick Macci International Tennis Academy oraz zaczęły kibicować "Delfinom".
Kluczowe w tym wszystkim jest wspieranie mniejszości. Jak wylicza "Vogue" - blisko 80 proc. portfela Serena Ventures obejmuje firmy założone przez osoby różnego pochodzenia etnicznego. W kwietniu Amerykanka ogłosiła, że Serena Ventures jest otwarta na biznes i finansowanie innych firm. Głównie ze względów społecznych.
"Chcę być tego częścią. Chcę być marką, a nie tylko twarzą projektu" - powiedziała w rozmowie z "Forbesem".
"Forbes" zaznacza, że zaledwie 2,3 proc. całkowitego kapitału venture zainwestowanego w zeszłym roku w USA trafiło do startupów prowadzonych przez kobiety. Jeszcze gorzej wyglądają dane pod kątem firm prowadzonych przez Latynosów i Afroamerykanów. Dlatego Serena Williams chce "pielęgnować" nowe projekty i dawać szansę mniejszościom. Zwłaszcza na wczesnym etapie rozwoju. Jak sama zaznacza - to nie jest hazard.
Tenisistce przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach doradzają m.in. specjaliści z Doliny Krzemowej. Williams konsultuje się także z Sheryl Shandberg, dyrektor operacyjną Facebooka. Panie przyjaźnią się od lat i zasiadają w zarządzie SurveyMonkey, firmy dostarczającej narzędzia do tworzenia ankiet online dla firm.
"Zawsze proszę ją o radę w wielu różnych dziedzinach" - Williams mówi o Sandberg dla "Forbesa".
Miliony obserwujących
Serena ma prawie 30 mln obserwujących w mediach społecznościowych - jej posty, w których widać łyżwę Nike, wygenerowały ponad 2 mln dol. wartości promocyjnej dla marki w ciągu ostatnich 12 miesięcy, co wyliczyła firma Hookit zajmująca się sponsoringiem sportu.
Serena jest głosem jednego pokolenia, docierającym do globalnej publiczności, która wykracza daleko poza tenis - zaznacza dla "Forbesa" Scott Tilton z Hookit.
Adam Pawlukiewicz dodaje, że ciężko będzie zastąpić siostry Williams w światowym tenisie. Przekonała się o tym m.in. liderka światowego rankingu WTA Iga Świątek, która po wygraniu z Włoszką Jasmine Paolini otrzymała więcej pytań od dziennikarzy o Williams niż sam mecz.
- To nie jest winą Igi Świątek, że karierę kończy ikona sportu, legenda z medialno-marketingowego szczytu. Williams jest rozpoznawalna na całym świecie - tak jak Zinedine Zidane, Roger Federer, Michael Jordan czy Usain Bolt. Ci wielcy sportowcy tworzyli swoje marki, gdy nie było smartfonów i powszechnego internetu. Tak wyrazistych postaci już nie będzie. Teraz poza oglądaniem sportu można robić wiele innych rzeczy, łącznie z korzystaniem z mediów społecznościowych w trakcie meczu. Drugiej tak charyzmatycznej tenisistki już nie będzie, chyba że za jakiś czas, z USA, które jest największym tenisowym rynkiem świata - kończy Pawlukiewicz.