W Spółdzielni Mieszkaniowo-Budowlanej Imielin w Warszawie sezon grzewczy na dobre startuje w środę 21 września, ale już we wtorek rozpoczęło się rozgrzewanie instalacji. Ten moment wybrali mieszkańcy. - Nie chcieliśmy decydować za nich, dlatego przeprowadziliśmy małe referendum. Rozwiesiliśmy informację, że telefonicznie i e-mailowo zbieramy głosy w tej sprawie. Większość była za tym, aby już zacząć grzać. Wielu lokatorom jest już po prostu zimno - mówi w rozmowie z money.pl wiceprezes spółdzielni ds. technicznych Tomasz Roślik.
Grzejniki nie będą jednak ciepłe cały czas. Jak tłumaczy Roślik, kiedy temperatura spadnie poniżej 10 stopni, czujnik temperatury zewnętrznej, tak zwana "pogodynka", uruchamia dostawę ciepła. Kiedy natomiast temperatura przekroczy 10 stopni, czujnik odetnie ciepło. Ponieważ ogrzewanie będzie w tym roku droższe, ze względu na oszczędności spółdzielnia obniżyła tę graniczną temperaturę do 10 stopni, podczas gdy rok temu było to 12 stopni.
"Pogodynki" działają też w innych spółdzielniach. Na przykład w krakowskim "Krakusie". Tutaj również sezon grzewczy już się rozpoczął - centralne ogrzewanie zostało uruchomione we wtorek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć decyzja o rozpoczęciu ogrzewania wody w instalacji należała do zarządcy, spółdzielnia z tym nie zwlekała. Mimo że, jak słyszymy w sekretariacie, we wtorek dopiero pierwszy mieszkaniec zadzwonił z prośbą o włączenie ciepła. - Jak rano jest osiem stopni, to ludzie zaczynają zgłaszać się, że jest im zimno - mówią przedstawiciele spółdzielni.
Sezon grzewczy zaczął się też m.in. w Spółdzielni Mieszkaniowej im. Adama Mickiewicza w Szczecinie (we wtorek), w poznańskiej spółdzielni Winogrady (w poniedziałek) czy Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej (w ubiegły czwartek).
Nie wszyscy czują chłód
Nie wszyscy zarządcy decydują się jednak na to już teraz. - Do startu sezonu grzewczego mamy jeszcze chwilę - mówi w rozmowie z money.pl Wiesław Kozieja, prezes spółdzielni Nasz Dom w Koszalinie. Jak tłumaczy, zwykle ciepła woda w grzejnikach pojawia się pod sam koniec września, a w tym roku być może będzie to jeszcze nieco później, bo w Koszalinie temperatura jest jak dotychczas wyjątkowo korzystna.
Również mieszkańcy spółdzielni nie oczekują szybkiego włączenia ogrzewania - do tej pory w tej sprawie był dopiero jeden telefon. Jak tłumaczy prezes Kozieja, decyzja o nagrzaniu instalacji zapadnie na podstawie analizy nie tylko temperatury powietrza, ale też m.in. wilgotności czy opadów, które mocno wpływają na to, jak odczuwamy chłód.
Sezonu grzewczego nie zaczęła też Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko-Własnościowa w Jastrowiu w województwie wielkopolskim. - Wszystkie nasze bloki są ocieplone. Nie mamy sygnałów, że mieszkańcom jest zimno. Nikt nie dzwoni ani nie przychodzi w tej sprawie. Jeśli pojawi się choć kilka takich głosów, będziemy uruchamiać ogrzewanie - słyszymy w sekretariacie spółdzielni.
Na razie trwa wyczekiwanie na rozliczenie za poprzedni sezon, które standardowo przychodzi w lipcu-sierpniu, ale w tym roku się opóźnia. Firma Ista, która za to odpowiada, pod koniec lipca padła ofiarą cyberataku, przez co musiała wyłączyć część swoich systemów. Teraz stopniowo przywraca swoją infrastrukturę do stanu funkcjonalności.
Część Polaków chwyta za telefony i mobilizuje spółdzielnie, by nie zwlekały z decyzją o nagrzaniu kaloryferów. Inni radzą spokój. "W tym roku nie finansujemy Putina, lepiej poczekać" – można przeczytać na forum sąsiedzkim jednej z dzielnicy w Warszawie.
Taryfy za ciepło mocno w górę
Przy podejmowaniu decyzji o uruchomieniu ogrzewania w tym roku trzeba mieć szczególnie na uwadze ogromne podwyżki cen ciepła, wynikające z kryzysu energetycznego. Ten zaś jest pokłosiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Na początku lata Urząd Regulacji Energetyki zaczął zatwierdzać nowe taryfy dla firm ciepłowniczych. Taryfy poszły w górę co najmniej o kilkadziesiąt procent, ale nie są wielkim szokiem podwyżki rzędu kilkuset procent. W Jastrowiu słyszymy, że tamtejszy Zakład Energetyki Cieplnej i Usług Komunalnych dostał zgodę na ponad dwukrotne podniesienie opłaty za ciepło, a nie jest on wyjątkiem.
Rzeczniczka URE Agnieszka Głośniewska tłumaczyła w lipcu w rozmowie z money.pl, że prezes Urzędu musiał zgadzać się na podwyżki, bo wiele przedsiębiorstw znalazło się na progu rentowności z powodu wzrostu cen energii. Gdyby nowe taryfy nie uwzględniły rosnących kosztów cen i energii, wiele spółek ciepłowniczych mogłoby stracić płynność i nie mogłyby dostarczać ciepła.
Aby ograniczyć wpływ podwyżek taryf na rachunki, które płacą mieszkańcy m.in. wspólnot i spółdzielni, rząd wprowadził rekompensaty dla wytwórców ciepła. W poniedziałek ustawa, w której zostało zapisane to rozwiązanie, została opublikowana w Dzienniku Ustaw, a we wtorek weszła w życie. Według rządu dzięki temu średni wzrost rachunków za ciepło nie powinien przekroczyć 42 proc.
Tomasz Sąsiada, dziennikarz money.pl