Dyrektor handlowy Ryanaira przekonywał, że cud gospodarczy Polski wynika z inwestycji w rozwój regionów, a nie centralizacji. - Dlatego wydaje mi się, że nowy rząd zrozumie, że pierwszym zadaniem nowego ministra infrastruktury powinno być natychmiastowe porzucenie planu budowy CPK, który jest mrzonką, niemającą prawa się ziścić - stwierdził McGuiness.
Ryanair od lat otwarcie sprzeciwia się budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego. Wielokrotnie plany te krytykował Michael O'Leary, prezes Ryanaira, nazywając je "kompletną stratą pieniędzy". Twierdził też, że "tylko politycy-idioci mogli wpaść na taki pomysł". Przekonuje zaś do rozbudowy Lotniska Chopina i portu w Modlinie, czyli tych, z których sam operuje.
- To jest cwany lis, świetny biznesmen, który bardzo dobrze rozwinął swój biznes, ale umówmy się: cokolwiek on powie, jest to obliczone na zysk Ryanaira. I oczywiście, że CPK nie jest w interesie Ryanaira, dlatego będzie robić wszystko, co w jego mocy, żeby ten projekt torpedować - mówił w programie "Biznes Klasa" Maciej Wilk, były wiceprezes PLL LOT, obecnie dyrektor ds. operacyjnych w kanadyjskich Flair Airlines.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ryanair nie chce CPK. "Projekt skazany na porażkę"
Otwarcie Centralnego Portu Komunikacyjnego ma oznaczać równoczesne zamknięcie Lotniska Chopina dla cywilnego ruchu lotniczego. To by oznaczało, że również tanie linie lotnicze, takie jak Ryanair i Wizz Air, stracą możliwość latania z portu lotniczego położonego zaledwie kilka kilometrów od centrum Warszawy. CPK, choć budowany z myślą o hubie PLL LOT i obsłudze przewoźników sieciowych, ma obsługiwać częściowo także tanie linie lotnicze.
- Nie ma przewoźnika, który byłby w stanie obsłużyć CPK. Ryanair z pewnością nigdy tam nie poleci i żadna inna linia nie ma tak dużo samolotów, by w pełni wykorzystać zakładany potencjał tego projektu. Dlatego ta inwestycja nigdy się nie powiedzie. Zmarnowano na nią ogromną pulę pieniędzy. Nowy rząd musi zrozumieć, że to projekt skazany na porażkę - przekonywał McGuiness.
Ryanair: liczą się tylko niskie koszty
Jason McGuiness przyznał, co jest najważniejszym kryterium dla Ryanaira, gdy chodzi o wybór lotnisk, z których lata tania irlandzka linia lotnicza.
Jeśli chodzi o nasze kryteria wyboru, to są one niemalże dogmatyczne: wybieramy lotniska na podstawie jednej jedynej miary, jaką są koszty. A zatem jeśli Polska nadal będzie konkurencyjnym rynkiem, to będziemy się tu rozwijać - stwierdził w rozmowie z wnp.pl.
Ryanair obecnie prowadzi ostry spór negocjacyjny z lotniskiem Warszawa-Modlin. Jesienią ubiegłego roku wygasło 10-letnie porozumienie handlowe, a stawki za obsługę pasażerów w tym porcie wzrosły. Ryanair domaga się negocjacji lepszych warunków, w tym także rozbudowy portu, aby mógł podwoić liczbę pasażerów z 3 do 6 mln rocznie. Irlandzka linia ogłasza kolejne cięcia połączeń z Modlina i przenosi część samolotów na inne lotniska.
O dominującej pozycji tanich linii lotniczych w relacjach z mniejszymi lotniskami w Europie mówił w rozmowie z money.pl Jozsef Varadi, prezes Wizz Aira, bezpośredniego konkurenta Ryanaira. Jednym ze sposobów na obniżanie kosztów są np. umowy na promocję regionów, czyli dopłaty do oferowanych połączeń z danego lotniska.
- Tak jest w całej Europie. Dopóki jesteś małym lotniskiem, musisz w jakiś sposób subsydiować linie lotnicze, czy to za pomocą "promocji regionu" lub w inny sposób. Musisz zbudować masę krytyczną. Wizz Air przyjmuje, że poziom 1 mln pasażerów jest tym progiem. Wtedy dopiero zaczyna się rozmowa, wcześniej jesteś uzależniony - stwierdził Jozsef Varadi.