Sieci po wprowadzeniu zakazu handlu w niedziele bardzo szybko wykazały się inwencją i wykorzystały luki w przepisach, co sprawiło, że zakaz handlu był po prostu fikcją. Na początku sklepy zamieniły się w punkty pocztowe, uszczelniono więc przepisy, co miało zagwarantować, że duże markety i dyskonty nie będą otwarte w niedziele.
Zmiana ustawy nie zniechęciła sklepów do poszukiwania kolejnych sposobów na obejście przepisów. I tak placówki Intermarche stały się klubem czytelniczym. W jednym ze sklepów Bricomarche na Dolnym Śląsku otwarta została wypożyczalnia rowerów. Właściciel tłumaczył w mediach społecznościowych, że "daje możliwość dodatkowego zarobku tym, którzy chcą".
Sieć sklepów Dino postanowiła nie przyglądać się biernie konkurencji. Do statutu spółki wpisano nowe obszary działalności: wypożyczanie i dzierżawa sprzętu rekreacyjnego i sportowego oraz działalność obiektów kulturalnych.
Dlaczego akurat te? Sklepy, które handlują w niedzielę, wykorzystują artykuł ustawy, który wyłącza spod zakazu handlu właśnie "placówki handlowe w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku".
Prawnicy: kluby czytelnika w sklepach niezgodne z prawem
Portal money.pl dotarł do opinii prawnej sporządzonej pod koniec lipca przez dwóch prawników z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opinia sporządzona została na wniosek NSZZ "Solidarność" Krajowy Sekretariat Banków Handlu i Ubezpieczeń.
Aby prowadzić działalność handlową w niedziele i święta, placówkę i zakład muszą łączyć dwie relacje. Relacja przestrzenna – placówka znajdować się musi na terenie zakładu, oraz relacja funkcjonalna — celem prowadzenia placówki handlowej ma być zwiększenie użyteczności oraz atrakcyjności zakładu. W tym układzie to zakład pozostaje jednostką główną i nadrzędną, a działalność handlowa ma znaczenie poboczne — czytamy w opini prawników.
- Odnosząc się do stosowanych w ostatnim czasie praktyk otwierania sklepów, w związku z powstałymi na ich terenie klubami czytelnika, stwierdzić w świetle opinii należy, że są to zachowania niezgodne z prawem. Prócz wspólnego prowadzenia działalności na terenie jednego lokalu wielkopowierzchniowego przez tego samego przedsiębiorcę, "placówka handlowa" oraz "zakład" nie wykazują żadnych funkcjonalnych powiązań. Nie sposób zaobserwować tutaj podporządkowania "placówki handlowej" względem "zakładu". Obie te jednostki prowadzą niejako "obok" siebie, niezależną działalność. Możliwość zakupu artykułów spożywczych nie służy poprawie funkcjonalności czytelni, nie zwiększa użyteczności czy atrakcyjności tej drugiej — przekonują w swojej opinii prawnicy Mateusz Szurman i Łukasz Duśko, którzy są doktorantami na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biedronka może rozpocząć rewolucję
Wszystko wskazuje na to, że o obchodzeniu zakazu handlu w niedzielę będzie dopiero głośno, bowiem do otwarcia swoich sklepów w niehandlowe dni przymierza się największa sieć w Polsce — Biedronka. Choć firma milczy, nie odpowiedziała na zadane jej pytania w tej sprawie, to nieoficjalnie pracownicy przyznają, że sieć szykuje się do otwarcia sklepów. W aplikacji Biedronki pojawiły się nawet godziny otwarcia niektórych sklepów w niedziele.
Money.pl dotarł do instrukcji, jak mają wyglądać te "wypożyczalnie książek" zorganizowane w sklepach sieci Biedronka. W sklepach sieci Biedronka mają być wystawione stojaki z książkami. Co ważne, z wypożyczalni będą mogli korzystać tylko klienci posiadający kartę lojalnościową Moja Biedronka. Przy wypożyczeniu ma być pobierana kaucja w wysokości 3 zł. Kaucja ta będzie zwracana w formie vouchera przy zwrocie książki.
Nie wszystkim pracownikom taki plan Biedronki się podoba. Money.pl dotarł również do listu protestacyjnego jednej z załóg sklepu tej sieci. "Stanowczo sprzeciwiamy się pracy w niedziele niehandlowe" – piszą. I grożą, że jeżeli ich zdanie nie będzie brane pod uwagę, to przystąpią do protestu.
Główni rywale Biedronki na razie uważnie obserwują działania tej sieci, ale otwarcie sklepów, których właścicielem jest Jeronimo Martins Polska w niedziele może ich zmusić do działania.
O handel w niedzielę i komentarz do opinii prawnej zapytaliśmy nie tylko Biedronkę, ale także sieci Dino, Intermarche i Carrefour. Do momentu opublikowania artykułu nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Już po opublikowaniu materiału odpowiedziało biuro prasowe sieci Carrefour.
- W przypadku sklepów franczyzowych wymiar pracy danej placówki handlowej uzależniony jest od decyzji właściciela - franczyzobiorcy. W ramach franczyzy Carrefour działa około 700 sklepów. Zgodnie z wewnętrznymi analizami mniej niż 25 proc. takich sklepów funkcjonuje w niedziele niehandlowe, a sklepy te obsługują ich właściciele. Carrefour Polska nigdy nie ingeruje w decyzje niezależnych przedsiębiorców. Nie stymuluje i nie zachęca partnerów biznesowych do korzystania z alternatywnych rozwiązań. Carrefour Polska niezmiennie działa zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem — informuje money.pl biuro prasowe sieci.
"Solidarność" chce kontroli sklepów
4 sierpnia handlowa "Solidarność" zwróciła się do Państwowej Inspekcji Pracy o zwiększenie liczby kontroli w sklepach w zakresie przestrzegania ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele. To reakcja na informacje, że w najbliższą niedzielę część swoich sklepów ma otworzyć Biedronka. W ocenie związkowców będzie to stanowić "rażące naruszenie prawa".
Sieci handlowe znowu próbują omijać ustawę o niedzielnym handlu. Jeśli nie spotka się to ze zdecydowaną reakcją Państwowej Inspekcji Pracy, będzie to oznaczało, że żyjemy w państwie z dykty, w którym można bezkarnie łamać prawo i wyzyskiwać pracowników – mówi Alfred Bujara, szef Krajowego Sekretariatu Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ "Solidarność".
"Solidarność" chce, aby kontrole w poszczególnych placówkach handlowych, które obchodzą przepisy, były przeprowadzane wielokrotnie, w każdą kolejną niedzielę.
- Jednorazowe złamanie zapisów ustawy regulującej handel w niedziele stanowi wykroczenie. Jeżeli sytuacja się powtarza i prawo jest łamane w sposób uporczywy, mamy już do czynienia z przestępstwem, za które grożą znacznie bardziej dotkliwe kary finansowe, sięgające nawet miliona złotych – tłumaczy Bujara. I dodaje, że gdy kontrola jest jednorazowa, to właścicielowi sklepu "po prostu opłaca się zapłacić 1-2 tys. zł kary i nadal łamać prawo".
O komentarz do opisywanej opinii prawnej poprosiliśmy także Polską Organizację Handlu i Dystrybucji, ta jednak nie zdecydowała się na to, odsyłając tylko do poszczególnych sklepów. Prezes POHiD Renata Juszkiewicz na łamach portalu wiadomoscihandlowe.pl stwierdziła jednak, że "prawo pozwala na to, żeby z placówki handlowej zrobić quasi-czytelnię. Zatem operatorzy, którzy się na to decydują, działają zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami".
Państwowa Inspekcja Pracy zaplanowała w tym roku przeprowadzenie 350 kontroli placówek handlowych. Inspektorzy mają sprawdzać m.in. czy w placówkach handlowych nie są naruszane przepisy w związku z pracą wykonywaną w ramach umów cywilno-prawnych. Oprócz tych zaplanowanych wizyt inspektorzy mają też sprawdzać właśnie przestrzeganie zakazu handlu w niedzielę.