Od października 2018 r. przetargi powyżej progów unijnych muszą być prowadzane w internecie. Papierowe oferty nie są brane pod uwagę, a wykonawcy korzystają ze specjalnej platformy. Część oferentów sporządza najpierw papierowe dokumenty, następnie skanuje i wgrywa na platformę. Nieświadomie mogą tym samym doprowadzić do tego, że ich oferta w ogóle nie będzie brana pod uwagę – donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Więcej piszemy o tym tu: Cyfryzacja po polsku. Przetargi na miliardy złotych w przeciążonej sieci
Wszystko za sprawa niedawnego wyroku Krajowej Izby Odwoławczej, z którego wynika, że zeskanowanie papierowej oferty, opatrzenie jej podpisem elektronicznym i przesłanie mailem nie spełnia wymogów formalnych. Biorąc pod uwagę, że skanowanie ofert i przesyłanie ich w formie PDF jest niemal regułą, najważniejszym przetargom grozi paraliż.
Tak radykalne podejście oznacza, że skanowane oferty nie powinny być w ogóle brane pod uwagę. Jeśli teraz tysiące przedsiębiorców dowie się, że ich oferty są nieważne, nie będą mogli naprawić błędu i ponownie złożyć oferty, gdyż przepisy nie dopuszczają możliwości wycofania oferty i ponownego jej złożenia.
Wykładnia jest zgodna z wcześniejszym stanowiskiem Urzędu Zamówień Publicznych. Nie wszyscy eksperci są jednak zgodni co do tego, że oferty złożone w formie skanów powinny być automatycznie odrzucane.
Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna wskazuje, że przepisy wymagają jedynie, by oferta była złożona w formie elektronicznej, "a więc może to być plik ze skanem wydruku oferty, byle by był przesłany przez internet i opatrzony kwalifikowanym podpisem elektronicznym".
Czy są powody do obaw? Jak zauważa "DGP", to dopiero pierwszy takie wyrok, więc trudno przesądzać, czy będzie stanowił początek jednolitej linii orzeczniczej. Jeśli tak się jednak stanie, to wielu wykonawców będzie miało poważny problem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl